220 35 5
                                    

【Rok 1940, 8 sierpnia】

Tik, tak. Tik, tak. Ten pierdolony zegar doprowadza mnie już do białej gorączki. Nic ciekawego w tej wiosce się nie dzieje. Nie ma nikogo, do kogo mogłbym sobie chociaż gębę otworzyć.

Sytuacja w kraju, zaczyna być naprawdę napięta. Przynajmniej tak słyszałem od gościa, który sprzedawał owoce w mieście. Tak, nareszcie postanowiłem pójść coś kupić. Stwierdziłem, że będę o siebie dbać. Dla Todoroki'ego.

Ugryzłem kawałek jabłka, spoglądając przez okno. Dzisiaj znowu pada... A wczoraj, gdy jechałem na targ do miasta, była taka piękna pogoda. Zapowiadało się naprawdę dobrze.

Mam nadzieję, że chociaż jutro będzie w miarę słonecznie, aby pójść na polanę. Na polanę, na której tyle razy, urządzałem sobie małe pikniki z Todorokim... Nie Bakugou, nie myśl o tym... Lepiej nie, bo znowu zaczniesz płakać.

Potrząsnąłem głową na boki i wziąłem kolejny kęs owocu. Ignorując zegar, skupiłem się na uderzających o szybę kroplach. Westchnąłem ciężko.

To smutne, że ci których kochasz najbardziej, najszybciej odchodzą. Nie potrafisz ich powstrzymać przed tymi złymi decyzjami, bo się boisz.

Boisz się, że zapytają "dlaczego ci tak zależy?". A gdy odpowiesz szczerze, że ich kochasz, wyśmieją cię.

To boli bardziej, niż gdybyś ich nie powstrzymywał, lub po prostu wypuścił ze swoich objęć, zostawiając pustkę w sercu. Ponieważ odrzucenie, zostawia całą wyrwę w duszy, której nie da się w żaden sposób załatać.

Słodki smak soku jabłka, zmieszał się z moimi łzami.

≽Deep Down≼ // Todobaku //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz