☾Rozdział 5☽

859 65 78
                                    

Było już prawie południe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Było już prawie południe. Jungkook obudził się przez dzwonek do drzwi, zszedł dalej zaspany na dół. Pomyślał, że może Kim zgubił klucze i nie ma jak wejść. To brzmiało prawdopobnie patrząc na roztrzepanie chłopaka. Za framugą dostrzegł jednak jakiegoś chłopca, który według niego wyglądał na maksymalnie dziewięć lat. Dziecko zaczęło do niego mówić coś po rosyjsku, ale brunet nie wyłapał z tego ani jednego słowa, więc tylko patrzył na niego dosyć zdezorientowany. Nie umiał nawet wywnioskować emocji z twarzy chłopca, kompletnie nie miał pojęcia o co mogło mu chodzić.

Może było to trochę niemiłe, ale gdy dziecko zaczęło się po prostu wpatrywać w Jungkooka w ciszy, brunet zamknął mu drzwi przed nosem. Tak było najłatwiej, inaczej by się i tak nie dogadali.

Dopiero wtedy starszy miał chwilkę, by przetrzeć swoje oczy i spojrzeć na zegarek. Naprawdę dziwiła go liczba godzin, które przespał. Poza tym nagle zmartwił się o Taehyunga... Może chłopczyk mówił właśnie o nim. Bał się, że coś mogło się stać blondynowi, a on nawet tego nie zrozumiał.

Postanowił na razie odciągnąć od siebie te myśli i zająć się śniadaniem. Stwierdził, że zacznie się martwić dopiero, gdy młodszego dłużej nie będzie.

– Och, wstałeś, Jungkook? –usłyszał po chwili roześmiany głos Kima, wtedy także odetchnął z ulgą.

– Taak – mruknął starszy bardziej pod nosem, więc wątpił, że blondyn go w ogóle usłyszał.

– Ale ładnie pachnie, mm – mruknął Taehyung, wchodząc do kuchni z siatką zakupów. – W ogóle znalazłem mulinę w sklepie! Zrobimy sobie bransoletki przyjaźni? W sensie, uh! Wiem, że nie chcesz się ze mną przyjaźnić, ale tak dla sentymentu czy coś...

Jungkook aż zaśmiał się cicho. Może trochę na początku zbyt wystraszył tego chłopaczka.

– Zrobię ci najładniejszą, jaką potrafię, Taehyungie – uśmiechnął się do niego delikatnie.

– Śmiejesz się ze mnie, dupku!? – pisnął młodszy, nie wiedząc czy powinien traktować słowa Jeona na poważnie. Brzmiały zbyt miło jak na niego.

– Nie no, coś ty. Głoszę świętą prawdę – prychnął cicho Jungkook, czując zaraz delikatne uderzenie w ramie. – Jesteś zbyt agresywny... Nie mam dobrych nerwów, huh... Może kiedyś ci oddam?

– Pójdę na policję! – pisnął ponownie Kim, odsuwając się od starszego. Wątpił, że mógłby on go kiedykolwiek skrzywdzić, ale nie znali się za długo, więc nie mógł także wykluczyć tej opcji.

Jeon zaśmiał się szczerze i zbliżył się do zlęknionego chłopaka tylko po to, by pomiziać jego milutkie włosy.

– Właśnie, Tae... Podałbyś mi swój numer czy coś takiego? Wiesz, jednak gdyby coś się stało, to wolałbym wiedzieć – zaproponował starszy, jednocześnie sam nie wiedząc czemu się wytłumaczył. Proszenie swojego tymczasowego współlokatora o numer telefonu chyba było normalną rzeczą.

white nights • vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz