41.

367 17 2
                                    

Minęło już kilka dobrych dni odkąd tu jestem. Moje mieszkanie jest bardzo nowoczesne i duże, ale co najważniejsze bardzo przytulne. Głównie chodziło mi o to bym czuła się tutaj jak w domu, domu rodzinnym.
Widok z siódmego piętra na cudowną okolicę był cudowny. Po prostu zaczęłam żyć. Odcinając się od rodziny czy znajomych to był najlepszy pomysł. W końcu mogę żyć tak jak chce...

Założyłam płaszcz, maseczkę oraz berecik, biorąc ze sobą torby. Nastał ten czas by w końcu pójść po coś do pobliskiego sklepu. Jesienny czas i aura jest moimi ulubionymi zjawiskami. Kiedy liście spadają, na wiosne rodzą się nowe, to daje przykład, że zawsze mamy czas na wyrzucenie z siebie złych myśli i ludzi, rodząc w sobie nowe uczucie i wydając lepsze życie. Tak jest właśnie ze mną.

Stałam przy półce, zastanawiając się, nad wyborem soku pomarańczowego lub jabłkowego.

-Polecam sok pomarańczowy. Jest przepyszny. - znałam te tatuaże, ten głos, te dłonie. W głowie modliłam się tylko o to by to był on...
-Harry? Co ty tu robisz?
-Zakupy. Odczytałem wczoraj od ciebie tweeta. - wciąż stałam w bezruchu nie wiedząc co mam zrobić czy powiedzieć. - jesteś tam?
-Ym, przepraszam, ale wciąż nie mogę dojść do tego że przede mną stoi mój ulubiony muzyk. - zaśmiałam się lekko.
-Mogę sobie pójść. - zaśmiał się.
-Nie! To znaczy um....
-Jesteś niesamowita. - zaśmiał się ukazując dołeczki w swoich policzkach. Okej, mogę umierać...

Już nawet było mi wszystko jedno, że nie kupiłam nic, co planowałam. Ważniejsze bylo to, że siedzę właśnie przy stole w swoim domku popijając herbatę z człowiekiem ideałem.

-Od kiedy tu jesteś?
-Od kilku dni.
-A dlaczego akurat Dallas? - zaśmiałam się na jego pytanie.
-Musiałam się oddzielić od kilku osób, które bardzo wpłynęły na moje życie. - od czasu przeprowadzki miałam włączony telefon. Spojrzałam na wyświetlacz widząc wiadomość : I tak ciebie znajdę. Możesz się już pakować.
-Wszystko okej?  - zapytał brunet.
-Tak, znaczy... tak, wszystko okej. - wyłączyłam telefon próbując zapomnieć o tej wiadomości.
-Widzę, że jesteś przejęta czymś...
-Nie, zdaje ci się. Z resztą, przepraszam ciebie Harry ale to moje życie, nie lubię jak się ktoś w nie wpierdziela.
-Dobrze - podniósł ręce w geście obronnym - chciałem tylko pomóc, z resztą muszę się już zbierać.
-Harry, proszę, usiądź na chwilę. - odłożyłam kubek herbaty na stół, widząc że mężczyzna siada. Ulżyło mi, ale wiedziałam, że przede mną jest długa rozmowa.

angels or demons? // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz