20.12.2020
Cześć George
Zachodziłam dzisiaj w głowę co może być najbardziej okropne dla dwójki ludzi. Właściwi ludzi, zły czas. To jest najgorsze, spotkać właściwą osobę w niewłaściwym czasie. Życie lubi czasami płatać takie figle, dlatego niektóre osoby muszę znaleźć się po raz drugi tylko, że już w odpowiednim czasie. Zdarza się, że spotkasz nieodpowiednią osobę we właściwym czasie. Głupie, ale prawdziwe.
Próbowałam porównać to do naszej sytuacji i nie bardzo mi wyszło. Właściwie powiedziałabym, że byliśmy odpowiednimi ludźmi o odpowiednim czasie. Istnieje szansa, że się pomyliłam albo tak faktycznie było. Byłeś dla mnie zawsze, ja starałam się być zawsze dla Ciebie. Chociaż faktycznie mógł być to nieodpowiedni czas, albo ja byłam nieodpowiedni. Ty byłeś dla mnie odpowiedni.
Zastanawiałam się z iloma osobami w moim życiu miałam takie sytuacje. Doszłam do wniosku, że z Lefebvre i Callumem. Brve była odpowiednia w odpowiednim czasie, a Callum za pierwszym razem trafił chyba w nieodpowiedni czas. Teraz trafił już dobrze i mamy siebie. Jestem niesamowicie wdzięczna, że los dał mi i jemu jeszcze jedną szansę. Z Brve, no cóż ona postanowiła opuścić ziemię. Nie jestem na nią zła, nawet nie mogłabym być. To była jej decyzja, a nam nie udało się jej przed tym uchronić. Widocznie tu nie miała już ratunku.
Lefebvre znałam od dziecka. Poznałyśmy się jak mieszkaliśmy z rodzicami we Francji, mimo mojej późniejszej przeprowadzki nasz kontakt się nie urwał. Zaskakujące, zważywszy na fakt, że miałyśmy jedenaście lat. Ale nasze na zawsze trwało do dnia jej śmierci, więc teoretycznie obie dotrzymałyśmy obietnicy. Nie pokochała świata na nowo, źle się tu czuła więc nam nie pozostało nic innego niż cieszyć się, że wreszcie zaznała długo oczekiwanego spokoju. Brzmi to dziwnie, ale ona tego chciała. Ja chciałam jej szczęścia, może nie wyszło tak jak planowałyśmy. Kiedy miałyśmy po piętnaście lat obiecałyśmy sobie, że zostaniemy druhnami na naszych ślubach, matkami chrzestnymi dla naszych dzieci. Nie udało się, nie w tym życiu. Chociaż kto wie czy by się udało, gdyby żyła. Niczego nie można być w życiu pewnym, a my złożyłyśmy sobie tak poważne obietnice.
Gdybym teraz miała wyrzucić z siebie wszystkie obietnice, które zdążyłam złożyć nie jeden by się załamał. Tobie też złożyłam ich dużo, na przykład, że będę o Tobie pamiętać do końca życia. Brzmi dziwnie, ale faktycznie Ci to obiecałam. Dużo z tych obietnic też nie dotrzymałam, ale kto by na to patrzył. Są takie, których po prostu nie da się dotrzymać nawet jakbym chciała, to było to nierealne. Jednak za jedną, której nie dotrzymałam, pewnie mama łapie się teraz za głowę, że jej mała dziewczynka pali. Chociaż obiecała, że tego nie zrobi to właśnie zaczęła to robić. Callum i Lando daliby mi pewnie w głowę gdyby się dowiedzieli. Mick i Carlos urządziliby mi godzinny wykład, a Cara pewnie by machnęła ręką mówiąc, że to moje życie. Moje, ale zrobiłam już dużo rzeczy, których żałuję i nie chciałam. Gdyby mama tu była wcale nie byłabym taka. Taka beznadziejna. Czuję się silna, ale jednocześnie słaba. Myślę, że to pora wreszcie odezwać się do Amy, bo nie wiem jak długo dam radę tak pociągnąć. Obawiam się, iż krótko.
To brzmi zbyt pesymistycznie, są święta trzeba się cieszyć. Jako dziecko czekałam na święta, od początku grudnia wyglądałam ich, tej niepowtarzalnej magii. Z roku na rok wyglądałam ich jeszcze mocniej, a w tym roku jeszcze nie kupiłam choinki i nie zapowiada się żebym to zrobiła. Jasne, że trochę przyozdobiłam mieszkanie, ale na drzewko raczej nie ma co liczyć. Może gdyby Callum pokazał się w domu to wtedy by było, bo osobiście nie czuję dużej potrzebny posiadania choinki w tym roku. Gdyby rodzice żyli i to usłyszeli, to stwierdziliby, że jestem chora. To zawsze ja krzyczałam w połowie grudnia o kupno drzewka, a nawet dwóch. To ja rok w rok kupowałam nowe bombki i inne ozdoby. Nie mieli ze mną lekko kiedy były święta, a Alora zawsze próbowała mnie wyprowadzać z równowagi. Trochę Grinch z niej był.
Przepraszam, za Grincha zawsze robiła ciocia. Okropna kobieta, za nią akurat nie tęsknię. Potrafiła doprowadzić do płaczu wszystkich obecnych przy stole wigilijnym. Nie było roku żeby jej się to nie udało. Raz wujek się zdenerwował i dosłownie wyrzucił ją za drzwi. Było to trochę zabawne, nie dla niej, ale dla reszty było. To jest ta wredna, wścibska ciotka, która wie wszystko o wszystkich. Takie są najgorsze. Grinch w prawdziwym życiu. Aczkolwiek jestem skłonna powiedzieć, że już Grinch byłby lepszy niż Mauritiusa.
Cztery dni do wigili, zawsze spędzaliśmy ten dzień wspólnie, bo w kolejny leciałam już do Austrii. To był ten czas kiedy Cara wręcz uwielbiała jeździć z nami na łyżwy, zwykle nie była podekscytowana tak bardzo jak dwudziestego grudnia. W tym roku z wyjściem na lodowisko raczej słabo, ale może za rok wam się uda.
Wracając. Czasami znajdziesz odpowiednią osobę w nieodpowiednim czasie. Niekiedy jest to zła osoba w dobrym czasie. Ale kiedy znajdziesz tą właściwą osobę we właściwym czasie, właściwej sytuacji, to dlatego, że jesteście sobie pisani. Nie wypuść jej wtedy z rąk. Nie pozwól jej odjeść.
Twoje słoneczko
Mandalika
CZYTASZ
December sounds bad without you [G.Russell]
RandomI'll keep one blank page in case you come back