19.

605 25 0
                                    

Minęło już kilka dni od ostatniego wydarzenia. Wciąż nie mogę dojść do siebie. Myślę o tamtej sytuacji i podsumowując, nie wiem co ja tutaj jeszcze robię. Skoro on myśli, delikatnie ujmując, że się puszczam to co sobie pomyślą inni? Wczoraj dzwonił Bruce by upewnić się, że wszystko jest ze mną jak i z samochodem okej. Mówił, że dzisiaj przyjedzie, ale ja nie chciałam. Nie chcę żadnych odwiedzin. Nawet proszę żeby moja mama nie przychodziła do mnie zbyt często. Chcę być sama. Urywam wszystkie kontakty z ekipą SWAY. To była jedna wielka porażka i błąd.

Wieczorem zabrałam się za sprawę, którą od zawsze chciałam zrobić. Napisałam do dyrektora rezygnację z dalszej nauki, oczywiście za zgodą mamy. Jutro mamy się stawić o godzinie dziesiątej. Jeżeli się wyrobię to pojadę...
Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał, odparłam ciche "proszę", po czym ujrzałam Bruce'a. Moje serce rozleciało się na kawałki.

-Hej siostra. - uśmiechnął się lekko.
-Hej, Bruce. - chłopak usiadł obok mnie, po czym natychmiastowo przytuliłam go. Potrzebowałam tego.
-Już dobrze Kornelia.
-Bruce, ja przepraszam. Narobiłam tylko zamętu w SWAY...
-Przestań, nic się nie stało. Wszystko jest tak jak było. Jedyną zmianą jest ta, że Jaden zrezygnował. - byłam zdziwiona, nie wiem dlaczego. Może to miał być znak?
-Chce zerwać kontakt z innymi.
-Dlaczego?
-Tak będzie lepiej Bruce.
-Wiesz, że nic się nie stało. Wciąż jesteś postrzegana pozytywnie. To, że Jaden najwidoczniej nie jest normalny to nie znaczy, że Ty masz wszystko zaprzepaścić.
-Szkoda mi to urywać, ale... A sama już nie wiem.
-Kornelia, zrozum. Każdy za tobą tęskni. Nie obwiniaj się pod żadnym pozorem. Tak musiało być, a ja już dopilnuje, żebyście nie byli razem. A przede wszystkim, żeby ciebie nie zranił.

Wtuliłam się w brata, czując przy nim ogromną opiekę i ochronę. Niby jest głupkiem, ale i tak będzie najważniejszy dla mnie na wieki.

***
Siedzimy tutaj już dobrą godzinę czekając na dyrektora. Pewnie znowu urządza sobie randki w kantorku woźnych. Oblecha.
Zauważyłam dziewczynkę idącą samotnie korytarzem. Kiedy zauważyła mnie, momentalnie zaczęła biec, krzycząc moje imię. Przyłożyłam palec do ust, żeby nie narobić sensacji.

-Boże, uwielbiam cie. A twój brat jest taki przystojny. Jesteś jeszcze z Jaden'em? Nie pokazujecie się już w internecie... - dziewczynka zasypywała mnie pytaniami. Gdyby nie moja mama, której udało się ją spławić, dawno wymęczyła by mnie.

Załatwiłyśmy wszystkie formalności i od tego momentu nie chodzę do tego śmieciowego miejsca. Pierdol się szkoło i wy wszyscy!

angels or demons? // Jaden HosslerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz