16.

665 21 3
                                    

Rano, otwierając oczy, wlepiłam się w twarz chłopaka jak w obrazek. Usta miał lekko rozchylone, a na głowie totalny bałagan. Ręce miał złączone jak dziecko pod swoją głową. Mogłabym na niego patrzeć godzinami.
Jednak nie mogłam zbytnio pozwolić sobie na dłuższe leżenie z blondynem. Nie chcę stracić tego dnia. Zbliżają się urodziny Bruce'a. Więc muszę coś przygotować, takiego hm... niesamowitego? Może wystarczy mu zapas smalcu i bitej śmietany. Przynajmniej nie będzie po to  przyjeżdżał i wykradał z lodówki.

Umyłam się i ubrałam. Zrobiłam lekkiego koczka a jako makijaż użyłam zwykłego koretora, tuszu i żelu do brwi. Na siebie założyłam szary komplet dresowy. Tak więc postanowiłam ogarnąć jakieś śniadanie. Postawiłam na tosty z serem. Zrobiłam kawę i uszykowałam dwa talerzyki. Nie musiałam czekać za chłopakiem, który odrazu pojawił się za mną.

-Mówiłem Ci, że cię kocham...?
-Nie... - zaśmiałam się. Przybliżył swoje usta do moich szepcząc ciche.
-Kocham cię, i twoje wszystko...

Przytuliłam chłopaka. Podałam śniadanie, które odrazu wciągnęliśmy.

-Co mogę kupić Bruce'owi na urodziny?
-Hm, może paczkę prezerwatyw...? - zachłysnęłam się kawą.
-Może nie to...
-No to nie wiem. Ostatnio opowiadał, że chciałby spędzać więcej czasu z wami.

***
Po południu pojechaliśmy do chłopaków. Przywitałam się z wszystkimi, Bruce był dziwnie wesoły i pełen energi.

-A temu co? W totolotka wygrał?
-Zakochany. - odpowiedział Josh, śmiejący się w kuchni.
-Wcale nie. - oburzony Bruce poszedł na górę.

Zaśmiałam się, witając wszystkich w domu.

-Tak mnie dzisiaj wkurwił, że masakra... - do kuchni wparował zły Kio, wycierający swoją mokrą twarz w ręcznik. Domyślałam się na co i na kogo. Biedny chłopak. - rano obudziłem się wysmarowany śmietaną i jakimś śmierdzącym tłuszczem...
-To był smalec Kio. - odpowiedział przechodzący Griffin. - ooo hejka Korniii. - podszedł do mnie, witając buziaczkiem w policzek. Spojrzałam na zirytowanego Jaden'a. Nie zwracałam uwagi na humorki chłopaka.
-Co tam? - uśmiechnęłam się do chłopaka, najwidoczniej spodobało mu się moje pytanie.
-A spoczko, byłem na treningu, wiesz ile podniosłem dzisiaj? 90 kg. - dumny, pokazał swojego bicka. Zaśmiałam się z chłopakiem, ale Jaden'owi nie było do śmiechu.
-wooow, gratuluję. - zaklaskałam.
-Dzięki, dzięki. Długo będziesz tutaj?
-Nie wiem. W sumie to muszę coś wymyśleć. Bruce ma niedługo urodziny, a ja totalnie nie wiem co mu kupić...
-Spoko, ja też. Swoją drogą, może zrobimy jakiś wspólny prezent?
-Ja robię z Kornelią. - wtrącił się Jaden. Wstał z krzesła, złapał mnie za rękę i wyprowadził z kuchni. Byłam tak zdziwiona postawą chłopaka, że aż nie potrafiłam zaprzeczyć. - Mogę wiedzieć co ty odpierdalasz?! Chcesz żebym był tak zazdrosny, a tobie będzie sprawiało to satysfakcję?
-Przestań i puść mnie. Nie mogę sobie pogadać, bo Ty nie chcesz? Jak się obściskiwałeś z Madison to ja musiałam na to patrzeć!
-Ej, mieliśmy mieć do siebie zaufanie...
-No właśnie, zaufanie.

Spojrzałam chłopaki ostatni raz w oczy po czym od niego odeszłam.

angels or demons? // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz