Gilan zatrzymał Blaze'a na szczycie wzniesienia z którego rozpościerał się widok na Zamek Araluen. Za każdym razem gdy zwiadowca przybywał do siedziby Króla Duncana odczuwał niemały podziw do tego jak sprytnie i praktycznie położona jest warownia. Zamek otaczały otwarte błonia nie dające potencjalnym wroga szansy na niepostrzeżone podejście pod same fortyfikacje. Każdy przeciwnik od razu zostałby zauważony.
Nigdy nie zrozumiem skąd u was ten idiotyczny nawyk zatrzymywania się gdy jest się już tak blisko celu. Jakbyś za pierwszym razem nie zdążył się napatrzyć.
Gilan uśmiechnął się do siebie wiedząc, że kłócenie się z koniem nie ma żadnego sensu.
Ano nie ma.
Zwiadowca uznawszy, że może wcześniejsze uwagi konika nie były nieuzasadnione ruszył z miejsca i nieśpiesznym truchtem podążył w stronę zamku. Teraz gdy był już bardzo bliski rozmowy z Crowleyem czuł się trochę spięty. Irene zrobiła na nim pozytywne wrażenie i miał nadzieje, że dane mu będzie zostać jej mentorem.
- Witaj zwiadowco!
Gilan pozdrowił strażnika skinieniem głowy i wjechał na dziedziniec Zamku Araluen. Oczywiście najpierw wypadało poinformować króla bądź lorda Anthony'ego o przybyciu do warowni, więc to też było pierwszą czynnością za którą zabrał się Gilan, gdy tylko zajął się Blazem.
Po zameldowaniu przeszedł do komnat Crowleya, którego jak zwykle zastał zakopanego w papierach i dokumentach.
- Witaj Gilanie, miło cię widzieć – Skinął mu głową na powitanie. – Nie przyjechałeś tu może żeby wyręczyć mnie od tej całej papierkowej roboty? We dwóch na pewno poszłoby nam szybciej.
- Nie, nie, bynajmniej – Gilan spojrzał z przerażeniem na stosy raportów, które musiał przejrzeć Crowley. Ani trochę mu tego nie zazdrościł. – Prosiłeś mnie niedawno, żebym przybył do Araluenu. A po za tym chciałem poprosić cię o pozwolenie na wzięcie sobie ucznia.
Dowódca Korpusu zmarszczył brwi.
- Ucznia? Wydaje mi si, że decyzja co do zaczęcia szkolenia nie musi być ze mną konsultowana. Jak się domyślam chodzi o jakiś szczególny przypadek?
- Tak, Crowleyu. Przybyła do mnie dziewczyna z lenna Hogarth i poprosiła abym został jej nauczycielem. Rozumiem, że to nietypowe i że standardowo nie przyjmujemy do Korpusu dziewcząt, jednak Irene jest naprawdę utalentowana.
- I prawdopodobnie niezwykle biegła w sztuce przekonywania – Mruknął Crowley pod nosem. – Nie wydaje mi się, żeby był to dobry pomysł, Gilanie. Nawet jeżeli jest, jak mówisz utalentowana, dużo trudniej będzie jej przejść szkolenie. Po za tym inni będą od niej wymagać więcej niż od przeciętnego ucznia zwiadowcy.
- Mam tego świadomość. Ona również. Właśnie dlatego przyszła do mnie. Jej wujek jest zwiadowcą w lennie Hogarth i liczyła, że w przyszłości zostanie jego uczennicą, ale on niedawno postanowił zacząć uczyć jej brata. Całkiem nieźle radzi sobie ze skradaniem i prawdopodobnie również potrafi sama sobie poradzić. Przyszła do Zamku Withby ze swojego lenna pieszo, bez żadnej broni.
- Myślę, że mógłbym udzielić ci pozwolenia, jednakże byłoby wtedy wskazane utrzymywać szkolenie tej dziewczyny, Rene czy jak jej tam było, w tajemnicy.
- A król? Czy zamierzasz mu powiedzieć? – Gilan zadał to pytanie nie zastanawiając się zbytnio nad tym co mówi. Crowley uniósł jedną brew.
- W tajemnicy, inaczej w sekrecie z reguły oznacza nie mówiąc nikomu. Wolałbym sam na własne oczy przekonać jak dobra jest Rene.
- Irene. – Poprawił go z uśmiechem Gilan.
Dowódca Korpusu Zwiadowców tylko zbył go machnięciem ręki.
- Tak, tak Irene. W każdym razie, chyba rozumiesz, że wole wiedzieć co potrafi ta dziewczyna zanim przedstawię ją królowi. Najlepiej byłoby chyba gdybyś przybył na tegoroczne spotkanie na kilka dni wcześniej. Mógłbym wtedy sprawdzić czy się nadaje, a po powrocie w zależności od tego jak dobrym jesteś nauczycielem zdecyduje się czy powiadomić króla o tym, że w szeregi zwiadowców wcieliła się pierwsza kobieta, czy też przemilczeć całą sprawę i udawać, że nic się nie zdarzyło.
Młodszy zwiadowca kiwnął głową i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuje Crowley'u. Szczerze mówiąc obawiałem się tej rozmowy. Ale skoro wszystko poszło dobrze będę się już zbierać. Ah, byłbym zapomniał czemu chciałeś mnie widzieć?
- Dotyczy to zdaje się twoich przyjaciół ze Skandii. Chciałem abyś zajął się tą sprawą ze względu na wasze dobre relacje, ale masz już na głowie ucznia, a sprawa jest raczej długoterminowa, więc możemy ją odłożyć na za rok, gdy ostatecznie odrzucimy kandydaturę Rene.
- Chodzi ci o Hala? Długoterminowa, tak? To ja już chyba sobie pójdę, do widzenia Crowleyu.
Crowley z rozbawieniem uniósł brew.
- Aż tak ci się spieszy? No dobrze, w takim razie nie będę cię powstrzymywał. Powodzenia. – To ostatnie dodał nieco ironicznym tonem, ale Gilan już tego nie zauważył, bo pogwizdując szedł przez korytarz.
Kierował się w stronę wyjścia na dziedziniec, by tam ponownie wsiąść na Blaze i wyruszyć w drogę powrotną do Whitby. No może po drodze zahaczając o Redmont. I tak udało mu się załatwić całą sprawę szybciej niż oczekiwał. Irene nic się niestanie jeżeli poczeka o ten jeden dzień dłużej. Wyśle jej gołębia z Redmont. Minęło już naprawdę dużo czasu odkąd ostatnio widział się z Jenny...
CZYTASZ
Zwiadowczyni
AdventureMarzeniem piętnastoletniej Irene od zawsze było pójść w ślady wuja i dołączyć do Korpusu Zwiadowców. Nigdy nie pomyślała, że na drodze do jego spełnienia stanie jej własna płeć i stereotypy. Aby znaleźć nauczyciela musi przemierzyć Araluen, ale czy...