221 37 5
                                    

【Rok 1940, 12 sierpnia】

Drżącymi ze strachu rękoma, chwyciłem gazetę jeszcze raz w swoje dłonie, po tym jak upuściłem ją na drewniane panele w moim domu.

Dla samej ciekawości, co takiego dzieje się w świecie, kupiłem jeden egzemplarz na targu, mając ogromną nadzieję, że wojna się zaczęła uspokajać i za niedługo podpiszemy traktat pokojowy. Ale nic takiego nie ma miejsca. Wojna, wręcz przeciwnie, nasila się.

Gdyby tylko to było największym problemem... Może jeszcze jakoś bym to przeżył mentalnie. Ale nie, do cholery! Jak zwykle, życie musi mnie nienawidzić prawda!?

Jeszcze raz przeczytałem mrożący krew w żyłach artykuł, zajmujący miejsce na pierwszej stronie gazety. I jeszcze raz... Jeszcze raz... Jeszcze...

Wściekły, zgniotłem papier i rzuciłem go sfrustrowany w kąt. Jednak po chwili, ogarnęły mnie całkowicie inne odczucia.

Smutek i żal, po wyładowaniu mojej złości, powróciły do mnie ze zdwojoną siłą. Szarpnąłem się rękoma gwałtownie za włosy, licząc że obudzę się z tego koszmaru i jak zwykle, Todoroki zaraz stanie w drzwiach.

Ale nic takiego nie stało się. Upadłem na ziemię, nie zważając na lekki ból zdartych kolan i ukryłem twarz w dłoniach. Jak... Życie może mnie aż tak nienawidzić...?

Dlaczego wszyscy, których kocham, tak szybko muszą odejść w zapomnienie? Dlaczego ten świat i ludzie, są w ten sposób skonstruowani, aby ranić siebie nawzajem?! Dlaczego...

Łzy już dawno spływały swobodnie po moich policzkach. Ale mnie to nie obchodziło. Nawet w pierwszej kolejności, tego nie zauważyłem.

Jedyne co teraz zaprzątało moją głowę, to fakt, że Shouto nie ma już żadnej szansy na powrót. Po prostu chyba właśnie teraz straciłem całą nadzieję, która i tak już była bardzo marna.

Chyba... Muszę się przejść...

Wstałem z zimnej podłogi i pocierając zmęczone oczy, powoli udałem się w stronę drzwi wyjściowych. Każdy krok stawiałem ociężale, tak jakbym nie miał sił na nic. Prawdę mówiąc, dosłownie nie miałem na nic siły.

Uderzył we mnie podmuch ciepłego wiatru, a słońce które nie było przykryte przez chmury, świeciło jasno na niebie. Pogoda dla większości, byłaby teraz wprost idealna. Ale nie dla ludzi z Wielkiej Brytanii. Oni prawdopodobnie, tak samo jak ja, modlili się wręcz o deszcz i ponurą pogodę, której przecież normalnie w naszym kraju nie brakowało. A dlaczego?

Niemcy zaczęli nalot samolotowy na Anglię.

≽Deep Down≼ // Todobaku //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz