Weekend chyba wszystkim kojarzy się z czymś przyjemnym. Dzieci mają dwa dni wolnego od szkoły, dorośli wolne w pracy. Soboty i niedziele są dniami lenistwa, zakupów, imprez. I właśnie takimi widziała je Hannah. Najbardziej uwielbiała soboty. Miała je całkowicie wolne i tylko dla siebie.
Gdy się obudziła w jej mieszkaniu było już ciepło i całkiem przyjemnie. Nastawiła wodę na kawę w kuchni i ubrała się w leginsy i luźną koszulę w kratę. Nie przejmowała się makijażem, ani fryzurą. No bo przecież kto miał ją zobaczyć?
Z ciepłą kawą, usiadła na kanapie i włączyła swój malutki, stary telewizor. Jak zawsze skakała po kanałach, nie zatrzymując się na żadnym. I tak nic ciekawego nie puszczali.
Hannah była osobą naprawdę towarzyską. Szybko nawiązywała znajomości, nie lubiła kłótni ze znajomymi. Wolała być pogodna i miła dla nich. Jej znajomi również pałali do Pixie sympatią. Nigdy nikogo do siebie specjalnie nie zraziła, więc nie mieli powodów aby się od niej odsuwać. Miała swój tajemniczy urok, którym przyciągała do siebie ludzi. I chyba właśnie dzięki temu urokowi zainteresował się nią, sławny Oliver Sykes.
Nie była do końca pewna co o tym myśleć. Nie znała nikogo sławnego. Raz zdarzyło jej się rozmawiać z Alanem Ashby gitarzystą zespołu Of mice & Men, ale nie można tego nazwać znajomością. Dostała jedynie jego autograf, powiedziała mu coś w stylu "Kocham cię, zostań moim mężem" i została zepchnięta przez tłum.
Ale, z dobrze wszystkim znanym Oliverem Sykesem rozmawiała naprawdę. Jechała z nim samochodem i jadła pizze! A poprzedniego dnia wykonała mu tatuaż. Była na siebie naprawdę zła za to, że nie poznała go od razu. Przecież uwielbiała Bring Me The Horizon i każdą ich piosenkę. Nigdy nie udało jej się pojechać na koncert i bardzo tego żałowała.
Tak strasznie frustrowało ją to zainteresowanie ze strony Sykesa. To jak na nią patrzył i uśmiechał się promiennie. Gdy musnął jej wargę wycierając sos z kącika ust myślała, że rozpłynie się na miejscu. I jeszcze Oli wiedział gdzie ona mieszka. Widziała, jak odjeżdża dopiero gdy zapaliło się u niej światło. Zdążyła podejść do okna i zobaczyć ciemny dym, który został po samochodzie.
Otrzymała esemesa od Hazel z pytaniem czy idą wieczorem do klubu. Odpowiedź była jak najbardziej pozytywna.
Klubów w Londynie było aż za dużo. Ciężko było podjąć decyzję, do którego udać się wieczorem.Hazel była osobą bardzo wesołą i szczerą. Oczywiście była też atrakcyjna i niejeden mężczyzna się na nią oglądał. Nie nosiła aż tylu tatuaży co Hannah, ale również miała kilka. Tylko były schowane. Długie włosy farbowała na kolorowo, odkąd Pixie ją znała. Lubiła zaskakiwać nowym odcieniem, krótko obciętej fryzury.
I tak oto dwie koleżanki siedziały przy barze i sączyły drinki, rozmawiając. O dziwo więcej gadała Hazel, ale nie była to jej wina. Zaabsorbowała się wiadomością, że Hannah spotkała Olivera i to dwa razy.
- Co mu wytatuowałaś? - zapytała podekscytowana. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i nie wiadomo czy to z powodu wypitego alkoholu, czy informacji od panny Snowdon.
- Nieduży znaczek z dwóch krzyżujących się strzałek - zagryzła wargi. - A wiesz co jest najśmieszniejsze?
- No?
- Kazał mi wybrać jeden z dwóch wzorów. Wybrałam instynktownie ten, a w domu pod prysznicem odkryłam coś bardzo ciekawego. - Rozejrzała się pospiesznie po klubie i gdy nikt nie patrzył podniosła koszulkę i wskazała na tatuaż lekko zakryty przez biustonosz. - Mam taki sam!
CZYTASZ
Sleepwalking
FanficPochłaniasz mnie swymi oczami. Lustra zaczynają do mnie szeptać. Cienie zaczynają śpiewać razem ze mną. Duszę się we własnej skórze. Czy oszalałem? Pomóż mi znaleźć sposób by oddychać... Czas stanął w miejscu. Tak, jak kiedyś gdy Cię zobaczyłem. To...