en

224 12 17
                                    

- Niki Olsen. Specjalistka fizjoterapii. - Podała rękę wysokiemu, dobrze zbudowanemu mężczyźnie.
- Detektyw Jay Halstead. - odwzajemnił uścisk i jej się przedstawił z lekkim uśmiechem.
- Policjant. - powiedziała, a on skinął głową - Wiem wszystko. - jej śmiech był lekki i świeży. - Zapraszam do gabinetu.
Otworzyła przed nim drzwi i puściła przodem.
Gabinet jej wyglądał inaczej niż Halstead był przyzwyczajony. Zazwyczaj u fizjo czuł się jak w szpitalu albo spa. Ona widać było że miała zupełnie inny styl. Podłoga była pokryta ciemno-szarą wykładziną jak na siłowni. Z tylu stało biało-szklane biórko. Czarne łóżko do terapii było chyba jednym z tych najnowocześniejszych. Ściany były białe, a do jedynej czarnej przyczepione były dwie drabinki, a nieco dalej drążek do podciągania identyczny jak ten na najlepszej siłowni na której gościł Jay. Mimo wszystko nowoczesny styl, półki z czarnymi rollerami, czarno-białe pudła, bujna monstera w kącie przy wejściu i abstrakcyjny obraz gdzieś na pustej ścianie tworzyły nowoczesny i przyjemny klimat.

Wywiad, rozmowa, którą zaczęła jak tylko usiadł przed biurkiem była jakaś naturalna. Jej profesjonalizm i pewność siebie aż biły po oczach.

- Możemy przejść na ty? - spytała nagle - Raczej nie uwolnisz się ode mnie tak szybko... - już miała się tłumaczyć
- Jasne. Niki. - przerwał jej detektyw. W jej jasnobłękitno-szarych oczach pojawił się błysk ulgi i radości.
Sama nigdy nie nawidziła tej sztywnej relacji pacjent - fizjo. Zazwyczaj to wtedy kiedy miała partnerskie relacje współpraca nabierała sensu.
- Na wizyty możesz się umawiać nawet z kilkuminutowym uprzedzeniem. Jeżeli mi pasuje a to nie ma problemu. Przekładanie i tak dalej też dopuszczalne. I nie ma, że cię nie było bo praca. Po prostu przychodzisz w pierwszej wolnej chwili.
- I ty zawsze jesteś wolna? - zdziwił się
- Pracuje ze sportowcami i służbami. Tu funkcjonuje tylko taki system. - odpowiedziała Niki. - Dobra. Zajmijmy się twoim barkiem.- wstała, a Jayowi pokazała aby usiadł na stole i zdjął koszulkę. Związała swoje blond włosy i odkaziła ręce.
Intrygowała go ta kobieta. Była konkretna, ale i jednocześnie ciepła i cholernie tajemnicza.

Gdy w końcu zaczęła go badać i wytłumaczyła mu dokładnie dlaczego ciągle czuł dyskomfort w barku i odpowiedziała na wszystkie pytania. W ogóle zdziwił sam siebie tym, że jakiekolwiek się pojawiły w jego głowie. Po prostu zaangażował się w to. Pierwszy raz zobaczył sens tego całego zamieszania i nie czuł się jak kaleka - jak to zazwyczaj na wizytach na rehabilitacji.
Niki miała takie podejście, że nie potrafił ogarnąć jak, ale po prostu czuł, że chodzi tu przede wszystkim o jego komfort i to aby nie zawiódł w swojej pracy.

***

Wywiad właśnie kończył papierologię po trudnej sprawie. Panowała radosna atmosfera. W końcu złapali gościa który handlował bronią i jak się później okazało nielegalnie sprowadzonymi z Brazylii egzotycznymi zwierzętami prosto z lasów tropikalnych. Zwierzaki wróciły bezpiecznie do ośrodka w swojej ojczyźnie, który ma je przygotować do bezpiecznego powrotu na wolność. Nikt nie ucierpiał, a sprawdza posiedzi długie lata, ale tym to się zajmą federalni. To po prostu była idealnie wykonana robota.

- Dzisiaj w Molly's? - spytała Hailey.
- Zawsze. - przybiła jej żółwika Kim
- Ale Adam stawia! - krzyknął spod swojego biurka Kevin
- A to niby dlaczego? To TY go uziemiłeś. - zbuntował się oficer Ruzek, a Kevin już się pozbierał z ziemi i podszedł do miejsca rozmowy.
- Bo to ty za nim się sturlałeś po schodach i podciąłeś mu nogi. Nawet nie wiedziałem, że umiesz takie salta.- wyjaśnił
- Tak, tak... To bolało.- przewrócił oczami Adam - ale tylko pierwszą kolejkę. - dodał
- Jay. Będziesz? - spytała Kim detektywa właśnie rzucającego na odległość kulkę z papieru do śmietnika
- Na 18 mam fizjo. Potem może wpadnę. - odpowiedział do tej pory milczący Jay
- Uuu a ta twoja masażystka to musi być niezła... - przeciągnął Ruzek
- Ta... - przewrócił oczami Halstead
- Gdyby cię nie pociągała nie latałbyś tak chętnie na wszystkie sesje. - śmiał się Adam, ale zaraz dostał od Jaya z pięści w brzuch. Detektyw poszedł do drukarki i wyjął z niej dokumenty.
- Może po prostu to działa. - prychnął. Nie kłamał w tej chwili. Już czuł efekty mimo, że większość czasu spędzonego w gabinecie przeklinał. Doskonale jednak wiedział, że Adam też ma rację.
Chciał się do niej zbliżyć. Rozgryźć ją...

***
Siedziała sobie na hamaku w swoim pokoju. Słuchała podcast.
Ciszę i święty spokój przerwało jej przychodzące połączenie face time. Odebrała je i na ekranie pojawiła się postać jej przyjaciela.
- Jestem zajęta Johann. - powiedziała
- Właśnie widzę. Nie umiesz już w norweski? - śmiał się
- Przepraszam. - powiedziała już w ojczystym języku. - Jak tam chłopaki? Pogoda? - wypytywała
- Po staremu. Spadł pierwszy śnieg. Skończyły się białe noce. ONic interesującego. To ty mi powiedz jak tam twój amerykański sen? Nie odzywasz się
- Powoli się zaznajamiam z otoczeniem. Język mnie pochłonął. Przestaje myśleć po norwesku. Mam kilku znajomych. Tu jest tak niesamowicie spokojnie. Pierwszy raz od lat mam czas na seriale! Wiesz ile tego jest na netflixie?! - w jej głosie było słychać wyraźną ekscytację.
- Gadasz jak Dani po powrocie ze szpitala. Cieszę się, że ci się układa. - w tle zaczęły się hałasy i krzyki. - Zwierzaki... - przewrócił oczami Norweg, a zaraz telefon wylądował w innych rękach. Na ekranie pokazała się blond czupryna.
- O! Hej Daniel!
- Nie ładnie tak się nie odzywać. Ameryka ci do głowy odbiła?! - chłopak udawał złego
- Następnym razem przywiozę ci prawdziwe amerykańskie laczki z flagą. - opiecała dziewczyna, a on aż podskoczył z radości. Moment ten wykorzystał kolejny z tłumu i zaraz mogła podziwiać rudego wąsa
- Hej Robert! Miło zobaczyć twój krzywy ryj. - dogryzła mu
- gadaj z wąsem.
- teoretycznie właśnie to robię. - śmiała się. Tak za nimi tęskniła. Idioci. Ale jej. Już nie jej.
- Ej! A ja? - usłyszała jeden ze znanych jej głosów
- Skrzat jeszcze nie urósł? - udawała zdziwienie, a telefon przejął najniższy ze wszystkich
- Nieśmieszne. Brakuje tu ciebie mała. - nadął policzki chłopak
- Hm. Hm. - przypomniał o swoim istnieniu Johann. W końcu odzyskał swój telefon i ustawił go tak aby byli widoczni wszyscy. - Wiesz, że jesteś tu miłe widziana. Zawsze. - powiedział
- Wiem, wiem... ale daj mi najpierw się tu ulokować. Wtedy was będę odwiedzać. - uśmiechnęła się
- Niki. Nasza Niki... Nie myślałem, że kiedyś wylądujesz gdzieś indziej niż tutaj. - pokręcił głową rudy wąs aka Robert
- Dobra. Muszę się zbierać do pracy. Pozdrówcie resztę. - pomachała im i za raz się rozłączyła

Nie chciało jej się wstawać z hamaku, ale niestety praca wzywała... Niestety... I to detektyw Jay Halstead. Jedno z najtrudniejszych zadań w jej karierze. Nigdy nie pracowała ze szkodami zastawionymi przez starsze i nowsze postrzały. W sumie nawet nie wiedziała, że można tyle razy wyjść z tego cało. Ach tak kamizelki kuloodporne. Zrosty, uszkodzenia tkanek, napięcia mięśni, ich regularne przeciążanie... Wydaje się wszystko ok, ale nie na dłuższą metę. Musiała jeszcze trzeba było dużo poukładać mu w głowie. Jednak o dziwo współpracował i z chęcią się umawiał na kolejne sesje. W pewnym momencie nawet przemknęło jej przez myśli, że próbuje do niej się zbliżyć. Spodobała mu się?
Miała okropny mocno norweski akcent, twarz całą w piegach, niemal białą karnację, szare oczy i jasny blond cienkie włosy. Nic specjalnego.
Po prostu poczuł efekty i tyle. Tak wolała myśleć.

❄️❄️❄️
Witam!
wiewiora_chicago dziękuję za pomoc i dodanie mi skrzydeł, że to może się udać!
Na razie witajcie w świecie Chicago!
Przedstawiam wam Jaya Halsteada i Niki Olsen.
Jaya niektórzy znają
Niki to moja postać
Spokojnie
Tutaj będzie się działo
Nie zabraknie skakajców
Słowo daje
A teraz Obstawiajcie zakłady
Kim Niki była przed wyjazdem do Chicago?

Kocham was
Lis Na Skoczni aka Emi

 A Secrets Of The Air|| ski jumping  and One Chicago ff ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz