ೋღ𝟒ღೋ

345 27 6
                                    

- O mój Boże, Keiji, światła zmieniają kolory! - Bokuto wrzasnął na tyle głośno, że pozostali klienci restauracji odwrócili głowy, by na niego spojrzeć.

Kenma pochylił głowę, pozwalając włosom zasłonić widok innych ludzi wokół niego. Kuroo odpowiedział, owijając go ramieniem, dodatkowo chroniąc go przed uwagą kogokolwiek innego. Kenma był za to wdzięczny.

- Tak, Koutarou. Do tego służy pilot na stole - odparł Akaashi łagodnym głosem. Kenma nie miał pojęcia, dlaczego był tak nieustannie spokojny i złączony z bratnią duszą, taką jak Bokuto. Być może powiedzenie było prawdą, przeciwieństwa się przyciągały.

W odpowiedzi na to Bokuto podniósł małego pilota z boku stołu, naciskając wiele przycisków, które zmieniały kolor świateł umieszczonych nad nimi, zmieniając kolor z czerwonego na fioletowy, na niebieski na pomarańczowy. - To jest takie fajne! -

Kenma siedział, wpatrując się w Bokuto, obserwując, jak jego wyraz twarzy zmienia się wraz ze zmianą świateł, w których byli kąpani. Kiedy było niebieskie, zmarszczył brwi. Żółty uśmiechał się. Na fioletowy, jego usta rozszerzyły się w kształt małego „o". Kenma zastanawiał się, czy bycie tak ekspresyjnym nie jest męczące; z pewnością byłby zmęczony tym, że się poruszał i czuł tak samo jak Bokuto.

W końcu, po co najmniej trzykrotnym przejrzeniu każdego koloru na pilocie, Bokuto wybrał zielono-niebieski. - Czy możemy to zostawić na tym? Przypomina mi oczy Keiji'ego. -

Na twarzy Akaashiego pojawił się delikatny rumieniec. Kuroo skinął głową z poważniejszym wyrazem twarzy, niż wymagała sytuacja, a Kenma mógł tylko przewrócić oczami.

Noc z podwójną randką stała się częstym zjawiskiem w ciągu ostatnich kilku lat studiów. Wszyscy spędzili razem tyle czasu, Kenma nie rozumiał, dlaczego musieli wtedy planować dodatkowy czas, ale to uszczęśliwiło Kuroo, więc Kenma też był szczęśliwy, mogąc się na to zgodzić.

- Jak znalazłeś tę restaurację, Tetsu? - zapytał Bokuto z drugiego końca stołu, z szeroko otwartymi oczami i niecierpliwością, jakby Kuroo miał zamiar wyjawić mu sekrety wszechświata. Kenma nachylił się do boku Kuroo, żeby ukryć sposób, w jaki się uśmiechał.

- Znasz mnie, zawsze szukam miejsc, do których nie zabrałem wcześniej Kenmy. W przeciwnym razie narzeka. - Kenma wyprostował się, by odpowiedzieć, że nie, nie robił tego, ale uśmiech Kuroo skutecznie mu tego zabraniał. Niestety, Kenma nie miał zamiaru siedzieć i żartować, lekko kopnął Kuroo w kostkę pod stołem.

Kuroo gwałtownie wciągnął powietrze, podnosząc jedną rękę do ust. - Czy możesz uwierzyć, że właśnie mnie kopnął? Nie robię nic, tylko zapewniam miłość i uczucie, ciężko pracuję, aby go uszczęśliwić i... OW, Jezu Chryste, Kenma, to boli! - Kenma kopnął go znacznie mocniej niż poprzednim razem, ale wiedział, że nie było to wystarczająco trudne, by rzeczywiście bolało. Więc nie czuł się źle.

Przynajmniej próbował sobie wmówić, że nie czuł się źle. Ale Kuroo wciąż się dąsał, przybierając zranioną minę. Kenma oficjalnie starał się stwierdzić czy jest szczera, czy nie. W zamian pochylił się i złożył czysty pocałunek na policzku Kuroo, rzadki gest publicznego przywiązania do Kenmy.

Ale dla Kuroo zrobiło to wielką różnicę, gdy delikatnie uśmiechnal się z różowym odcieniem na policzkach. To wyrażenie sprawiło, że upokarzająca męka publicznego okazywania uczuć była tego warta.

- Jesteś uroczy - zamyślił się Kenma, wpatrując się w Kuroo, którego rumieniec tylko się nasilił. Kenma zawsze uważał to za niesamowicie zabawne, że biorąc pod uwagę, że Kuroo był wielki w uczuciach, był niesamowicie zdenerwowany na pierwszy znak tego od Kenmy. To było naprawdę urocze.

- Wow, jesteście gorsi od nas. - zawołał Bokuto z drugiego końca stołu. - Mamy maniery przy stole, prawda Keiji? -

Akaashi zasłonił usta jedną ręką, żeby zagłuszyć śmiech. - Tak, jesteśmy znacznie bardziej cywilizowani. -

- Co właśnie powiedziałeś o moim Kenmie? - - zapytał Kuroo. - Jest najbardziej cywilizowaną osobą na świecie. W ogóle nie jest gremlinem. Nie ma mowy. -

Kenma wiedział, kto został zaatakowany, nawet jeśli udawał, że go broni. I nie miał zamiaru tego tolerować. - Akaashi mówi o tobie, Kuro. -

- Po której jesteś stronie? - zapytał Kuroo, odwracając się, by ponownie spojrzeć na Kenmę.

Kenma przechylił głowę. - Po mojej. -

- Ranisz mnie, kotku. - Kuroo pochylił się i oparł głowę na ramieniu Kenmy. - Ja też zawsze jestem po twojej stronie. -
Kenma nie zastanawiał się, dlaczego nastroje Kuroo zmieniały się czasami z figlarnego na soczysty, ale nie w żaden inny sposób.

Kenma poruszył ręką, by spleść ją z ręką Kuroo, lekko ją ściskając. - Ja też jestem po twojej stronie. -

Bokuto szybko przerwał ich chwilę, rzucając pomarszczoną serwetką w głowę Kuroo.
- Celem podwójnej randki nie było zobaczenie was obrzydliwie soczystych! Widzę tego dość każdego dnia! -

Nie mieli okazji się bronić, a kelnerka podeszła z uśmiechem. - Czy jesteście panowie gotowi do składania zamówień? -

Akaashi powiedział jako pierwszy, potem Bokuto, a potem znowu Akaashi, zmieniając rozkaz Bokuto na coś, co prawdopodobnie będzie mu się podobało, a następnie skomlenie Bokuto, po czym Akaashi wyjaśnił, a następnie Bokuto twierdził, że Akaashi był " najlepszy w historii '', a wszystko skończyło się na kelnerce o najbardziej zdezorientowanej minie, jaką Kenma w życiu widział.

Gdy to ucichło, kelnerka zwróciła się do Kuroo i Kenmy. - A dla was dwojga? - Trzymając swój notes mocno mocno, Kenma pomyślał, że może Bokuto i Akaashi zrobili jej traumę, nawet jeśli tylko trochę.

- Ja wezmę chiński makaron, a on łososia na ryżu. - powiedział Kuroo ze zdecydowanym skinieniem głowy. Biedna kelnerka przyglądała się im przez chwilę, zanim cokolwiek zapisała, aktywnie spodziewając się zdarzenia podobnego do tego, które miało miejsce przed chwilą, ale Kenma skinął jej głową i jeszcze raz ścisnął dłoń Kuroo.
Gdy tylko potwierdziła zamówienie i odeszła, Bokuto ponownie na nich spojrzał. - Czy macie wspólny mózg? Lub coś w tym stylu? -

Kenma nie zamierzał wtrącać się. Kuroo wiedział, że nie znosi rozmów z nieznajomymi, zwłaszcza jeśli chodzi o takie rzeczy, jak zamawianie jedzenia. Ale na szczęście dla niego, Kuroo znał go na tyle dobrze, by przewidzieć, co by zamówił. To był dobry system, przynajmniej dla Kenmy.

Kuroo prychnął. - Tak, Bo, jesteśmy jednym człowiekiem podzielonym na dwa ciała i dlatego jesteśmy lepsi. -

- To wyjaśnia wszystko. Kozume ma wszystkie komórki mózgowe. Kuroo ma... chyba wzrost. - Akaashi upił łyk swojej wody sodowej, nie spuszczając oczu z Kuroo.

- Co to kurwa jest? Narodowy dzień obrażania Kuroo? Czy widzisz we mnie nic więcej niż mój wygląd? - Kuroo oparł czoło na stole na znak porażki. Kenma musiał przygryźć dolną wargę, żeby powstrzymać się od śmiechu.

- Powiedziałem wzrost, Kuroo-san. Kozume też ma wygląd - zakończył Akaashi.
Kuroo poderwał się, patrząc na Kenmę. - Cóż, masz rację. -

Uderzając go w ramię, Kenma dodał - Czy zawsze jesteś takim głupkiem? -

- Tylko jeśli chodzi o Ciebie. - Kuroo, Akaashi i Bokuto powiedzieli jednocześnie. Tylko tyle wystarczyło, by Kenma złapał się za brzuch i wpadł w napad chichotów.

Był pewien, że Kuroo wpatrywał się w nich obu z wyrazem całkowitego szoku, ale w jego oczach było zbyt wiele łez śmiechu, by to zobaczyć.

Naprawdę miał najlepszą bratnią duszę na planecie, przypominano mu o tym każdego dnia.

The Galaxy is endless || Kuroken || tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz