-Zadowolona?- spytał Santiago prostując się.
-Nawet bardzo- rozejrzałam się po pomieszczeniu i uśmiechnęłam delikatnie.
-Teraz ustawiaj swoje rzeczy, my zabierzemy te kartony i siatki- poklepał Jacoba po plecach i zrobili to co powiedział.
Ja w tym czasie rozkładałam przyrządy do malowania na półkach. Nie miałam zbyt wiele pracy, wiedziałam gdzie co ma być więc szybko to zrobiłam. Ostatni raz zerknęłam na rozłożenie przedmiotów i wyszłam z pomieszczenia. Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i zeszłam po schodach, ale zatrzymałam się w połowie.
-Opiekuj się nią jak wyjadę- powiedział szeptem Santiago, ale i tak go słyszałam.- Ma skłonności do popadania w depresję i apatię. Śnią się jej koszmary związane ze śmiercią naszych rodziców i siostry, najlepiej abyś był przy niej całą noc.
-Zawsze z nią będę, nie pozwolę aby czuła się samotna lub znowu zamknęła w domu.
-I nie dawaj jej złudnych nadziei, jeśli przestaniesz ją kochać to po prostu jej to powiedz- Santiago mówił dalej.- Przytulaj ją często, lubi to. Widzę, że przy tobie czuje się dobrze.
Po chwili ich rozmowy ucichły a ja weszłam do salonu.
-Myślałem, że tam umarłaś- zaśmiał się Santiago.- Co tak długo?
-Dziesięć minut to długo?- wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się.
Zerknęłam na Jacoba i posłałam mu szeroki uśmiech, od razu go odwzajemnił. Przez chwilę zastanawiałam się co mam zrobić, ostatecznie podeszłam do brata.
-Co?- zmarszczył brwi uśmiechając się.- Chcesz mnie pobić?
-Zawsze- uderzyłam go delikatnie z pięści w brzuch i przytuliłam.- Kocham cię.
-Chyba wypluje wnętrzności przez te uderzenie- zaśmiał się i odwzajemnił mój gest.- Też cię kocham, zawsze będziesz moją gwiazdą.
Za każdym razem jak brat mnie tak nazywał przypominał mi się tata, ale to lubiłam. Żyłam w cieniu siostry od wielu lat, rodzice zawsze poświęcali jej więcej uwagi. Ale były jednak takie momenty, że rodzice nagle przypominali sobie o moim istnieniu i dostawałam chociaż trochę miłości. Zdecydowanie za rzadko się to zdarzało.
-Ziemia do siostry- Santiago szturchnął mnie w ramię.
Spojrzałam na niego pytająco i odruchowo rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-Pytałem czy mam ci szukać nowej szkoły?- spytał opierając się o kanapę.
-Nie chcę- od razu zaprzeczyłam. Nie musiałam nawet nad tym myśleć.
-Jesteś pewna? Zwariujesz cały dzień w domu, Jacob też chodzi do szkoły- westchnął.
-Jestem pewna, poradzę sobie- odpowiedziałam i rozciągnęłam się.
Brat nie ciągnął dalej konwersacji, tylko pokierował się do kuchni. W salonie nie było jednak Jacoba.
-Gdzie Jake?- spytałam głośno brata.
-Na górze w twoim pokoju, rozmawia chyba przez telefon- odpowiedział wychylając się zza ściany.
Kiwnęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Chłopak siedział na łóżku i rzeczywiście rozmawiał przez telefon. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na przeciwko niego. Był bardzo skupiony na rozmowie z osobą po drugiej stronie telefonu. Położyłam ręce na jego kolanach, było widać że jest trochę zdenerwowany. Nie chciałam mu przerywać więc poczekałam aż odłoży urządzenie.
CZYTASZ
Od pierwszego spojrzenia [Jacob Black]
FanfictionPo przeżytej tragedii, Julia Martínez zmienia swoje życie i wyjeżdża na inny kontynent. Jednak problemy nie znikają, one powracają od nowa. Dziwne zdarzenia doprowadzą dziewczynę do zastanowienia się nad swoim istnieniem i światem, w którym przyszło...