2

882 54 9
                                    

-Czemu to nie ty zginęłaś?!- krzyknęła na mnie siostra.- Przecież byłaś tam z nimi!

-Naprawdę bym chciała- zaczęłam głośno płakać i spojrzałam na brata, który stał patrząc w okno.- Powiedz jej coś.

-Nie możesz tak mówić do swojej siostry bliźniaczki Juana. Julia nie zrobiła nic złego- westchnął Santiago.- Wolałabyś, żeby to ona umarła? Łączy was coś silniejszego niż zwykła rodzinna więź.

-Nic nas nie łączy- Juana również zaczęła płakać.

Przytuliłam ją mocno, ale ona rozpadła mi się w rękach. Spojrzałam przerażona na brata, on delikatnie się uśmiechnął i również zniknął. Zostałam kompletnie sama, znowu.

Obudziłam się przez budzik, cała spocona i we łzach. Przetarłam oczy i wzięłam szybki prysznic. Przygotowałam się do wyjścia i wyjrzałam za okno. Właśnie odjechał mój autobus. Nie dość, że spałam bardzo długo to jeszcze przegapiłam transport do szkoły. Westchnęłam głośno i wyszłam z domu od razu zamykając go na klucz. W tym samym czasie Bella schodziła ze schodów i pomachała do mnie, pokazując abym podeszła do niej. Zrobiłam tak jak chciała.

-Hej- przywitała się- jedziesz ze mną?

-Cześć. Uciekł mi autobus więc z chęcią z tobą pojadę- uśmiechnęłam się.

-To wsiadaj- powiedziała i sama wsiadła za kierownicę.

Szybko zajęłam miejsce obok niej, plecak położyłam sobie na nogi i zapięłam pasy.

-Dzięki za podwózkę. Muszę kupić sobie samochód, ale nie znam się na nich za bardzo- powiedziałam rozglądając się, czy nic za nami nie jedzie.

-Możemy jechać razem z Jacobem, trochę się na tym zna- odpaliła silnik i ruszyłyśmy do szkoły.

-Jasne- kiwnęłam głową i spojrzałam na nią.- Od dawna tu mieszkasz?

-Przeprowadziłam się tu jakiś czas temu- odpowiedziała szybko.- Wcześniej mieszkałam z mamą.

Po chwili ciszy wjechałyśmy na parking szkolny. Wysiadłyśmy z furgonetki a Bella pomachała do jakiegoś chłopaka.

-Wiesz gdzie mamy lekcje?- spytała spoglądając na mnie.

-Chyba tak, poradzę sobie- zerknęłam na chłopaka, który szedł powoli w naszą stronę.

-Dołączę do ciebie potem- powiedziała i odeszła.

Chłopak o bardzo bladej cerze przyglądał mi się z niepokojem wymalowanym na jego twarzy. Wywróciłam oczami i weszłam do szkoły. Wychodzi na to, że Bella kręci z kilkoma chłopakami, nie wyglądała mi na taką. Jacob i ten blady chłopak zupełnie się różnią. Po wejściu do szkoły prawie od razu znalazłam salę, w której miałam mieć lekcje. Usiadłam sama w wolnej ławce, miałam nadzieję, że nikt się do mnie nie dosiądzie. 

-Nowa twarz w połowie roku- nauczycielka spojrzała na mnie z uśmiechem.- Jesteś Julia Martínez, prawda? 

Kiwnęłam głową nie chcąc się odzywać, ale kobieta kontynuowała mówienie.

-Pochodzisz z Hiszpanii, a z jakiego miasta?- dopytała podchodząc bliżej mojej ławki.

-Urodziłam się w Sagarossa, ale wychowywałam w Madrycie- odpowiedziałam zmieszana.

-Co was tu sprowadziło w takim razie? To kawał drogi- czekała podekscytowana na moją odpowiedź.

-Przyleciałam tu sama- odwróciłam wzrok, aby skończyła drążyć temat.

-Podziwiam za odwagę w tak młodym wieku. Pewnie rodzice już za tobą tęsknią- kontynuowała.- Mogłabyś powiedzieć coś po hiszpańsku?

-La vida es una pesadilla*- powiedziałam niechętnie.

Od pierwszego spojrzenia [Jacob Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz