Pov. Marta
Rano obudziłam się w swoim pokoju. W głowie miałam pustke całkowicie nie pamiętałam co się woczraj wydarzyło. Do tego bolała mnie głowa więc postanowiłam zejść do kuchni i znaleźć coś na ból głowy. W całym domu było cicho. Pewnie każdy jeszcze spał więc wstałam pierwsza. Gdy już wzięłam coś na głowę, zaczęłam robić sobie śniadanie gdy nagle usłyszałam że ktoś schodzi po schodach. Po chwili zauważyłam że koło mnie stoi Werka.
-Hej - zagadnęłam
-Cześć Marta. Masz może coś na ból głowy bo mam po wczoraj strasznego kaca.
-Tak tam leżą tabletki weź se je.
-Ohh dzięki. Ratujesz mi głowę.
Zaśmiałam się tylko i poszłam jeść jajecznicę która przed chwilą sobie zrobiłam.
Każdy powoli schodził już na dół, a ja stwierdziłam że czas iść na górę i się ogarnąć.
Gdy skończyłam zobaczyłam że Krzychu idzie w stronę schodów
-Cześć - powiedziałam.
-Co, a hej - odpowiedział dość nie chętnym tonem i szybko zszedł na dół. Zauważyłam że od jakiegoś czasu wogole się do siebie nie odzywamy. Nigdy specjalnie nie pałaliśmy do sobie przyjaźnią ale zawsze pogadaliśmy raz lub dwa razy dziennie, a teraz nic czasem zwykle cześć, Hej i koniec. Było mi z tego powodu trochę smutno, ponieważ chciałam mieć z całą ekipą taki kontakt jak kiedyś, lecz niestety tak nie jest. Kiedyś każdy był jakoś pozytywniej nastawiony do każdego, a teraz ekipa jest podzielona na "grupki" bo jedni dogadujom się z jednymi lepiej a drudzy z drugimi no ale cóż. Tak to już bywa....
____________________________________________Następny dzień
Pov. Krzychu
Ostatnio nie mogę przestać myśleć o jednej dziewczynie. Nie mam pojęcia co mam zrobić ale nie potrafię się zdobyć na odawge żeby pogadać. Znamy się ale od jakiegoś czasu wogole ze sobą nie rozmawiamy. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś się w niej zakocham ale w końcu "miłość jest ślepa". [dop.aut. wogole nie wiem czy to przysłowie tu pasuje ale mi się wydaje że tak więc zostawiam] Mam też wrażenie że ona nie za bardzo mnie jeszcze lubi. Nie potrafię z nią gadać, ponieważ boję się że zrobię coś głupiego i jeszcze bardziej się ode mnie odwróci. Wyszedłem z domu ekipy. Wsiadłem do swojego auta i pojechałem gdzieś przed siebie. Nie wiedziałem co mam robić i gdzie się podziać, ponieważ w domu nie mogłem skupić się na niczym ani nikim innym niż na niej....
Nie chciałem żeby ktoś to zauważył więc wyszedłem i jadę.
Objechałem chyba cały Kraków na około. Cały czas o niej myślałem. Zauważyłem że jeżdżę już ok. 3 godzin, więc postanowiłem pojechać coś zjeść do maka i wróciłem do domu. Gdy wszedłem zauważyłem że nikogo nie ma w domu. Po chwili usłyszałem kroki. Ktoś schodził po schodach. Odwróciłem się w tamtym kierunku i zobaczyłem Martę.
-Cześć Krzychu. - przywitała się ze mną - możemy pogadać?
-Cześć. Teraz nie za bardzo szedłem właśnie do auta żeby jechać do sklepu. - skłamałem, bo bałem się z nią rozmawiać. Tak to Marta była tą o której cały czas rozmyślałem. (wiem nie ciężko było się domyślić XD) Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem przez co ja też od razu posmutnialem.
-Ok. Trudno może następnym razem się uda - odpowiedziała przgenbiajcym tonem i wróciła na górę.
"Świetnie Kamil, zjebałeś" powiedzialem sobie w myślach. Byłem na siebie wściekły. Ale było mi też żal Murcix, że musi mieć do czynienia z takim, idiotom jak ja.----------------------------------------------------
Powracam!!!
Wrzuciłabym ten rozdział już jakiś tydzień temu ale nie mogłam go wstawić i w końcu się udało. Wena do mnie powróciła i mam, nadzieję że na długo, bo mam parę ciekawych pomysłów na te książkę. A tak do rozdziału to ogółem dziś jest trochę dłuższy niż wcześniejsze i postaram się żeby kolejne też były takie i dłuższe no i w sumie tyle ode mnie.
Do następnego
15.11.2020