07.12.2020
George zamknął drzwi za swoim kolegą. Nie miał nastroju na odwiedziny, ani rozmowy. Chyba, że byłaby to pewna urocza Austriaczka, która nieustannie od dnia, w którym się poznali zajmuje jego serce. Po cichu liczył na to, że napiszę chociaż krótką wiadomość. Gdzieś tam miał na to nadzieje, szczególnie po tym jak dostał informację, że Mandalika będzie oglądać wyścig. Ale nadzieja matką głupich, czyż nie?
–Lando, nie mam ochoty na rozmowy. –Russell westchnął kładąc się spowrotem do łóżka.
–Wiem, Mandalika mnie ostrzegła. Nadal dużo o Tobie wie, słuchaj nie jestem teraz tutaj dla Ciebie. Chciałem Ci po prostu pokazać to. –Lando wyciągnął telefon w stronę kolegi. Widniała tam wymiana zdań z dziewczyną, która bardzo przeżyła wczorajszy dzień. Wiadomości było sporo, ale po przeczytaniu połowy w oczach George'a można było dostrzec łzy.
Jasne, że były to proste wiadomości. Większość była o tym jak bardzo jest z niego dumna, tęskni i jak mocno wciąż go kocha. Mimo, że ją zostawił nadal darzyła go silnym uczuciem. Był, a raczej nadal jest jej pierwszą miłością i nie wyobraża sobie życia bez niego. Codziennie pisząc listy ma nadzieje, że wreszcie zdecyduje się odezwać.
–Kochanie... –chłopak przez chwilę wpatrywał się w wiadomość, w której Mandalika napisała jak bardzo go kocha i jest z niego dumna. –Nie mogę znowu jej tego zrobić, nie mogę do niej wrócić.
Norris schował komórkę do kieszeni i usiadł na brzegu łóżka. Przetarł twarz dłońmi zastanawiając się jak dobrze ubrać w słowa, to co chce powiedzieć.
Nigdy nie był w tym dobry, dlatego często poważne rozmowy, które przeprowadzał z Nelson kończyły się śmiechem. Po części pewnie z powodu dziewczyny, która robiła śmieszne miny.–Nie sądzisz, że to już czas żeby powiedzieć mi co tam naprawdę się stało?
–Nie, to strasznie głupie. Wyjdę na jakiegoś kretyna, ale zrobiłem to dla jej dobra i nie wiedziałem co on ma w planach.
–On, czyli Max? Russell wytłumacz mi to, chcę jej pomóc. Chcę pomóc wam, muszę wiedzieć!
–Verstappen widział mnie gdzieś z Carmen, miał nawet zdjęcia i to wyglądało jakbym zdradzał Mandy. Trochę się posprzeczaliśmy, powiedział, że jak nie odpuszczę sobie Mandaliki to jej to pokaże. Nie chciałem żeby cierpiała, a tym bardziej nie chciałem jej zostawić. –George starał się nie patrzeć na swojego rodaka. Było mu wstyd. –Musisz mi uwierzyć. Kocham ją cholernie mocno i chciałem dla niej jak najlepiej.
Russell podszedł do okna, z którego miał widok na plażę. Przyłożył głowę do szyby, a po jego policzku spłynęła samotna łza. Do tej pory dotarły do niego tylko dwa listy, których jeszcze nie odważył się przeczytać. Chciała to zrobić, ale za bardzo się obawiał tego co może znaleźć w środku.
–Nie wątpię w to, ale postępując tak jak kazał Ci Max zrobiłeś największą głupotę. Zraniłeś ją bardziej, niż gdyby zobaczyła to zdjęcie. Zależy jej na Tobie, zresztą sam widziałeś.
–Myślisz, że to samo powiedziałaby mi gdybym przed nią stanął? Bo ja nie.
–Nie wiem co by zrobiła, to co innego. Zobaczyłaby Cię pierwszy raz od tak długiego czasu, myślę, że by się cieszyła. Możliwe też, że trochę by pokrzyczała.
–Właśnie tego się boję.
–Boisz się dziewczyny, która jest niższa ode mnie i jest dużo słabsza? Ba! Boi się zabić pająka. –Lando prychnął cicho obserwując George'a, który kręcił głową.
–Boję się tego co mogłaby mi wykrzyczeć, pod wpływem emocji. Naprawdę się tego boję. Prawie codziennie ryzykuję życie, a boję się tego co mogłaby mi powiedzieć.
–To proste. Boisz się, bo Ci na niej zależy. –kierowca McLarena wzruszył ramionami i powoli zaczął kierować się do wyjścia z pokoju, w którym w ogóle nie powinno go być. Jednak dla szczęścia przyjaciółki i przyjaciela poruszyłby nawet niebo. Mimo, że nie powiedział tego co chciał, to trafił do swojego rodaka, a to cieszyło go najbardziej.
Kiedy Lando zniknął za drzwiami George złapał za telefon i wrócił do łóżka. Wybrał numer do Mandaliki, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Zrobił najgłupszą z możliwych rzeczy, ona każdego dnia czeka tylko na telefon od niego. On czeka na wiadomość od niej, ale żadne z nich nie ma odwagi zrobić pierwszego kroku. Chyba, że pierwszym krokiem nazwiemy listy, w tym wypadku żadne z nich nie ma odwagi zrobić drugiego kroku. Ze złamanymi sercami czekają na siebie, na jakikolwiek znak. W tym wypadku sprawa wpada w ręce ich przyjaciół, którzy zrobią wszystko żeby ta dwójka się spotkała choćby się ziemia waliła.
Brytyjczyk spoglądał przez dłuższą chwilę na ostatnie zdjęcie dodane przez Mandalikę. Uśmiechała się, ale jej oczy były puste. Obok niej siedział pies z postawionymi do góry uszami. Mimo wszystko wyglądała pięknie, jak zawsze. Dla niego zawsze była piękna, nawet jak płakała czy krzyczała.
–Nigdy sobie nie wybaczę, że zamiast walczyć odpuściłem. Nie powinienem był tego robić, tak bardzo Cię przepraszam Słońce.
———×———
Musicie mi wybaczyć, nie za bardzo podoba mi się ten rozdział, ale to przez to, że nie umiem w takie rzeczy. Ale jeszcze czekają nas +/- trzy takie rozdziały.
☃️
CZYTASZ
December sounds bad without you [G.Russell]
RandomI'll keep one blank page in case you come back