~~ Rozdział 9 (62) - 'Co on tu robi?!' ~~

6.7K 241 9
                                    

ALYSSA

Patrzyłam oniemiała na to kogo widzę w salonie. Nie kto inny jak Richard Steel! W rezydencji Oscara Malave! Ale to nie jest najlepsze - mój brat Marco, który patrzył groźnie na Steela, a jego dłoń ściskała jego broń jakby był gotowy strzelić w każdym momencie ledwo się od tego powstrzymywał

- Co on tu robi?!- krzyknął zły Alex, czym obudził Ilyę, który zaczął płakać wystraszony. Zaraz wzięłam się za jego uspokajanie

- Ciebie też miło widzieć Romanov.- powiedział z jadem Richard, a jego wzrok padł na mnie.- Alyssa, miło ciebie widzieć ponownie.- zwrócił się w moim kierunku

- Bez wzajemności.- odpowiedziałam z odrazą.- Marco.- zwróciłam się do brata, który wstał z miejsca i podszedł do mnie całując mnie w czoło

- Cieszę się, że nic wam nie jest.- powiedział całując siostrzeńca w czoło, po czym przywitał się z Alexem po męsku.- Również cieszę się, że jesteś w jednym kawałku szwagrze.- dodał

- Dobrze widzieć mile-widzianą twarz.- powiedział mój mąż na tyle głośno, by Richard to usłyszał. Co też się stało, jednak w odpowiedzi prychnął zirytowany

- Panowie i Panie, nie przyjechaliście tutaj, by kłócić się, a by znaleźć rozwiązanie w tej sytuacji.- przypomniał Oscar starając się załagodzić sytuację.- O ile mnie pamięć nie myli, to Alberto poluje na trójkę waszych ojców, których pragnie śmierci. Proponuje na czas współpracy zawieszenie broni między wami.- zaproponował

- Wybacz mi, ale ciężko jest to zaakceptować. Nasz ojciec pragnie połączenia sił, ale nie ze Steelami.- zaczął Marco.- Ojciec tego tutaj odebrał nam matki oraz porwał Sofię na ponad 20 lat. To jest coś niewybaczalnego.- zauważył wskazując na Richarda palcem

- Nie wspomnę już o tym, że pragnął naszej śmierci nie jeden raz.- dodał Alex

- Porozmawiamy o tym przy kolacji, do tego czasu służba pokaże wam wasze pokoje. Prosiłbym żebyście starali się nie kłócić. Staramy się załagodzić sprawę ugodowo.- powiedział Oscar, a wszyscy się zgodzili, o dziwo. Jednak miałam wrażenie, że to cisza przed burzą

***

Sypialnia, która została nam przydzielona była niezwykle piękna - musiałam to przyznać. Ilya, który po długiej drzemce nareszcie się wybudził, w chwili obecnej bawi się zabawkami, które zabraliśmy dla niego. Łapie wszystko co ma pod ręką i dokładnie ogląda to. Był wyjątkowo grzeczny i nie krzyczał jak to ma w zwyczaju chcąc zwrócić na siebie uwagę wszystkich

- Ojciec nie zgodzi się na sojusz że Steelami. Nawet jeśli w grę wchodzi jego życie.- stwierdził zły Alex siedząc na łóżku, podczas gdy ja rozpakowywałam nasze rzeczy z walizek

- A co jeśli sojusz z Richardem i Andrew to jedyny sposób na powstrzymanie Alberto?- zapytałam patrząc na męża, który głośno westchnął

- Zawsze jest jakiś sposób. Wystarczy się zastanowić i wszystko dokładnie przemyśleć. Giuseppe i ojciec nie zgodzą się ukryć. Są nabył zbyt dumni. Jedyne co nam pozostaje to namierzenie Alberto Malave zanim on dobierze się do nas lub do naszych rodzin.- stwierdził

- Mam nadzieję, że ten koszmar szybko się zakończy i będziemy mogli żyć w spokoju.- szepnęłam pod nosem. W tym samym momencie poczułam jak silne ramiona mężczyzny oplatają mnie w talii i przyciągają bliżej siebie

- Jeszcze zobaczysz. Będziemy się cieszyć spokojem w niedalekiej przyszłości. To tylko kwestia czasu.- zapewnił mnie całując mnie w kark.- Czas się zbierać na tę kolację. Najchętniej bym nie schodził wiedząc, że Richard jest na dole, ale nie jesteśmy u siebie.- dodał nie odrywając się od szyi

- Gospodarz zaprasza, nie wypada nie przyjść.- stwierdziłam krótko rozkoszując się jego zabiegami, które mi w tym momencie zapewnia

- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię w tej sukni, którą następnie zedrę z twojego ciała po zakończeniu tej cholernej kolacji. Będę je pieścił, całował. Oddawał część niczym bóstwu. Ponieważ warto dla niego zrobić wiele.- mówił schodząc pocałunkami na moją szyję. Niestety tę piękną chwilę musiał nam przerwać głośny krzyk Ilyii, który okazał już swoje niezadowolenie

- To zdecydowanie twój syn.- szepnęłam rozbawiona patrząc na łóżeczko. Alexander oderwał się od mojej szyi uśmiechając dumnie

- Moje geny. Jak dorośnie będzie równie przystojny i mądry co ojciec.- powiedział z nieukrywaną dumą

- A po mnie co będzie miał?- zapytałam spoglądając na niego

- Coś czuję, że twoją upartość.- odpowiedział rozbawiony kiedy po sypialni po raz kolejny rozniósł się kolejny okrzyk niezadowolenia malucha

- To chyba dobrze. Będzie nieugięty w swoich decyzjach.- powiedziałam dumnie

- Tak. A ja osiwieję wcześniej niż myślałem.- potwierdził pod nosem, jednak ja to usłyszałam, za co oberwał ode mnie z łokcia w żebra, za co teatralnie się zgiął z bólu

Jedna nocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz