Czy kiedykolwiek chciałeś zniknąć?
Znaleźć się gdzieś indziej?
W szczerym polu, otoczony ciszą,
Oślepiony przez słońce,
Z sercem na dłoni.
Nie mogę znieść siebie w tym mieście,
Moje serce pęka za każdym razem gdy widzę kolejny przystanek
Zauważam tu wszystkie swoje wady, gram w gierki, kłamię, ukrywam siebie.
Tracę przyjaciół.
Nie mogę pozbyć się poczucia winy.
Nie mogę przestać krwawić.
Wierzę już tylko w ciszę.
Zamykam oczy i widzę siebie sprzed lat.
W pełnym słońcu, otoczona trawą, wsłuchana w wiatr.
Piszę.
Widzę jak tworzę wiersze miłosne.
Widzę mojego psa, który goni swój cień.
Widzę moją uśmiechniętą twarz.
I widzę Ciebie, jak idziesz do mnie z miłością na dłoni.
W tym mieście nie ma serca.
Nie ma żadnych nadziei, nie ma przyszłości.
Jestem tylko ja i moja zimna twarz.
Ciągle w jednym miejscu.
W tym huku nie słyszę nikogo.
Minęło dużo czasu odkąd ostatni raz wsłuchałam się w siebie.
Tak bym chciała wrócić,
Przestać się wstydzić,
Zostawić to miasto i uciec na łąkę.
Zebrać kwiaty, napisać wiersz o miłości i posłuchać wiatru.
Ale zdecydowałam się przetrwać to sama,
Więc muszę dalej tu tkwić.
Ze łzami w oczach mijam kolejny przystanek.
CZYTASZ
Wiersze cz.2
SpiritualDruga część wierszy wyrwanych z kontekstu mojego autorstwa, ale starałam się... Zapraszam do przeczytania