☘️65☘️

1.2K 62 29
                                    

zapnijcie pasy i jedziemy

Nieco zniecierpliwiony Yoongi już od godziny stał pod swoim blokiem, czekając na młodszego jak na księcia na białym koniu. Wytłumaczenie, że Hobi przespał całą noc na zdrowy rozsądek wydawało mu się mocno naciągane. Bał się, że tamten zwyczajnie zapomniał o ich spotkaniu i gdyby nie zadzwonił, to pewnie czekałby na niego do końca życia. Mimo to, coś w zachrypniętym głosie drugiego kazało mu uwierzyć, nawet jeśli to co mówił mogło być pozbawione najmniejszego sensu.

Deszcz padał przeokrutnie i Minowi pozostało tylko mieć nadzieję, że to, co zaplanował Hoseok nie będzie związane z pozostaniem na zewnątrz. Oczywiście, może i z cukru nie był, ale przeziębienie nie było jego marzeniem.

Zatopiony w myślach stał pod daszkiem, opierając się o ścianę budynku i udawał, że nie widzi wścibskiej sąsiadki, która z lornetką obserwowała przez okno jego poczynania. Uśmiechał się z satysfakcją, wyobrażając sobie jej zdegustowaną minę, kiedy tylko podjedzie Jung. Już nie raz straszyła go biblią i krzyżem, mówiąc mu, że trafi do piekła. A Yoongi zawsze śmiał się jej w twarz.

Zegar wskazywał dwudziestą dwadzieścia, a drugiego nadal nie było, co powoli wyprowadzało dotąd spokojnego chłopaka z równowagi. Czyżby jego niedoszły towarzysz znów zasnął? A może stroi sobie z niego żarty z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu? Jednego był pewien - nie było mu do śmiechu, a i czekanie już mu się znudziło. Był coraz bliżej wejścia z powrotem do mieszkania i ignorowania Jung Hoseoka.

Jednak wspomniany zjawił się w momencie, w którym Yoongi złapał za klamkę. Nieco zdenerwowany patrzył, jak tamten wysiada z samochodu, cały zdyszany i prawie że biegnie w jego stronę. Następnie poczuł, jak młodszy zamyka go w silnym i ciepłym uścisku, jakby bał się, że tamten mu ucieknie. Min najpierw poczuł się tym lekko przytłoczony, ale natychmiast porzucił to uczucie, przytulając drugiego równie mocno. Czuł wyraźny, miętowy zapach skóry szatyna, który momentalnie mu się spodobał. Nawet nie próbował zahamować uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Po prostu przyległ ciasno do ciepłego ciała drugiego, nie chcąc, żeby ten uścisk kiedykolwiek się skończył.

- Przepraszam, był straszny korek - wyszeptał prosto w ramię starszego. - Nie jesteś zły, prawda? - oderwał się od niego i popatrzył na niego wzrokiem pełnym nadziei.

- Nie, już nie - uśmiechnął się lekko, powodując tym ten sam grymas u szatyna. - Chociaż, muszę przyznać, że było tu trochę zimno.

- Czekałeś tu cały czas? Zwariowałeś?! - zdziwił się, podnosząc trochę głos.

- Chciałem widzieć, jak podjeżdżasz, żebyś nie czekał… - westchnął, trochę zawstydzony. - Mam nadzieję, że będzie gdzie się ogrzać.

- No, właśnie… um... - Hoseok zaczął rozglądać się na boki, nie wiedząc jak może powiedzieć drugiemu, że spędzą cały ten czas w samochodzie.

- Nie mów, że zorganizowałeś coś na zewnątrz - uniósł brwi i wpatrywał się w młodszego z niedowierzaniem.

- No… Tak jakby… Teoretycznie… - gubił się trochę w zeznaniach. Nie mógł uwierzyć, że pogoda tak perfidnie sobie z niego zażartowała.

- A co chciałeś zrobić? - chciał dopytać, nawet jeśli miałoby zepsuć niespodziankę. Uznał, że może jest jeszcze szansa, żeby to uratować.

- Chodź, sam zobaczysz - wziął go za rękę i zaprowadził prosto do samochodu. Tam od razu otworzył bagażnik i zapalając wszystkie zgromadzone tam lampki i światełka, pokazał to, co tak skrzętnie zaplanował. - Niespodzianka! - powiedział średnio zadowolonym głosem.

my strange addiction • sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz