SYSTEM DOVOS
POLA PLANETOID ST-411
DARK HURRICANELuk torpedowy wypełniał gęsty, szarawy dym, zaś ogłuszający rockowy łoskot był w stanie obudzić nieboszczyka. Krztusząca się gryzącą nikotynową mgłą Weronika podeszła do wielkiego radia, będącego zabytkiem z początków dwudziestego pierwszego wieku, i próbowała je wyłączyć. W końcu natrafiła na odpowiedni przycisk i muzyka umilkła.
– Coś cicho – zauważył Zoltar półprzytomnym głosem. – Lin, daj szluga.
– Pewnie baterie znowu padły. Ten zabytek żre energię jak głupi, muszę go trochę podrasować. Ej! Nie wypal wszystkiego.
– Trawa lepsza...
– Musisz poczekać, aż wyrośnie. Ostatnio wyjarałeś cały zapas.
– Ty też sobie nie żałowałeś.
– Było wesoło, co nie? – zarechotał Linker.
– Obaj jesteście chorzy – warknęła Weronika, dalej krztusząc się dymem. – Jak możecie palić to świństwo?
– Masz na myśli ten boski wynalazek plemion amerykańskich z czasów prekolumbijskich, zwany tytoniem? Jest cudowny i pobudza – stwierdził Zoltar, dopiero teraz zauważając dziewczynę.
– Raczej otępia. Spójrz na siebie, wyglądasz jakbyś był na haju.
– Bo jestem, skarbie – zaśmiał się Zoltar i lekko czknął, a z ust wydobył mu się obłoczek dymu. – Muszę się napić. Lin, gdzie masz browce?
– W skrzynce, pod chłodziwem.
– Dzięki, już znalazłem.
Dziewczyna popatrzyła na nich z politowaniem.
– Wy naprawdę powinniście się leczyć.
– Nie narzekaj, mój czarnowłosy aniołku – stwierdził Linker, zeskakując z torpedy, na której dotąd siedział okrakiem. – Jesteśmy bardziej normalni od pokręconego świata, na którym żyjemy. Browarka? – spytał, kiedy Zoltar rzucił mu dwie butelki z piwem.
– Nie dziękuję, nie mam nastroju na picie.
– Trudno, więcej dla nas. A tak na marginesie, to chciałaś czegoś? – zapytał Linker.
– Al pyta, czy wszystko sprawdziliście.
– Co za troska – zarechotał Linker, otwierając jedną z butelek. – Wszystko działa jak w świeżo nakręconym zegarku. Nie powiem, trzeba uzupełnić nieco zapasy, bo po tej aferze na Tyrze, dotąd tego nie zrobiliśmy.
– Ile mamy ogólnie torped?
– W sumie osiem standardowych, pięć rozpryskowych i pięć neutronowych, choć te ruszyłbym w ostateczności. Zostały jeszcze trzy rakiety EMP, ale nie mamy na pokładzie wyrzutni do nich, a do torpedowych się nie nadają.
– Jest jeszcze sześć torped z polem maskującym – dodał Zoltar. – Ale mam co do nich wątpliwości.
– Czemu? Nie działają? – zdziwiła się dziewczyna.
– Nic z tych rzeczy – zaoponował pospiesznie mężczyzna. – Ale to ich pole maskujące jest trefne. Potrafi paść w trakcie lotu torpedy i ją po prostu wyłączyć, odcinając dopływ paliwa.
– No, ale jak już przywalą to na całego – zaśmiał się Linker.
– Rock and roll, bracie! – krzyknęli obaj mężczyźni i stuknęli się butelkami.
– Gdzie jest Kotix? – spytała Weronika, dopiero teraz spostrzegając jego brak.
– Poszedł wziąć prysznic i odświeżyć słuch przy czymś mniej „barbarzyńskim".
CZYTASZ
Piekło kosmosu (KSIĄŻKA WYDANA)
Science FictionKSIĄŻKA WYDANA W FORMIE E-BOOKA!!!!! Do kupienia we wszelkich księgarniach internetowych oraz dostępna w wielu abonamentach. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4978733/pieklo-kosmosu Jest to pierwsza część cyklu Hellspace, który projektowałem w latach...