XX.Widziałeś dzisiejszą gazetę?

2.1K 123 16
                                    

Draco wychodził właśnie z kuchni, musiał się dziś spieszyć ze śniadaniem, bo jako prefekt miał dopilnować jedzenia na dzisiejszą ucztę. Na początku trochę się wkurzył, że akurat on dostał zmianę tak wcześniej, ale z drugiej strony przynajmniej ma to już z głowy. Przechodził szybko korytarzem, nie chciał się spóźnić na pierwszą lekcję, która do tego była z opiekunem jego domu. Denerwowało go łączenie tych zajęć z gryfonami. Nie mógł biec, chociaż pora raczej tego wymagała. Nietoperz zawsze był w klasie dziesięć minut wcześniej, a Malfoy piętnaście, by siedzieć tam grzecznie, kiedy Snape wkroczy do sali obdarzając każdego chłodnym wzrokiem. 

Zauważył, że kilka osób stało i przyglądało się czemuś z zaciekawieniem. Podszedł bliżej i ujrzał złotą trójce, szlama wraz z wiewiórem trzymali Pottera, który głowę miał spuszczoną. Spojrzał na niego ukradkiem i ujrzał...  łzy? Nie wiedział czemu, ale trochę się przejął tym widokiem, rzadko się zdarzało, że wybraniec, zbawca świata płaczę i to na środku korytarza. No dobra to już drugi raz w tym roku, ale wtedy widział go tylko on i... Middle. Poczuł gulę w gardle, na samą myśl o brunecie. Nadal cholernie przystojnym i.. głupim niebieskookim krukonie. Przeszedł obok nie zważając na to co się dzieję, co go to w ogóle obchodzi. Jedyne co go obchodziło to to, że za spóźnienie tej dwójki(bo wpieprzlej nie uczęszczał na eliksiry) czarnowłosy odejmie im zapewne czterdzieści punktów-Puchar domów coraz bliżej. Wszedł do sali dwanaście minut przed czasem, czyli był spóźniony. Blaise spojrzał na niego z ukosa.

-Co jest stary, nigdy się nie spóźniałeś

-Jestem przed czasem- odpowiedział sucho rozpakowując się pospiesznie

-Tak, tak, ale wiesz o co mi..

-Nieważne, miałem obowiązki

Zabini otworzył usta, ale natychmiast je zamknął. Co miał powiedzieć? 

Za to Malfoy zdążył się wypakować idealnie przed wejściem Snape'a, który posłał mu spojrzenie od razu po przekroczeniu progu sali. W klasie nie było jeszcze żadnego gryfona- typowe. Te głupie, roztrzepane gryfiaki nigdy nie zrozumieją, że jakby się nie spóźniali to może profesor traktowałby ich lepiej- myślał stukając piórem o pergamin. Jak na zawołanie do sali wpadło paru uczniów w bordowo- złotych krawatach, których Dracon nie znał. Odwrócił głowę na ławkę znowu myśląc o Potter'rze - Ciekawe co się stało, z przyjaciółmi się nie pokłócił, dziewczyny nie ma od miesiąca,a jakie inne problemy może mieć ten durny uprzywilejowany chłopczyk- gryzł wargę zły, przypominając sobie o jutrzejszym spotkaniu , nie chciał tam iść bał się i był pewien, że ma to coś wspólnego z nocnym atakiem. Zimnym dreszcz przebiegł go po karku. Nie wiedział czy ktoś zauważył jak prawie zszedł na zawał po przeczytaniu dzisiejszej gazety, nawet jego maska nie pomogła. Czuł jak krew przestaję dopływać mu do wszystkich części ciała. Jakby miał zamknąć oczy i już nigdy ich nie otworzyć. Chcieć podnieść rękę, ale nie mieć nad nią kontroli, chciał podrzeć gazetę, chciał myśleć, że to tylko żart. Jak mógł się przejmować głupią Parkinoson, napalonym Zabinim czy prześladującym go Middlem. A właściwie jego ekipom, bo on zdawał się odpuścić albo po prostu bał się złamać paznokieć. Ludzie zginęli, a zapewne wiele z nich zostało porwanych i zostanie zabitych dopiero jutro, pod akompaniamentem śmiechów i zaklęć torturujących rzucanych przez śmierciożerców. Nie chciał tak żyć. Był dumny z tego komu może służyć, ale jednocześnie taki przerażony wizją śmierci. Jednak musiał, jeżeli chce żeby jego rodzina nie podzieliła losu rodziny Green'ów.

-Podręczniki strona sto druga- powiedział Snape wstając, kiedy tylko wybiła odpowiednia godzina. 

Draco posłusznie wykonał polecenie. Potter'a nadal nie było, tak samo jak tej wszystkowiedzącej mugolaczki- co cię to właściwie obchodzi- pytał sam siebie, w myślach, lekko szarpiąc się za skórę dłoni. Trudno mu było udawać, że rozmowa, która miała miejsce dwa dni temu, nie wpłynęła na niego, po pierwszym szoku i złości zaczął się poważnie zastanawiać czy aby na pewno to co powiedział szatyn nie jest prawdą, w końcu nie ma żadnego interesu w kłamaniu, w dodatku ślizgon nie był głupi widział jego dziwne spojrzenia i rumieńce. Ciekawe czy pochwalił się swoim przyjaciołom, pewnie tak. Dlatego trochę się zawiódł, kiedy odwołano wizytę w Hogsmeade, co udało mu się ukryć, w przeciwieństwie do trzecio-roczniaków, którzy mieli mieć w tym roku swoje pierwsze wyjście. Naprawdę chciał iść do Trzech Mioteł, z nadzieją, że sobie coś przypomni, pomimo że zielonooki często zachowywał się tak durnie to ten pomysł nie był taki zły, czego nigdy by mu nie przyznał. Niestety nie uda mu się tego dokonać, co prawda może iść w weekend, ale dziś  dopiero poniedziałek, a po jutrzejszym...spotkaniu może już nie mieć ochoty nawet wstawać z łóżka.

No co jest Pottah? ||Drarry||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz