【Rok 1940, 30 lipca】
Wszyscy już chyba chcą, aby ta wojna się skończyła, pomimo że trwa ona dopiero niecały rok. Każdy z niecierpliwością czeka na ten dzień, kiedy będzie można normalnie wyjść na dwór, nie martwiąc się tym, że zaraz może ci spaść bomba na głowę.
Jednak w największym strachu żyją nastoletni chłopcy. Nigdy nie wiedzą, kiedy ktoś zaciągnie ich w szeregi wojska, aby walczyć dla własnego, lub obcego kraju. Tylko po to, aby stać się kolejną, nic dla nikogo nie znaczącą ofiarą. Jasne, rodzina będzie tą osobę opłakiwać... Ale jaki to musi być ból, kiedy ciało twojego syna wraca w kawałkach, albo w ogóle nie wraca?
Nad czym mają płakać te rodziny, wiedząc że w grobie jest całkowicie pusto. Nad kim, mają się modlić, wiedząc że ich syn wcale tutaj nie leży, tylko jest zagrzebany pod ziemią na polu walki, jak tysiące innych zwłok? Jak muszą się czuć z tym, że ich ukochana osoba, nigdy już nie powróci...?
Ja się tak teraz czuję. Nic mi nie powiedział. Ani jednego, pierdolonego słowa. Po prostu... Poszedł. Jedyne co mi zostawił to kartka z napisem "Idę pilotować samolot dla kraju".
Wiem, że może już nigdy nie wrócić. Ale jednak nie mogę wyobrazić sobie życia bez niego.
Dopiero jeden dzień minął, a ja już uważam go za zmarłego... Chociaż, prawie każdy kto wyruszył na wojnę, nie wraca w dobrym stanie. A już szczególnie nie piloci samolotów wojskowych, które rzekomo będą w przyszłości ochraniać Wielką Brytanię przed zagładą.
Z tego co słyszałem na targu w mieście, Trzecia Rzesza coraz częściej robi "wypady" na nasz kraj. Więc jest to oczywiste, że za niedługo będzie trzeba podjąć poważniejsze działania. Ale i tak...
To tak strasznie boli... Tak cholernie boli... Boli, że nie powiedziałem mu, co do niego czuję. Szczerze żałuję z całego serca. Miałbym wtedy pewność... Pewność, że wszystko będzie dobrze, że mnie ot tak nie zostawi. Zostałby wtedy tutaj, ze mną. Na tej pierdolonej wsi.
Urwałem niezapominajkę i zacząłem obracać ją delikatnie w palcach. Trawa na wzgórzu lekko falowała. Ciepły wiatr muskał przyjemnie moją twarz, a słońce ogrzewało całe moje ciało. Jednak ten gorąc, nie jest żadnym porównaniem do ciepła, jakie dawał mi Todoroki.
Kiedy chwytał mnie za rękę, czułem się jakbym mógł zrobić wszystko. Kiedy szeptał moje imię, patrząc się ze mną na taflę jeziora w blasku zachodzącego słońca, przyjemne dreszcze przechodziły całe moje ciało, a na mojej twarzy wykwitał czerwony rumieniec.
Ale zostawił mnie.
Mam nadzieję, że przynajmniej dostanę jego ciało z powrotem w całości...
Podciągnąłem nogi do klatki piersiowej i ukryłem twarz w dłoniach. Ciężkie łzy spływały po moich policzkach, a ja nawet nie starałem się ich powstrzymać. Razem z nimi, spływały ze mnie wszelkie negatywne emocje, cały smutek, cała złość i rozgoryczenie.
Silniejszy podmuch wiatru wyrwał mi z palców niezapominajkę, a ja nadal siedziałem na wzgórzu. Czułem się, jakby wyrwano mi coś ważnego z mojej duszy i serca. Coś co zostało ode mnie odebrane siłą i prawdopodobnie nigdy już nie wróci...
Nigdy już prawdopodobnie, nie będę mógł wypowiedzieć do niego tych dwóch, ale naprawdę pięknych słów. Wtedy, gdy był odpowiedni moment, zabrakło mi odwagi, ale...
Kocham cię, Todoroki.
CZYTASZ
≽Deep Down≼ // Todobaku //
Фанфик【Rok 1940, 29 lipca】 Todoroki Shouto, zwykły osiemnastolatek, mieszkający w Wielkiej Brytanii na wsi, zostaje wybrany na przyszłego pilota wojskowego samolotu, wbrew swojej woli. Chłopak ten myślał, że i tak nie ma nic do stracenia... Nie wiedział j...