Wierzę, że pamiętałeś

239 27 25
                                    

12.12.2020

Hej George

Dziś były, w zasadzie jeszcze są moje urodziny. Nie obchodziłabym ich gdyby nie Lando, Carlos i Callum. Alora nie zadzwoniła z życzeniami, nic mi nawet nie odpisała na wiadomość. Za to pani Ariana zadzwoniła do mnie i złożyła mi najpiękniejsze życzenia jakie ktoś mógłby mi dać. Wzruszyłam się kiedy z nią rozmawiałam, życzyła mi dużo szczęścia i Ciebie. Chociaż po wczoraj całkiem straciłam wiarę.

Marie, na którą wczoraj wpadłeś, to byłam ja. Skoro mnie nie poznałeś to wolałam żeby tak zostało. Po co miałam wychodzić z cienia, skoro mogłam w nim zostać? No właśnie. Nie musiałam wychodzić ze strefy komfortu, ale zrobiło mi się trochę przykro. Wiem, że minęło trochę czasu, zmieniłam, nie słyszałeś mojego głosu dość długo więc nawet to rozumiem. Ja też na początku nie poznałam Twojego głosu. Ale kiedy poraz ostani wczoraj spojrzałam w Twoje oczy coś mnie zabolało tak w środku. Jakby na duszy. Myślę, że będę przeżywać moje życie za nas oboje. Dam z siebie wszystko, a Ty i tak zawsze będziesz przy mnie, bo nie wiem czy wrócisz. Jeśli nie wolę zacząć się na to już przygotowywać. Podobno trzeba być przygotowywanym na każdą okoliczność, a ja dotychczas byłam przygotowana jedynie na Twój powrót.

Nie spotkałeś wczoraj żadnej Marie, to byłam ja. Mandalika czy tam Mendy. Jak kto woli.

Wracając jednak do tematu moich urodzin, w tamtym roku spędziliśmy je dość magicznie. Razem z Callumem i Carą zorganizowaliście mi lepszą imprezę niż miałam na osiemnastkę. Zawsze powtarzałam Ci, że chcę mieć dwadzieścia lat, bo to taki dumny wiek. Nie wiem co miałam wtedy na myśli. W każdym razie zadbaliście o to, miałam niesamowite przyjęcie. Poznałam nawet Alexa Albona, w dziwnych okolicznościach ale jednak. Dalej zastanawiam się jak bardzo był pijany, że razem z Lefebvre zaczęli wynosić stół z leżącym na nim Christianem.

Właśnie, pamiętasz Lefebvre prawda? W maju trafiła do psychiatryka i już stamtąd nie wyszła. Nie mam pojęcia jak udało jej się tam popełnić samobójstwo, ale zrobiła to. Brve była moją przyjaciółką odkąd tylko zamieszkałam w Londynie. Wszystko robiłyśmy razem, chodziłyśmy na zakupy czy obgadywałyśmy chłopaków. Podobał jej się Callum, ale to już bez znaczenia. Trafiła do psychiatryka kiedy terapia nie przynosiła efektów, a z nią było coraz gorzej. Wreszcie jej się udało, znalazła w sobie tyle siły, że postanowiła wybrać się na drugi świat. Była to dość szokująca wiadomość, ale wiedziałam iż od dawna o tym marzyłam. Nie sądziłam jednak, że jej się uda. Może gdyby matka zaczęła zwracać na nią uwagę wszystko skończyłoby się inaczej.

Wracając do tych urodzin, były naprawdę niesamowite. Schumacher razem Ilottem nosili mnie na rękach, jakbym nie miała własnych nóg. Ci co nie byli pijani bawili się równie dobrze, co taki napruty do granic możliwości Christian. Nie mam pojęcia jak bardzo bolała go głowa na drugi dzień, ale wolę sobie nie wyobrażać. Gdzieś w połowie imprezy zabrakło mi rodziców, ale zadbałeś żebym nie myślała nad tym długo. Dokładnie to pamiętam, wybijała wtedy północ a puścili spokojną piosenkę. Poprosiłeś mnie do tańca i jako jedni z nielicznych znaleźliśmy się wtedy na parkiecie. Nic się wtedy nie liczyło oprócz nas. Do końca nocy zostałam już w Twoich objęciach, pomimo tego, że próbowali mnie od Ciebie zabrać. Nie puściłeś mnie. Powiedziałeś mi wtedy ładne słowa, szkoda tylko, że teraz okazały się puste. Ale tak czasem bywa.

Tamtej nocy dorobiliśmy się też wspólnej piosenki. Pamiętasz, The night we met? Myślę, że teraz pasuje do nas idealnie.

Dostałam wtedy od was piękny prezent. Różowy kombinezon ze zdjęciami, które pokazywały wspólne chwilę. Było to gdzie pierwszy raz byliśmy na łyżwach, ale też takie gdzie próbowałam gotować razem z Callumem i grać na pianinie razem z Lando. Właściwie dalej go mam, wisi w szafie trochę zakurzony. Dołączyliście do niego misia w kasku z moim zdjęciem, które zrobiono mi na jednym z pierwszych wyścigów na którym byłam. Wolę tego nie wspominać, ponieważ wyglądałam bardziej komicznie niż w kostiumie klauna. Nigdy wam nie wybaczę wpakowania mnie w ten kostium, mogliście się pogodzić z przegraną... Ale nie, męska duma ucierpiała i trzeba było się jakoś biednej Mandalice odgryźć. Dalej uważam, że to był chamski szantaż i dalej zastanawiam się skąd wzięliście klauna. Nawet nie chcę wiedzieć czy nadal któryś ma zdjęcia tego jak wyglądałam.

Dzień po moich urodzinach stanąłeś w drzwiach mojego pokoju z kolejnym prezentem. Dałeś mi bluzę ze swoich numerem i nazwiskiem. Do dzisiaj zastanawiam się czemu było tam Russell, a nie Nelson. Raczej się tego już nie dowiem, mogę sobie tylko wymyślać. Założyłam ją raz, dostałam masę pytań czy jestem Twoją dziewczyną i byłam nieco zmieszana, bo nigdy nie zapytałeś o to oficjalnie, dlatego mówiłam, że tylko się przyjaźnimy mimo zachowania jak para. Kilka Twoich fanek zwróciło mi nawet na to uwagę, z perspektywy czasu to nawet śmieszne i urocze, kiedy chciały ze mną zdjęcie. Dostałam nawet tytuł wags, nie wiem czy powinnam być dumna z tego, że przez chwilę mogłam się nim nacieszyć czy nie. Z jednej strony nadal trochę dziwne jest to, że dodają moje zdjęcia na te wszystkie konta fanowskie. To albo przez moją relację z Callumem, Lando albo po prostu mnie lubią.

W tym roku moje urodziny były nie trochę, a bardzo inne niż te w tamtym roku czy dwa lata temu. Właściwie to ludzie w McLarenie też podarowali mi dzisiaj prezent i zaśpiewali mi sto lat. Poczułam się trochę jak w szkole, kiedy stałam na środku z cukierkami a reszta dzieci śpiewała. To zawsze było takie niezręczne, ale jednocześnie bardzo miłe. Dostałam dużego żółtego misia i opaskę z rogami renifera. Istnieje szansa, że widziałeś na story Lando czy Carlosa. Może już ogarnąłeś, że to żadna Marie tylko Mandalika. Istnieje też możliwość iż Norris Ci już wygadał. Właściwie wszystko mi jedno.

Co do Carlosa i Lando zrobili mi naprawdę uroczą niespodziankę. Dostałam balona w kształcie misia, dwadzieścia ileś to wcale nie starość i nie znaczy, że nie można być dzieckiem. Zrobili też dla mnie krótki filmik z różnymi zdjęciami i filmikami. Nie sądziłam, że potrafią być aż tak słodcy. Aż mi się łezka w oku kręci bo nie będą już w jednej drużynie, ale z drugiej strony Danny i Lando to też będzie niesamowity duet.

Moim jedynym życzeniem w tym roku jest to aby było jak dawniej, choć na chwilę. Wszystkiego najlepszego dla mnie. Wierzę, że pamiętałeś.

Twoje (urodzinowe) słoneczko
Mandalika

December sounds bad without you [G.Russell] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz