9

671 38 0
                                    

-Zadowolona?- spytał Santiago prostując się.

-Nawet bardzo- rozejrzałam się po pomieszczeniu i uśmiechnęłam delikatnie.

-Teraz ustawiaj swoje rzeczy, my zabierzemy te kartony i siatki- poklepał Jacoba po plecach i zrobili to co powiedział.

Ja w tym czasie rozkładałam przyrządy do malowania na półkach. Nie miałam zbyt wiele pracy, wiedziałam gdzie co ma być więc szybko to zrobiłam. Ostatni raz zerknęłam na rozłożenie przedmiotów i wyszłam z pomieszczenia. Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i zeszłam po schodach, ale zatrzymałam się w połowie.

-Opiekuj się nią jak wyjadę- powiedział szeptem Santiago, ale i tak go słyszałam.- Ma skłonności do popadania w depresję i apatię. Śnią się jej koszmary związane ze śmiercią naszych rodziców i siostry, najlepiej abyś był przy niej całą noc.

-Zawsze z nią będę, nie pozwolę aby czuła się samotna lub znowu zamknęła w domu.

-I nie dawaj jej złudnych nadziei, jeśli przestaniesz ją kochać to po prostu jej to powiedz- Santiago mówił dalej.- Przytulaj ją często, lubi to. Widzę, że przy tobie czuje się dobrze.

Po chwili ich rozmowy ucichły a ja weszłam do salonu. 

-Myślałem, że tam umarłaś- zaśmiał się Santiago.- Co tak długo?

-Dziesięć minut to długo?- wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się.

Zerknęłam na Jacoba i posłałam mu szeroki uśmiech, od razu go odwzajemnił. Przez chwilę zastanawiałam się co mam zrobić, ostatecznie podeszłam do brata.

-Co?- zmarszczył brwi uśmiechając się.- Chcesz mnie pobić?

-Zawsze- uderzyłam go delikatnie z pięści w brzuch i przytuliłam.- Kocham cię.

-Chyba wypluje wnętrzności przez te uderzenie- zaśmiał się i odwzajemnił mój gest.- Też cię kocham, zawsze będziesz moją gwiazdą.

Za każdym razem jak brat mnie tak nazywał przypominał mi się tata, ale to lubiłam. Żyłam w cieniu siostry od wielu lat, rodzice zawsze poświęcali jej więcej uwagi. Ale były jednak takie momenty, że rodzice nagle przypominali sobie o moim istnieniu i dostawałam chociaż trochę miłości. Zdecydowanie za rzadko się to zdarzało. 

-Ziemia do siostry- Santiago szturchnął mnie w ramię.

Spojrzałam na niego pytająco i odruchowo rozejrzałam się po pomieszczeniu.

-Pytałem czy mam ci szukać nowej szkoły?- spytał opierając się o kanapę.

-Nie chcę- od razu zaprzeczyłam. Nie musiałam nawet nad tym myśleć.

-Jesteś pewna? Zwariujesz cały dzień w domu, Jacob też chodzi do szkoły- westchnął.

-Jestem pewna, poradzę sobie- odpowiedziałam i rozciągnęłam się.

Brat nie ciągnął dalej konwersacji, tylko pokierował się do kuchni. W salonie nie było jednak Jacoba. 

-Gdzie Jake?- spytałam głośno brata.

-Na górze w twoim pokoju, rozmawia chyba przez telefon- odpowiedział wychylając się zza ściany.

Kiwnęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Chłopak siedział na łóżku i rzeczywiście rozmawiał przez telefon. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na przeciwko niego. Był bardzo skupiony na rozmowie z osobą po drugiej stronie telefonu. Położyłam ręce na jego kolanach, było widać że jest trochę zdenerwowany. Nie chciałam mu przerywać więc poczekałam aż odłoży urządzenie. 

Od pierwszego spojrzenia [Jacob Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz