Kiedy się przebrałem, wróciłem do holu. Hyungowie rozmawiali z tym nowym. Podszedłem do nich, natomiast Moonie podał mi kopertę, do której zajrzałem.
Wysoki przystojniak zlustrował wyszykowanego na czarno Dong Young'a. Przyjrzał mu się z uwagą. Był zachwycony jego wyglądem. Przystojny, ale słodki, małe, lecz kształtne usta, kusiły i przyciągające oczy, tak ciemne jak noc. Uzupełnieniem tego były czarne włosy, które idealnie współgrały z jego jasną cerą.
Pożegnałem się z hyungami, opuściłem rezydencję, po czym pojechałem wykonać zlecenie. Dotarłem na miejsce. Wszedłem do baru, jakby to było normą. Kilka minut później pojawił się mój cel w towarzystwie dwóch, wielkich facetów.
Tymczasem do posiadłości wrócił szef mafii. Porozmawiał z nowym i uznał, że go przyjmie. Brakowało mu ochroniarzy, zwłaszcza dla jego syna oraz młodszego Kim'a.
Obaj wyszli z gabinetu, zatrzymali się przed salonem, w którym przebywali Haechan wraz z Jung Woo. Rysownik był zmartwiony. Chodził od okna do okna, wypatrując brata.
- Jungie, uspokój się. Doyoung-hyung na pewno zaraz wrócić. To pewnie przez korki. – zaczął młody Lee.
- Haechan, mój brata szybko załatwia takie sprawy. Powinien już być. A jak coś mu się stało? – jęknął Woo.
Usłyszeli to Tae Il oraz Young Ho. Młodzi mężczyźni weszli do pokoju dziennego. Pierwszy usiadł obok Dong'a, a drugi podszedł do Lali (tak go nazywał od czasu do czasu), mówiąc.
- Jungie, spokojnie. Twój brat to zawodowiec.
I pogłaskał chłopaka po głowie. Miał on miękkie włosy, co w dotyku było bardzo milusie. Nagle student I roku objął pas John'a, by się przytulić. Wysoki ochroniarz otoczył go ramieniem, dociskając do siebie. Chciał go pocieszyć, ale nie przypuszczał, że tulenie może być tak przyjemne. Cóż, brat Dong Young'a przykuwał uwagę swoją słodkością, więc może to dlatego tak to odczuwał.
- Tae-hyung, może wyskoczymy gdzieś w sobotę? – zaproponował Dong Hyuck.
- Haechan, Ty masz zająć się nauką, a nie łażeniem po mieście. – rzekł asystent, lecz pierwszoroczniak nie odpuszczał w uroczy sposób.
- Oj, hyung. Proszę. Dawno nigdzie nie byliśmy razem. Nie masz dla mnie ostatnio czasu.
Moon skierował patrzałki na syna pana Lee, który zbliżył się do niego. Dzieciak czarował oczami. Tae poczuł zakłopotanie i chciał się odsunąć. Zaraz Dong chwycił jego nadgarstek, po czym objął, dodając.
- No weź, hyung.
- Haechan, puść mnie. Nie mogę nic zaplanować, bo nie wiem, co zamierza Twój tata. – wyjaśnił Moonie, a Seo palnął.
- Haechan zawsze możesz poprosić tatę, by dał wolne Tae-hyungowi.
- Johnny! – krzyknął Tae Il.
- No co? – mruknął Young Ho.
- Hyung, dobry pomysł. Porozmawiam z nim przy kolacji. – postanowił student zarządzania.Po rozmowie z szefem, do salonu wkroczył nowy członek. Pozostali popatrzyli na niego w ciszy. Przerwał ją chłopak ze Stanów.
- I? Szef przyjął Cię?
- Tak. Powiedział, że potrzebuje ochroniarzy. – powiedział Hyun.
- Mimo tego, musisz zasłużyć sobie na nasze zaufanie. Najbardziej będziesz musiał przypodobać się Doyoung'owi, bo nieźle mu podpadłeś. – stwierdził wysoki ochroniarz.
Po chwili przerwali konwersację, gdyż usłyszeli samochód.Wróciłem do posiadłości. Mocno poobijany. Nie myślałem, że to tak się potoczy. Najważniejsze, że cel został zdjęty, a pan Lee będzie zadowolony. Wysiadłem z auta. Ledwo doszedłem do wejścia. Po tym jak wkroczyłem do środka, w holu ujrzałem chłopaków.
- Bracie, co się stało? – wyskoczył Jung Woo.
Już miałem się odezwać, ale ból mi nie pozwolił. Był nie do zniesienia. Myślałem, że rozłoży mnie i upadnę, jednak uratował mnie od tego ten nowy. Objął mnie w pasie, by podtrzymać. I nastała ciemność.
- Bracie! – zawołał głośno młodszy Kim.
- Wezwę lekarza. Jae Hyun, Johnny zanieście go do jego sypialni. – zarządził Moon.
Chłopcy przenieśli Dong Young'a do pokoju. Jungie usiadł przy nim, zalany łzami.
- Szlag, co tam się stało, że on tak wygląda? – wymruczał szef mafii i wyszedł. Musiał się dowiedzieć, co zaszło w barze.Przyjechał doktor, który zbadał zabójcę, zaś pozostali czekali przed kwaterą. Najbardziej przeżywał to Woo. Trząsł się. Nie mógł znaleźć sobie miejsca.
- Lala, nic mu nie będzie. – stwierdził Seo.
- Hyung, widziałeś jak jest pobity. Cudem żyje. Nie mogę go stracić. Mam tylko jego na tym świecie. Gdyby nie on, sprzedaliby mnie do burdelu. Uratował mnie. – „rzucił" szczerością rysownik.
- Jungie, co Ty mówisz? – zapytał Dongie.
- To wydarzyło się, nim tutaj trafiliśmy. Po stracie rodziców wylądowałem na ulicy. Nie miałem nikogo, kto by mnie chciał, a do domu dziecka nie chciałem trafić. Od paru dni łaziłem po mieście. Pewnego wieczoru zaatakował mnie jakiś zboczeniec. Chciał mnie skrzywdzić. Wtedy pojawił się Kim Dong Young. Zdzielił kolesia i zabrał do siebie. Wykąpałem się, przebrałem, dostałem kolację. Uznał, że zostanę z nim, ale muszę iść do szkoły oraz dobrze się uczyć. Zaopiekował się mną, nie chcąc nic w zamian, a ja o nic nie pytałem. Stał się dla mnie starszym bratem. Nie mogę go stracić. – wyznał Jung Woo, ocierając łzy.
- No tego się nie spodziewałem. – skomentował Young Ho.
- Czyli nasz Doyoung ma dobrą stronę. – rzekł Tae Il.
- A co, jest zły? – wtrącił Hyunie.
- Specyficzny. Jest od brudnej roboty w naszej rodzinie. – odpowiedział asystent.
- Co?! On?! Prędzej powiedziałbym, że to Johnny, hyung. – wyskoczył Jung.
- Jego wygląd, tak niewinny bardzo się przydaje. Taka maska, wabik na ofiary. Nikt by nie posądził go coś złego, nie? W końcu ma taką słodką oraz uroczą buźkę, niczym króliczek. – dodał chłopak ze Stanów, który spojrzał na młodszego brata zabójcy.
Pierwszoroczniak oparł się o ścianę, by zaraz osunąć się po niej. Klapnął na podłodze, zwieszając czuprynę.
- Myślę, że tata wybrał Doyoung-hyunga między innymi z powodu jego wyglądu, a nie tylko skuteczności oraz umiejętności. – powiedział Dong Hyuck.
- Masz rację, Haechan. Lecz głównie zadecydowały o tym jego umiejętności. – potwierdził Tae, natomiast z pokoju wyszedł lekarz, mówiąc.
- Panie Moon, pan Kim ma stłuczone żebra, liczne otarcia, siniaki i pękniętą wargę. Musi dużo odpoczywać, przynajmniej przez dwa tygodnie. Przepisałem mu leki, dałem zastrzyk przeciwbólowy, bo po przebudzeniu będzie bardzo go bolało. Umyjcie go oraz dajcie coś do jedzenia. Niech nabiera sił.
- Dobrze, proszę pana. Proszę za mną. – odezwał się Moonie, po czym wraz z młodym Lee odprowadził doktora.
Do sypialni weszli pozostali. Johnny przyniósł miskę z wodą, ręczniki, zaś Jungie przygotował świeże ubrania. Obaj zajęli się nieprzytomnym Dong Young'iem. Nowy przyglądał się im, mocno zaciekawiony. Gdy skończyli, otoczyli go kołdrą. Rysownik usiadł na brzegu łóżka, złapał starszego brata za rękę, łkając cicho.
- Jungie, idź coś zejść, odpocznij. Jutro masz zajęcia. – zaczął Young Ho.
- Ale... hyung... chcę być przy nim. – wydukał student.
- Tą chwilę posiedzi z nim Jae Hyun. Chodź. – nie odpuścił wysoki ochroniarz, złapał dłoń Woo i pociągnął go za sobą.Hyunie skierował patrzałki na pobitego członka mafii. Nawet jak tak odpoczywał, wyglądał słodko. Podszedł bliżej, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Znów pojawił się u niego zachwyt. Zaraz zauważył, że ten zaczyna się budzić....

CZYTASZ
"Zabójca i Gliniarz" (Zakończone)
RomansaHistoria płatnego zabójcy, który staje się członkiem mafii.