04.Obolały.

72 6 0
                                    

Ocknąłem się obolały. Po otwarciu ślepek ujrzałem mój pokój oraz tego nowego, który pochylał się nade mną.
- Witaj, Króliczku. - palnął.
- Nie nazywaj mnie tak. Drugi, Haechan. I co robisz w mojej sypialni? - warknąłem, chcąc się podnieść.
- Czuwam na Tobą, bo Twój braciszek je kolację z pozostałymi. - rzekł, jak wstawałem. Wtedy dopadał mnie tak okropny ból.
- Radzę Ci leżeć. Lekarz mówił, że masz stłuczone żebra. Powinieneś odpoczywać. - dodał.
- Mam w dupie Twoje rady. Muszę spotkać się z panem Lee. - jęknąłem sparaliżowany bólem tak bardzo, że o mało co nie upadłem, gdyby nie ten koleś. Delikatnie otoczył mnie ramionami w pasie, spojrzał w oczy, mrucząc.
- Bądź grzeczny i wracaj do łóżka. Zawołam Tae-hyunga lub John'a.
- Puść mnie. Nie znam Cię i nie ufam Ci. - oznajmiłem szczerze, odsunąłem się, po czym wyszedłem z kwatery, a on ruszył za mną. Zaraz powiedział.
- John już wspominał, że mi nie ufasz i muszę się postarać by to nastąpiło.
- Ma rację. Zwłaszcza, że nie wywarłeś na mnie zbyt dobrego, pierwszego wrażenia, nowy.
Stanąłem na skraju schodów, trzymając dłoń w miejscu bolących żeber. Wziąłem oddech, chcąc zejść, lecz Jae Hyun mi nie pozwolił. Złapał mnie za ramię, odciągnął, mówiąc.
- Będzie Cię bolało, podczas zejścia.
- Odczep się do cholery!
- A jak odlecisz z bólu? - zapytał, a ja usłyszałem głos Tae Il'a.
- Doyoung, posłuchaj się starszego. Lepiej nie ryzykuj.
Popatrzyłem w stronę asystenta, który był w towarzystwie pozostałych.
- Że co? On jest starszy? - wymruczałem, zaś chłopcy potwierdzili.
Podniosłem patrzałki na nowego. Uczynił to samo w moim kierunku, uśmiechając się. Wyrwałem się, po czym wróciłem do siebie. Zastanawiałem się jakim cudem on może być starszy? Wygląda, jakby był w moim wieku.

Po chwili do sypialni weszli Kim, Seo, Moon oraz Jung. Mój braciszek podszedł do mnie, by zaraz wziąć w objęcia. Zrobił to delikatnie.
- Bracie.... - miauknął.
- Jungie, nic mi nie jest. - wyszeptałem, lecz rysownik ujął w palce mój podbródek, oglądając buzię.
- Jungie, Twój brat nadal jest słodki oraz uroczy. A teraz zostawcie nas dzieciaki. - odezwał się Tae, na co Dongie burknął.
- Słodki i uroczy, co?
I wyszedł. Tuż za nim podążył Jung Woo.
- Doyoung, co się stało? - zapytał Young Ho.
- Mój cel przyszedł z tak wielkimi facetami, że namieszali mi w planach. Uratowało mnie to, że jestem szybki oraz zwinny. Wyswobodziłem się. Cholerne Dziady. Poturbowali mnie tak mocno, że ledwo wyszedłem z baru. Ale cel zlikwidowany, oni też. Zdjęcia są w moim telefonie, hyung. - opowiedziałem.
- Nadal robisz zdjęcia? - wtrącił Moonie.
- Tak. Taki nawyk. Wolę mieć dowody, że wykonałem zadanie. Nie chcę stracić waszego zaufania. - wyjaśniłem, pokazując fotki. Następnie usiadłem na łóżku.
- Ok. Odpoczywaj, Doyoung. Kiepsko wyglądasz. Jesteś blady. - stwierdził asystent.
- Nic mi nie jest. Za kilka dni dojdę do siebie, tylko pilnujcie Jung Woo. - zapewniłem.
- Dobrze. Masz przymusowy urlop, Doyoung. Rozmawiałem już z panem Lee. Zostajesz wyłączony z pracy. Przynajmniej dwa tygodnie spędzisz w swoim pokoju. - dodał Tae Il.
- C-co?! - jęknąłem.
- Mówiłem Ci. Masz stłuczone żebra. Lekarz zalecił dużo odpoczynku. - wtrącił nowy.
- Nie prosiłem Cię o komentarz... h- hyung. - warknąłem, niezadowolony.
Nagle nachylił się do mnie, ujął w palce podbródek, szepcząc.
- Bądź grzeczny, Króliczku. Ze mną się nie zadziera.
- Jae Hyun, już Cię lubię. Potrafisz się postawić Doyoung'owi. Niestety, większość chłopaków boi się go, bo z łatwością wpada w złość i potrafi przyłożyć, a nawet straszy śmiercią. - zdradził Johnny.
- Co? Ta kruszyna? Nie ma co się go bać. To tylko uroczy oraz słodki Króliczek. - palnął Hyun.
Nie wytrzymałem. Chwyciłem go za ramię, przewróciłem na materac, po czym usiadłem na nim, łapiąc jego ubranie. Cóż, zaraz tego pożałowałem. Ból przeszył moje ciało do tego spodnia, że opadłem na Jung'a.
- Dong Young..? - zaczął Moon.
- Gdyby nie ten ból, to obiłbym Ci tą przystojną buźkę. - wyszeptałem, nie mogąc się ruszyć.
- Szybki jesteś. Chętnie zmierzę się z Tobą, jak będziesz w pełni sił. - powiedział świeżyna, powoli ściągając mnie z siebie.
- Doyoung, przynieść Ci coś? Podać? - zaproponował Chłopak ze Stanów.
- Nie, hyung. Zostawcie mnie. Chcę być sam. - oznajmiłem i wyszli.

Udało mi się przysnąć, ale w nocy obudził mnie okropny ból. Zwlokłem się z łóżka, sycząc pod nosem. Powoli udałem się do łazienki. Oparłem się o zlew, oddychając głęboko. Ból nie ustępował. Do moich uszu dotarł głos wysokiego przystojniaka.
- Potrzebujesz czegoś, Króliczku?
Skierowałem na niego patrzałki, robiąc minę oraz warcząc.
- Nie nazywaj mnie tak, hyung...
- Dlaczego nie poprosisz o pomoc pozostałych, nawet mnie? - zapytał.
- Studenci muszą wypocząć, Tae-hyung oraz John-hyung również. Poradzę sobie, a Tobie nie ufam. Tyle. - odpowiedziałem szczerze.
Objąłem się ręką na wysokości żeber. Jae Hyun podszedł do mnie, złapał za ramię, po czym pomógł oprzeć się pupą o zlew.
- Spójrz na siebie. Z bólu jesteś aż blady. To nic złego poprosić o pomoc, skoro cierpisz. -wymruczał zabierając mnie do pokoju. Usiadłem na łóżku, a on zażądał.
- Ściągaj koszulkę, Króliczku.
- Że, że co?! Zwariowałeś?! - podniosłem głos.
- Nie marudź, tylko ściągaj. Poprawię Ci bandaż. - sprostował, więc wstałem i to uczyniłem.
Nowy odwiązał mnie, by ponownie otoczyć bandażem elastycznym. Czułem, że obserwuje moje ciało.
- Nie za mocno? - odezwał się, jak skończył.
- W sam raz... Dzięki. - szepnąłem.
- Ooo, potrafisz być miły, Króliczku. - skomentował.
- Jakoś wychowany jestem i podziękować potrafię, hyung. - mruknąłem.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - rzekł, patrząc na mnie.
Zaprzeczyłem czupryną. Wyszedł, życząc mi dobrej nocy.

"Zabójca i Gliniarz" (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz