Rozdział 6

170 9 0
                                    


- Próbowałaś podejść zwiadowcę?

Irene tylko stała i patrzyła zdumiona nie umiejąc wydobyć z siebie choćby słowa. Mężczyzna podkradł się do niej zupełnie niezauważony. Nie usłyszała niczego. Dotarło do niej, że Gilan jest zwiadowcą zupełnie innym od Nicka. Nick nigdy nie starał się wyglądać w jej otoczeniu tajemniczo i niewzruszenie tak jak mężczyzna stojący teraz przed nią. Nicka było też dużo łatwiej podejść. Po za tym...

- Rozumiem, że nie jesteś zbyt rozmowna. – Ponury głos zwiadowcy przywołał ją do rzeczywistości.

- Jaa.. panie ja chciałam cię o coś za-zapytać – Wydukała w końcu, oblizując spierzchnięte ze strachu usta. Nie tak to sobie wyobrażała. Miała raczej nadzieje, że po tym jak pojawi się ni stąd ni zowąd przed zwiadowcą ten sam poprosi ją o to by została jego uczennicą. Cóż, przeliczyła się.

- Zamieniam się w słuch. – W jego głosie znowu wyczuła nutkę sarkazmu.

Dziewczyna zebrała się w sobie i wzięła głęboki oddech:

- Jestem Irene Meredith. Pochodzę z lenna Hogarth i przybyłam tu by zapytać cię czy chciałbyś zostać moim nauczycielem, panie.

Gilan spojrzał na napiętą twarzyczkę i przez moment zrobiło mu się jej żal. Jednak pilnował by nie dać nic po sobie poznać. Zamiast tego uniósł lekko brew.

- Aha. Wydaje mi się, że wiesz, że do korpusu należą tylko mężczyźni.

- Oh, tak. Doskonale to wiem. – Złość wyczuwalna w jej głosie nieco go zaskoczyła. – Uważam jednak, że to nie w porządku. Kobieta może poradzić sobie z tym równie dobrze jak mężczyzna. Z reguły jesteśmy mniej podejrzewane a do strzelania z łuku refleksyjnego nie potrzeba wcale tyle siły.

- Zaczekaj chwilę. Czy jesteś może spokrewniona ze zwiadowcą Nickiem z lenna Hogarth? Jestem prawie pewny, że nosi to samo nazwisko.

- Tak, Nick jest bratem mojej mamy. – Popatrzyła na Gilana z rezygnacją – Dosyć długo łudziłam się, że kiedyś postanowi mnie szkolić. Ale obecnie od ponad dwóch tygodni jest mentorem mojego brata bliźniaka.

- Rozumiem. To musiało cię zaboleć, ale chyba potrafisz to zrozumieć. W końcu jesteś dziewczyną a do korpusu nigdy nie przyjmowaną żadnej z was. – Mężczyzna obserwował jak wraz z kolejnymi wypowiadanymi przez niego słowami, dziewczyna z budzącego współczucie stworzenia zmienia się w wściekłą kobietę, z płonącymi wręcz gniewem oczami.

- Nie jesteś nic lepszy od nich wszystkich. – Pomimo tego, że wyglądała jakby tylko krok dzielił ją od wybuchu, słowa cedziła zadziwiająco lodowatym głosem. – Dlaczego korpus nie przyjmuje kobiet? Czy jest ku temu jakikolwiek realny powód? Oczywiście, że nie! Ponad tydzień szłam tu, mając nadzieje, że masz bardziej otwarty umysł. Z tego co wiem, podróżowałeś razem z księżniczką Cassandrą i wtedy nie przeszkadzało ci to, że ona jest kobietą! Przecież prędzej czy później w korpusie zaczną pojawiać się zwiadowczynie. Dlaczego, więc ja nie mogę?

- Masz rację – Powiedział Gilan, korzystając z tego, że przerwała by zaczerpnąć oddech. – To nie jest sprawiedliwe. Jednak nie mogę sam o tym decydować. Nawet gdybym chciał cię uczyć potrzebowałbym pozwolenia ze strony dowódcy korpusu.

- A gdyby nie to, czy zgodziłbyś się mnie uczyć? Jeżeli udałoby się go przekonać?

- Na pewno bym się nad tym zastanowił – Zapewnił ją z uśmiechem. – Co zamierzasz teraz zrobić?

- Na razie nie zamierzam rezygnować. Udało mi się dojść, aż tutaj. Mogłabym spróbować dostać się do Araluenu. Wtedy może wyprosiłabym audiencję u księżniczki Cassandry i poprosiła ją by się za mną ujęła. Ona mnie zrozumie. Na pewno.

ZwiadowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz