wierność Malec

Rozdział 5 powrot do instytu

Kiedy wrociliśmy do instytutu Clarry mnie przytuliła.
- Dziękuje Alec za uratowanie mnie. - podziękowała.
-Nie ma za co. Lecz powinnaś podziękować Jacewi a nie mi tak szczerze. -odpowiedziałem.
Skineła głową.
-Jak się czujesz pączuszku?-zapytał się Magnus.
-Dobrze.-odpowiedziała Clarry.
Spojrzałem się na jego.
Lecz on dał mi znać że nie pora na romanse
- Rozejsc się. -oznajmiłem do wszystkich.
Bo podrozy do paryża i po ciężkim dniu postanowiłem że się połoze do łóżka.
-Puk puk? Można?-zapytał się Magnus.
-Tak. Wejdź. -odpowiedziałem.
Magnus wszedł. Usiadł obok mnie do łóżka. Był smutny.
-Co jest?-podpytałem go.
-Lorenzo chce mi odebrać tytuł największego czarodzeja Broklinu.-odpowiedział.
Nie wiedziałem co zrobić lecz powoli zbliżyłem się do jego ust i go lekko pocałowałem.
- Będzie dobrze. -powiedziałem.
-Mam taką nadzieję. -przytulił się do mnie Magnus.
Lezeliśmy tak trochę , gdy usłyszeliśmy kolejne pukanie do drzwi.
-Alec.. Posłuchaj Jonathan jest w instytucie. -oznajmiła Clarry.
-Teraz? Niech to szlak. -zaklnołem.
- A co przeszkadzam?- zapytała się clarry
-Tak troszkę. -mruknołem. Patrząc na śpiącego Magnus ktory jest do mnie przytulony. Powoli wstałem.
Nie chciałem go obudzić. Ubrałem się i wyszedłem z pokoju.
A w holu instytutu panował nie pokój.
Wiem kto go stworzył. Jonathan.
Rozkazałem pilnować wejścia do mego pokoju. Nie wybaczył bym sobie gdyby cos się stało Magnusowi.
-Znów sie widzimy siostro. -oznajmił Jonathan.
-Daj nam święty spokój. -powiedziała Clarry.
Wyjeła stelle i Jonathan razem z Clarry zaczeli się pojedynkować. Walka trwała zaciekle. Raz wygrywała Clarry raz Jonathna. Przyznam że on jest całkiem przystojny lecz Magnus jest od jego sto razy lepszy.
Gdy tak rozmyślałem zauważyłem że Jonathan zwiał. Ha. Co za tchórz z jego. Lecz ja odetchnołem z ulgą. Po zakończonej walce poszedłem do mojego pokoju , w ktorym spał Magnus.
-Śpij kwiatuszku. -oznamiłem.