Hannah tańczyła. Poruszała się z dużą szczotką w dłoniach po całym salonie. Krążyła wokół foteli kosmetycznych i zamiatała jakby od tego zależało jej życie. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że w ten sposób próbuje pozbyć się stresu i złości, która się w niej kłębiła. Najwyraźniej piosenka zespołu Toploader na ten moment była idealna.
Niecałą godzinę wcześniej, gdy Hannah weszła do pracy zaspana i mokra, Spencer zawołał ją do siebie. Dziewczyna i tak miała zamiar z nim dziś porozmawiać, więc było jej to obojętne. Weszła do jego kabinetu, miło się witając. Gdy tylko zauważyła srogie spojrzenie szefa, mina jej zrzedła.
- Usiądź na chwilę.
- Coś się stało? - spytała, nieświadoma tego co ma się wydarzyć.
- Musimy porozmawiać o pewnych zmianach.
- Mogę najpierw się Ciebie o coś spytać?
- Naturalnie - postukał palcami o blat biurka. Hannan nie spodobał się ten gest. Spencer wyglądał na zirytowanego, nie było w nim śladu po tamtym przyjaznym i wyrozumiałym szefie.
- Dziś jest koncert, na który zostałam zaproszona. Czy mogę wyjść kilka godzin wcześniej, a na moje miejsce przyjdzie Cara?
Hannah miała świadomość, że ponowne zaufanie koleżance, może pozbawić ją pracy, ale nikt inny nie mógł jutro się zjawić na jej miejscu. Może gdyby aż tak bardzo nie zależało jej na koncercie BMTH i ponownym spotkaniu Olivera...
- Cara nie przyjdzie dziś wieczorem. Musisz zostać. Pamiętaj także, że dziś zamykasz. - Tymi trzema zdaniami zniszczył piękne plany Hannah. Dziewczyna ledwo powstrzymała się od zrobienia jakiejś krzywdy Spencerowi. Zacisnęła mocno pięści, a paznokcie wbiły jej się w skórę. - Przechodząc do sprawy, którą chciałem z tobą przedyskutować. Uważam, że dobrze ci się układa i nie masz już większych problemów finansowych, ani ze swoją matką, dlatego też chce abyś zaczęła pracować tak jak reszta moich pracowników.
- Nie rozumiem - zagryzła ze zdenerwowania wargi.
- Mówię, że od poniedziałku przychodzisz na normalne zmiany, bez spóźniania i wychodzenia kiedy tylko chcesz. Już wpisałem cię w grafik, lepiej się z nim zapoznaj.
Przysunął w jej stronę kartkę z wydrukowaną tabelą. Wynikało z niej to, że Hannah będzie pracować codziennie, w poniedziałki, środy i piątki na pierwszą zmianę, a we wtorki i czwartki na drugą.
- Mam w tej sprawie coś do powiedzenia? - zapytała ostrożnie, podnosząc głowę na Spencera.
- Nie wydaje mi się. - Pokręcił głową. - Lepiej wracaj już do pracy, zapewne klienci czekają w poczekalni. Wychodzę na niecałą godzinę, kluczę zostawię ci pod ladą, jak zawsze.
Piosenka dobiegła końca i włączyła się kolejna z playlisty jaką przygotowała załoga studia. Była to smutna rockowa ballada, na jaką dziewczyna w tym momencie nie miała najmniejszej ochoty. Wcisnęła na pilocie guzik, zmieniając utwór. Pogłośniła słysząc początek Sex on Fire. Zostało jej jakieś dwie godziny do koncertu i około 3 do skończenia pracy. Była już sama, Spencer wyszedł wcześniej. Nikt również nie pragnął wytatuować sobie czegoś w piątkowy wieczór.
Pixie nie myśląc za wiele, zaczęła porządkować wszystko tak aby w poniedziałek rano nie musiała zbytnio nadganiać czasu. Wyłączyła muzykę, zebrała swoje rzeczy, pogasiła światła i wyszła, zamykając za sobą studio na klucz. Wiedziała o istniejącym ryzyku zwolnienia, ale na ten moment odsunęła od siebie tą obawę. W głowie miała dokładny plan działania. Ruszyła w stronę przystanku z podnieceniem wymalowanym na twarzy.
CZYTASZ
Sleepwalking
FanficPochłaniasz mnie swymi oczami. Lustra zaczynają do mnie szeptać. Cienie zaczynają śpiewać razem ze mną. Duszę się we własnej skórze. Czy oszalałem? Pomóż mi znaleźć sposób by oddychać... Czas stanął w miejscu. Tak, jak kiedyś gdy Cię zobaczyłem. To...