Przed spotkaniem szefów zacząłem czuć irytację, aż cmoknąłem.
- A Ty co, Dong Young? – odezwał się Hyun.
- Nie nadaję się do siedzenia w tym aucie. Dupa mnie boli. – mruknąłem, zły.
- I pewnie nie odpowiada Ci moje towarzystwo. – stwierdził.
- To... - przerwałem, gdyż zauważyłem, że z hotelu wyszli „goryle". Pech chciał, że zmierzali w naszym kierunku, przez co mogliśmy zostać przyłapani, zwłaszcza jeśli połapią się, że stoimy tutaj od rana.
- Szlag... idą w naszym kierunku... - warknął pod nosem Jung.
- Jak odjedziesz, podpadniemy.. co teraz? – zapytałem.
- Hmm... mam pomysł. Przysuń się do mnie. – odpowiedział, natomiast ja dodałem.
- Po co?
- No chodź.
I przyciągnął mnie do siebie, kradnąc soczysty pocałunek. Wpadłem w szok. Chciałem się odsunąć, lecz mi nie pozwolił. Chwycił moje włosy, lekko je ciągnąc w tył. Pogłębił całusa w taki sposób, że moje serce zareagowało.
W tym czasie Jungie chodził w te i we w te. Martwił się znów o brata. Nagle wpadł prosto w ramiona wysokiego ochroniarza. Spojrzeli sobie w ślepka. Młodszy zrobił minę, zaś starszy przytulił go do siebie. Wszystkiemu przyglądali się Haechan oraz Moonie.
Pierwszy westchnął cicho, wracając do nauki. Brakowało mu bliskości asystenta jego ojca, ale pomyślał, że może warto mu trochę odpuścić, by zatęsknił.
- Johnny, Jung Woo, lepiej by Doyoung was nie widział tak blisko. Wścieknie się. Młodego zamknie w domu, a Ciebie ubije jak psa. – skomentował Tae Il.
- Nie boję się go, hyung. Laleczka jest już dorosły i to on decyduje z kim chce być, z kim się chce umawiać. – rzekł Seo.
- Ja tylko ostrzegam, John. Nie mam zamiaru mieszać się w to, co jest między wami. – powiedział Moon, kierując patrzałki na zegarek. Zbliżała się godzina spotkania. Miał nadzieję, że odbędzie się ono bez problemów.
Wysoki przystojniak z ust przeniósł się na moją szyję. Muskał ją rozsmakowany. Przymrużyłem oczy, dostając przyjemnych dreszczy. Zacisnąłem palce na jego odzieniu. Odpływałem. Po chwili dostrzegłem, że Ci goście wsiedli do auta i podjechali przed hotel. Pojawił się ich szef, który wsiadł. „rzuciłem" okiem na zegarek. To była ta pora.
- Hyung... hyung... dość. Odjechali. – wymruczałem, a on złożył buziaka przy uszku, by zaraz w nie wyszeptać.
- To dobrze. Pewnie i tak nas widzieli. Musimy znaleźć jakieś miejsce do spania. Tak w razie. Powrót do rezydencji nie wchodzi w grę.
Przytaknąłem czupryną, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Tae Il'a. Od razu odebrał.
- Hyung... Szef Tajwańskiej Mafii pojechał z gorylami na spotkanie. Ja i Jae Hyun-hyung nie wracamy do posiadłości. Oni nas widzieli, lepiej nie ryzykować, nie chcę narażać Dong Hyuck'a oraz Jung Woo.. Gdzie, gdzie będziemy?.. W moim mieszkaniu. Przekaż chłopakom, by się nie martwili. Uważajcie... Ok. Cześć. – wyjaśniłem, rozłączyłem się, po czym schowałem telefon.
- Masz mieszkanie, Doyoung? – zaczął nowy.
- Mam, nie daleko centrum. Tam się zatrzymamy. – oznajmiłem, podałem mu adres i pojechaliśmy.Asystent pana Lee przekazał chłopakom wiadomość. Student sztuki odetchnął, uśmiechając się. Young Ho pogłaskał go po czuprynie, natomiast Dongie palnął.
- Jestem zaskoczony, że Doyoung-hyung zdecydował się zabrać Jae Hyun-hyunga do siebie. Nie znają się, nie lubią, nie ufa mu.
- To wyjątkowa sytuacja, dlatego tak uczynił. – odezwał się Tae, biorąc oddech. Mógł być spokojny, choć o nich.
Kiedy dotarliśmy do apartamentu, otworzyłem drzwi, zapraszając Jung'a do środka. Obaj zrzuciliśmy z siebie wierzchnie okrycia i przeszliśmy dalej.
- Rozgość się, hyung. Weź kąpiel. Przyniosę Ci dres mojego brata. Będzie na Ciebie pasował. Jesteście tego, samego wzrostu. – zacząłem, włączając światła. Skinął głową, po czym zniknął w łazience. Przygotowałem dres oraz koszulkę dla niego, dla siebie również.
Usłyszałem, że bierze prysznic. Wszedłem do łazienki, chcąc zostawić mu ubrania, ale najpierw musiałem na niego zerknąć. Rozchyliłem wargi, lustrując jego ciało z uwagą. Był wspaniale zbudowany. Podobało mi się to.
Po tym jak wyszedłem, wziąłem oddech. Byłem dziwnie zawstydzony, nawet moje policzki były ciepłe.
- Cholera, co mi jest? – jęknąłem, idąc do kuchni.
Kiedy Jae Hyun brał prysznic, zamówiłem jedzenie z pobliskiej knajpy. Potem ja się wykąpałem. Bardzo tego potrzebowałem. Zasiedliśmy do kolacji w kuchnio-jadalni. Było tak miło, cicho. Brakuje mi bycia w domu.
- Dong Young, masz niezłe mieszkanie. – stwierdził wysoki przystojniak.
- Dzięki, hyung. Rzadko tutaj bywam. Raz w miesiącu, by ogarnąć i zgarnąć rachunki. Cóż, myślałem, że przepiszę je na brata, jak ukończy studia. – wyznałem, a na jego twarzy dostrzegłem zaskoczenie.
- A już myślałem, że jesteś pozbawiony uczuć. Myliłem się. Jung Woo jest dla Ciebie najważniejszy. – dodał.
- Jest moim bratem, jest powodem, dla którego chcę żyć i warto żyć. Mogę go utrzymywać do końca życia, ale nie mogę pozwolić, by stał się gangsterem. To nie jest dla niego. Ma być normalny, nie splamić się krwią innych, jak ja. Chcę dla niego jak najlepiej, hyung.
- Rozumiem. To dobrze. Nie pozwól mu na to. Mafia to jedno, wielkie bagno, Doyoung.
- Mylisz się. To nie aż takie bagno. Jeszcze czasami można z tego wyjść. To taki ktoś jak ja jest najgorszą rzeczą, która mogła pojawić się na świecie. Ty, John-hyung, Tae-hyung, dla was jest jeszcze szansa na odkupienie, dla mnie to już nie możliwe. No, ale ktoś musi wykonywać brudną robotę, co nie? – „rzuciłem" szczerością.
- Doyoung, nie boisz się, że psy Cię złapią? – zapytał świeżyna.
- Trochę, ale niespecjalnie. Jestem wprawiony w zabijaniu i byciu nieuchwytnym. To dlatego pan Lee mnie przygarnął. – odpowiedziałem, po czym posprzątałem po kolacji, zaś Jae Hyun ciągnął.
- Jak długo się tym zajmujesz?
- Pierwszy raz zabiłem w liceum, w obronie własnej. Wtedy odkryłem, że nie czuję winy, czy skruchy. Wykorzystałem to i zostałem płatnym, zawodowym zabójcą. W półświatku otrzymałem przydomek „Legendarny". Byłem wśród nich sławny. Wtedy zjawił się Lee i zlecił mi zabicie takiego jednego. Po wykonaniu zadania, zaproponował mi pracę, schronienie. Zgodziłem się, choć nie wiedziałem, czy będę potrafił żyć z innymi. Byłem z sam z Jung Woo. – opowiedziałem i oparłem się o blat barku. Nowy podszedł do mnie, dalej pytając.
- Naprawdę nic nie czujesz, jak zabijasz?
- Nie, nic. Kompletnie nic. Ale to dobrze, to czyni mnie idealną maszyną do zabijania, hyung.
- A co z miłością, Dong Young?
Zerknąłem na niego, lustrując na moment. Zatrzymałem się na jego wargach, które mnie całowały. Szybko się upomniałem w głowie, że myślę o głupotach.
- Nic. Nie zakocham się. To też nie możliwe. Z resztą bycie z kimś wiąże się ryzykiem, a ja i tak mocno ryzykuje. Narażam mojego brata.. ech.. – rzekłem z westchnięciem, by zaraz zaproponować.
- Napijemy się?
- Pijesz, Króliczku?
- Rzadko, ale napiję się. Dziś muszę. Mam ogromną chęć. I nie nazywaj mnie tak. – wymruczałem, masując się po karku.
Hyunie popatrzył na starszego Kim'a, który ukazał skrawek swojego, drobnego ciała. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak on zabija. Wyglądał tak niewinnie, słodko, wręcz chwilami rozkosznie.
Wyciągnąłem whisky oraz lód i przeszliśmy do salonu. Rozsiedliśmy się na kanapie, pijąc procenty. Po dwóch kolejkach rozłożyłem się wygodnie. Podrapałem się po brzuchu. Poczułem, że wysoki przystojniak gapi się na mnie.
- Skoro już rozmawiamy, to co lubisz robisz w wolnym czasie, hyung? – zacząłem, krzyżując łapki na torsie.
- Trenować sztuki walki, biegać, ćwiczyć na siłowi, oglądać stare filmy. A Ty? Prócz zabijania. – wyznał.
- Gotować, podróżować, choć ostatnio nie jest mi to dane. Nie wiele tego. Nie miałem czasu na hobby. – oznajmiłem.
- Nie przeczę, że ciekawa z Ciebie osóbka, Króliczku.
- Och, Ty znów z tym Króliczkiem... ile razy mam Ci powtarzać, że nie masz mnie tak nazywać?
- Już zawsze będę tak do Ciebie wołał. Pasuje Ci to przezwisko.
Wtem poderwałem się, złapałem go za koszulkę, przyciągnąłem do siebie, pytając.
- Chcesz zginąć?
Chwycił mój nadgarstek, szarpnął mocno, jakbym nic nie ważył, po czym pchnął. Zawisł nade mną, zbliżył się do warg, w które wyszeptał.
- Nie boję się Ciebie, Króliczku.
I pocałował.
Chciałem się wyrwać, lecz mi nie pozwolił. Pogłębił buziaka układając się między moimi udami. Przesunął paznokciami po moim boku, przez co dostałem dreszczy. Zacisnął palce na gumce od dresów, pieszcząc moje usta. To było cholernie przyjemne, odprężało, więc odwzajemniłem. Hyun wydał z siebie pomruk zachwytu, zrzucił z siebie koszulkę, ukazując swoje, zbudowane ciało. Dotknąłem jego klatki oraz brzucha z lekką fascynacją. Nim się spostrzegłem, obaj byliśmy nadzy, obaj pieściliśmy się wzajemnie, by wszystko to zakończyć intensywnym zbliżeniem.
CZYTASZ
"Zabójca i Gliniarz" (Zakończone)
RomanceHistoria płatnego zabójcy, który staje się członkiem mafii.