DZIEŃ PIERWSZY

43 1 0
                                    

Było coś ekscytującego w tej wyprawie. Może dlatego, że Ernest nic mi o niej nie powiedział i mogę się wszystkiego spodziewać. Jestem ciekawa tej tajemnicy. Musiałam jeszcze wrócić do domu po pleciony plecak na mapę, owoce. Zabrałam też wstążki, żeby spleść moje długie włosy.

Wzięłam mapę do ręki jak iść i co mnie spotka w najbliższym czasie. Niedługo ma być las, a potem te kreski. Co to jest?

Zrobiło się pochmurno. Mam jeszcze trochę drogi do lasu. Mogłabym się schronić w razie deszczu.

Pada leciutki deszcz. Cieplutki, miły. Widać przede mną ciemne chmury, a muszę iść w ich kierunku. Jak nic będzie oberwanie chmury. Oby tylko do lasu dojść przed deszczem.

W oddali widać błyski. Burza. To nie mogę się schować pośród drzew. Muszę rozejrzeć się za czymś bezpieczniejszym. Może jakaś mała jaskini, choćby hatka z jakąś miłą gospodynią.

Pada bardzo intensywnie. Jestem cała przemoczona. Po drodze nie ma żadnego głazu, kamienia, nic.

Idę z godzinę. Jest jakaś mała jaskinia, norka, w której mogę odczekać.

Czekałam długo. Deszcz padał długo i zrobiło się ciemno. Zasnęłam.

AnnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz