MISJA

104 1 1
                                    

Obudziłam się jak zwykle nad ranem. Słońce dopiero wschodziło. Promyki oświetlały mój mały pokoik. Lubię go, choć nie często w nim bywam. Znajduje się w nim mały drewniany stolik, a na nim miseczka na owoce (z jednym jabłkiem i gruszką), obok krzesło. Na przeciwko znajduje się średniej wielkości okno, przez które wpada światło wschodzącego słońca. Moje łóżko jest małe. Zrobiłam je sama, ale posłanie jest mięciutkie. Nic specjalnego w mojej chatce nie ma. Jest mała i drewniana, dla mnie wystarczająca.

Muszę wstać. Leżałam chwilkę, ale szkoda dnia. Przejdę się na targ i kupię coś do jedzenia. Może znajdę sobie coś do robienia w te wolne dni.

Ubrałam się w spodnie i bluzkę. Poszłam na targ i kupiłam kojene jabłka i gruszki. Ostatnio jem tylko to.

Przy stoisku z biżuterią stał nasz wódz? Nie wiem jak go nazwać, ale jest najmądrzejszy w naszym miasteczku. Jest bardzo wyrozumiałym starszym panem o długiej brodzie. Lubię dostawać od niego misje. Są trudne i wymagające dużej sprawności fizycznej. Jako nagrodę za wykonanie misji dostaję coś do jedzenia. Zaprasza mnie na obiady, ale nie przyjmuję wszystkich zaproszeń, dlatego że jestem wegetarianką.

Wódz nazywał się Ernest. Wolał mnie! Wreszcie jakaś misja po tygodniu odżywiania się jabłkami i gruszkami.

- Witaj Anno. Jak przypuszczasz mam dla Ciebie misję. Cieszysz się?

- Tak, bardzo. Już nie mogłam się doczekać.

- Tak myślałem. Ale muszę Ci przyznać, że ta misja wymaga ciągłego myślenia. Musisz uważać na każdym kroku. Nie powiem Ci nic, musisz pierwszo podjąć się wyzwaniu.

- Erneście wiesz dobrze, że jestem gotowa na wszystko. Zgadzam się.

- Dobrze Anno. Chodź ze mną do mojej chatki.

Szłam z Ernestem w całkowitej ciszy. Szedł taki skupiony i jakby zmartwiony. Czy mam się bać? Pamiętam jak raz ostrzegał mnie przed misją, a nie trwała nawet tygodnia. Coś się zmieniło.

Weszliśmy do chatki. Pachnie gotowanymi warzywami. Może poczęstuje mnie na drogę pysznymi warzywami.

- Anno, posłuchaj mnie. Martwię się o Ciebie. Żyjesz w niebezpieczeństwie i to na twoje życzenie. Wiedz, że nie możesz już zrezygnować. Dostaniesz ode mnie miecz, który może Ci się nie przydać, ale weź na wszelki wypadek.

- Taka niebezpieczna misja? - pomyślała

- Daję Ci mapę. Musisz mi coś znaleźć. Jest to mi bardzo potrzebne. Nie powiem ci co to dla twojego bezpieczeństwa. Jeśli na to trafisz to będziesz wiedzieć, że to jest to. Na mapie masz wszystko napisane. Musisz się przygotować na długą podróż. Proszę tylko, żebyś przed wyruszeniem zjadła trochę moich warzyw. Spacjalnie dla Ciebie je gotuję. Musisz wyruszyć po tym obiedzie.

Ale jestem najedzona. Zjadłam wszystko co Ernest mi położył na stole.

Spójrzmy w mapę. Jakieś kreski, woda, trasa oczywiście narysowana linią. Celów było kilka. Gdzie ja mam iść? No to zaczynami. Muszę coś znaleźć w okolicy tych kresek. Co to w ogóle jest? Nie można było podpisać? No to ruszamy.

AnnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz