"Dlaczego go jeszcze nie ma?" - to pytanie zadawał sobie Jung Hoseok już od godziny, kiedy czekał przed blokiem Yoongiego. Na zewnątrz było już prawie ciemno, a deszcz zawzięcie stukał w szyby jego auta, a on sam powoli tracił nadzieję, że w ogóle zobaczy starszego. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał na smsy, nawet przez domofon się nie odezwał.
Przez chwilę nawet pomyślał sobie, że pomylił daty, ale wszystko miał dokładnie zapisane i musiał dobrze pamiętać. Co więc się stało? Yoongi się rozmyślił? A może źle się czuje? Umysł szatyna był dosłownie bombardowany negatywnymi myślami. Był już prawie pewien, że blondyn po prostu zrobił sobie z niego żarty i pewnie teraz siedzi w swoim mieszkaniu, popija kawę i śmieje się z biednego Hoseoka, wyglądając przez okno.
I właśnie kiedy miał już odjeżdżać i na dobre skończyć z Minem, drzwi się otworzyły i wyszła zza nich ciemna postać, która zmierzała prosto w jego stronę. Hobi jako osoba, która nienawidzi horrorów, trochę się przestraszył, myśląc, że to może być jakaś zjawa.
Był to jednak Min we własnej osobie, ubrany w czarną bluzę z kapturem, która tak przestraszyła młodszego.
- Cześć - skinął na niego głową i ominął szeroko otwarte ramiona, które wyciągnął do niego Jung. - To co, jedziemy? - mruknął pod nosem i od razu wsiadł do samochodu.
Nie trzeba chyba mówić, jak ogromne rozczarowanie czuł Hoseok. Nie wiedział dlaczego oczekiwał, że ten rzuci mu się w ramiona i będą wyglądać rodem jak z komedii romantycznej. Yoongi jednak nie chciał grać w jego grę i był dla niego ponury i nieczuły.
Mimo to szatyn wsiadł do auta i postanowił kontynuować swój plan z nadzieją, że cokolwiek jeszcze się uda. Niestety nawet on ma ograniczone pokłady nadziei, których ubywało z każdą minutą ich podróży. Siedzieli w głuchej ciszy, którą przerywały tylko odgłosy innych samochodów na drodze. Starszy patrzył tylko w okno, bardzo zamyślony, trzymając się jak najdalej od Junga. Nie zmienił pozycji przez większą część podróży.
A rozmowny Hobi nie mógł wytrzymać tej ciszy, od której świszczało mu w uszach. Naprawdę oczekiwał, że Yoongi będzie miał odrobinę lepsze nastawienie i po raz kolejny w swoim życiu zawiódł się.
Potem jednak przemówiła jego pozytywna strona, która wierzyła, że na pewno Min ma jakiś ważny powód. Coś musiało się stać, że starszy jest nie w sosie i nie ma ochoty na rozmowę.
- Czy coś się stało? - spytał w końcu Jung, dając upust swojej ciekawości. Musiał się dowiedzieć, bo inaczej na dobre straciłby rozum.
- Dlaczego? - powiedział od niechcenia, nawet nie odwracając się w stronę rozmówcy.
- No, nic nie mówisz, jesteś taki markotny… - nie wiedział właściwie, o co mu chodzi. Może taki naprawdę jest Yoongi, a to, co pisał w wiadomościach jest jednym wielkim kłamstwem?
- Nic mi nie jest, po prostu nie chcę tu być - przyznał bez ani jednej emocji w głosie. Zupełnie jakby mówił, co chce na obiad, a nie rozmawiał o swoich uczuciach.
Serce młodszego zamarło, a jego dłonie się zatrzęsły, tak że musiał zacisnąć je na kierownicy, by nie spowodować wypadku.
Min Yoongi nie chciał tu być, nie chciał się z nim spotkać, nie chciał nigdzie jechać. Tylko dlaczego? Dlaczego tu był? Dlaczego w ogóle wyszedł z mieszkania, skoro nie miał ochoty?
- Więc dlaczego tu przyszedłeś? - odpowiedział po chwili, trzymając swoje nerwy na wodzy. Przecież nie mógł tak po prostu się rozpłakać.
- Właśnie nie wiem - westchnął, cały czas obserwując widok za oknem, jakby była to najbardziej interesująca rzecz na świecie. - Zatrzymaj się - rozkazał nagle z jakiegoś powodu, w końcu patrząc na szatyna. W jego oczach nie było ani wrogości, ani smutku. Nie było w nich właściwe niczego. Wyglądały jak dwa martwe kawałki kolorowego szkła włożone w ciało starszego.
Jung zatrzymał się na poboczu, tak jak chciał tego drugi i to patrzył jak Min wychodzi, trzaskając drzwiami i wchodzi na chodnik, kierując się od razu do jakiejś postaci. Dopiero po chwili, Hoseok rozpoznał w drugiej osobie swojego dawnego przyjaciela, Jaeboma, który wziął się tam nie wiadomo skąd. Najbardziej jednak uderzył go jednak fakt, że zaczęli się całować, tak po prostu.
Hobi nie potrafił się ruszyć, nie potrafił odjechać i przestać patrzeć na ten niekoniecznie przyjemny obrazek. Nie słyszał jak trąbią na niego inne auta, a ich kierowcy go wyzywają. Jego świat kręcił się teraz tylko i wyłącznie wokół całującej się pary i tego, jak coraz to mocniej do siebie przywierają. Ich dłonie łapczywie błądziły po ciałach, a po chwili zaczęli się nawzajem rozbierać wyraźnie zapominając, że są na środku drogi, widziani przez wszystkich.
Wszystko wokół niego zaczęło wirować, a twarze chłopaków nagle zaczęły być dziwnie zdeformowane i niekształtne. Kręciło mu się w głowie i miał wrażenie, że za chwilę uderzy o kierownicę. Mimo to, nie potrafił odwrócić wzroku. Słyszał w uszach śmiech Yoongiego i Jaeboma, mimo że tamci wcale się nie śmiali. Okrutny dźwięk narastał z każdą sekundą, sprawiając, że krzyk sam cisnął się na usta Junga. Nie potrafił się od tego uwolnić, nieważne jak bardzo tego chciał. Był bliski uderzenia głową o cokolwiek, byle tylko zagłuszyć ten okropny dźwięk.
I właśnie wtedy biedny Hobi obudził się z przeraźliwym krzykiem na ustach, cały zlany potem. Zdezorientowany rozglądał się po pomieszczeniu, oczekując, że gdzieś jeszcze dostrzeże dwóch całujących się chłopaków. Tyle że już ich nie było, a ponury Yoongi był tylko wytworem jego wyobraźni. Ten koszmar był kumulacją wszystkich jego obaw przed spotkaniem i przy okazji wytworzył kolejne, nowe, o których dotąd nie miał pojęcia.
Dopiero gdy całkowicie się obudził i wróciła mu świadomość, zdał sobie sprawę, że przez cały ten czas dzwoni mu telefon. Ku zdziwieniu szatyna, był to Min.
- Halo? - jego głos był strasznie zachrypnięty, przez co musiał odchrząknąć.
- Cześć, Hobi, kiedy będziesz? - spytał ciepły głos w słuchawce. Było to całkowite przeciwieństwo tego, co doświadczył podczas snu.
- No, o dziewiętnastej, tak jak ustaliliśmy - zmarszczył czoło, kolejny raz nie wiedząc, co się dzieje.
- A wiesz, że jest już piętnaście po?
Hoseok słysząc tę informację prawie upuścił telefon i spadł łóżka. Czy on właśnie przespał cały dzień? Czy on, człowiek, któremu wystarczy osiem godzin, przespał całą noc i prawie cały dzień?
- Żartujesz? Powiedz, że żartujesz, Yoonie - niemal błagał go, żeby się roześmiał i przyznał, że to żart.
- Nie żartuję. Naprawdę jest już późno - westchnął w słuchawkę.
- Przepraszam, ale jakimś cudem przespałem cały dzień, naprawdę nie wiem jak to się stało.
- Przynajmniej się wyspałeś - zamiast zdenerwowania, czy chociażby zaskoczenia, do uszu szatyna dotarł delikatny śmiech, który całkowicie roztopił mu serce i w mgnieniu oka zapomniał o koszmarze.
- Powinienem zdążyć być u ciebie jeszcze przed dwudziestą. Poczekasz jeszcze trochę? - zapytał z ogromną nadzieją w głosie.
- Czekałem tyle miesięcy, to ta niecała godzina mnie nie zbawi - zaśmiał się po raz kolejny i obaj się rozłączyli.
Wtedy Jung ruszył jak prawdziwy sprinter, by jak najszybciej się zebrać. Nie miał za dużo czasu.
powoli wracam, cierpliwości
CZYTASZ
my strange addiction • sope
Fanfiction~ "wish you were gay" spin-off~ "Uzależniłeś mnie szybciej niż jakiś narkotyk. Mam tylko nadzieję, że nie trafię na odwyk." Gdzie Yoongi odkrywa słodki sekret Hoseoka, a Jung musi spełniać jego zachcianki. twitter; chat; smut; fluff; angst; bts nie...