-Rick! Zaczekaj!- zawołał Draco,którego nagle złapały wyrzuty sumienia.
Kiedy chłopak się odwrócił ślizgon aż wstrzymał oddech. Middle miał na twarzy czerwone od zimna rumieńce i wyglądał tak pięknie. Cholera, znowu to samo.
-Co chcesz? Pogrozić mi różdżką? Zabrać mnie na kolejną wyprawę do olbrzyma, a może tym razem trolla?
-Ja..- nie chciał tego robić, Malfoyowie nie przepraszają, ale to był Rick, był inny. Malfoy nie wiedział czemu, nie rozumiał swoich uczuć, ale czuł się tak jakby mógł oddać się w jego piękne ręce, jakby mógł sprzedać mu duszę, za jeden mały uśmiech-przepraszam Rick
Brunet stanął jak rażony piorunem.
-Czy ty mnie właśnie przeprosiłeś?
-Jak komuś powiesz to będzie to ostatnie słowo jakie usłyszałeś, z moich ust.
- Obrazisz się księżniczko?
-Nie- zrobił przerwę by zapanować nad głosem i twarzą, która chciała się szczerzyć i rumienić na rzeczownik jakim został nazwany- zabiję
Middle patrzył się chwilę tępo, a potem roześmiał się serdecznie, zwalniając kroku by Draco mógł go dogonić.
Wracali do szkoły rozmawiając i śmiejąc się, a Malfoy był szczerze szczęśliwy. Zdrowy rozsądek mówił mu; uciekaj póki jeszcze możesz, ale serce chciało zostać i pomimo, że nie był, tak przez siebie znienawidzonym, gryfonem czy puchonem posłuchał się go i ciągnął to dalej, nadal wmawiając sobie, że nie jest tym chłopcem, w żaden sposób, zainteresowany.
***
Weszli do szkoły spokojnie, oboje mieli zgody na wyjścia do Hogsmeade i byli Prefektami swoich domów. Nie musieli się martwić konsekwencjami. Szli powoli rozmawiając, w pewnym momencie Draco ujrzał postać skuloną przy ścianę. Spojrzała na nich przerażona i uciekła w przeciwnym kierunku. Tylko, że to nie była byle jaka postać. To był wielki Harry Potter cały we łzach uciekający przed nim i Rickiem. Uśmiechnął się mimowolnie. Są dwie opcje albo pokłócił się ze szlamą i zdrajcą krwi, co by wyjaśniało to, że nie było go z nimi na śniadaniu albo Chang z nim zerwała. Nie za bardzo obchodziło go życie prywatne Pottera, ale rzadko się widzi jak odważny i szlachetny Gryfon ucieka przed wrogami. Bo tak już chyba można nazwać Ricka i Pottera. Po tym jak idealnie zasugerował, że coś jest między krukonem a dziewczyną wybrańca. Trzeba przyznać, że ten idiota jest naprawdę łatwowierny i podatny na manipulację. Głupiutki Potter, to pewnie przez te jego szlamowatą matkę. Draco zawsze się zastanawiał, czemu James Potter, członek ważnego, czysto-krwistego rodu, ożenił się ze szlamą, nie wyobrażał sobie ożenić się nawet z dziewczyną półkrwi, bo to by oznaczało, że jego dzieci nie byłyby czystej krwi, a co dopiero z mugolaczką, tak zhańbić swoje nazwisko. No i powstała taka gryfońska pizda rycząca po kątach na korytarzu i uciekająca przed lepszymi od siebie czarodziejami.
-Czy to był Potter?- spytał zdumiony Middle, który nie wydawał się cieszyć łzami wroga, wyglądał nawet jakby się przejął
-Ta, chyba ta
-Myślisz, że Cho z nim zerwała?-powiedział z nutką nadziei w głosie
-Być może- sapnął, a zazdrość buzowała w nim tak mocno, że był pewny, że zaraz wybuchnie- spotkamy się za godzinę w bibliotece? Możemy się trochę pouczyć- zaproponował zanim pomyślał
-Jasne, idę do Cho, do zobaczenia
-Do zobaczenia-odpowiedział modląc się by jednak złoty chłopiec nadal był w związku z tą azjatycką siksą.
CZYTASZ
No co jest Pottah? ||Drarry||
Fanfic16 letni Harry rozpoczyna kolejny rok nauki w Hogwarcie, ma super dziewczynę i przyjaciół. Nie wie jeszcze, że nie będzie to zwykły rok i zmieni on wszystko, zaczynając od relacji z dotychczasowym wrogiem. Draco nie radzi sobie, zmienia się wokół n...