18.12.2020
George...
Nawet nie mam ochoty się z Tobą przywitać, dlaczego nie napisałeś? Cara dzwoniła do mnie nad ranem, że całą noc miałeś koszmary i krzyczałeś. Nie wierzę, że się nie odezwałeś! Wiem, że nie rozmawiamy, ale myślałam, iż przynajmniej o tym mi napiszesz. Dobrze pamiętasz co powiedziałam kiedy po nocy podczas, której nie spałam z powodu Twoich koszmarów. Wiem, że to pamiętasz i to co mi wtedy powiedziałeś.
Miałeś mi mówić o wszystkich złych snach, wszystkich bez wyjątku. Nawet tych, w którym moim chłopakiem był Valtteri Bottas. Nie wiem jakim cudem Twój mózg to wykreował i chyba nie chcę wiedzieć. Nie żebym go nie lubiła, ale aż mnie dreszcze przeszły. To jakby moim chłopakiem został mój dziadek. Dobra nieważne, bo zaraz zwrócę swoje śniadanie, a to ostanie czego bym dzisiaj chciała.
Rok temu kiedy byliśmy w Austrii, dwie noce przed wyścigiem też zafundowałeś mi nieprzespaną noc. Chodziłam po tym jeszcze bardziej poddenerwowana i biednemu Norrisowi się oberwało. Dalej uważam, że nie było w tym mojej winy. Po prostu dość mocno mnie zirytował oraz byłam przed poranną kawą. Sam był sobie winny.
Siedziałam wtedy nad Tobą przez bite siedem godzin z zaświeconą lampką. Wreszcie mogłam poczuć to co moja mama, kiedy Alora puściła mi jakiś horror. Poważnie, czułam się jak matka to trochę było dziwne, ale w dalszym ciągu jestem dumna, ponieważ funkcjonowałam z godziną i trzema kawami na koncie. Plus jednym Red Bullu, ale dostałam go od Verstappena więc zapomnijmy o tym. Wszystko co od niego można tylko spalić, ewentualnie wyprać w wodzie święconej. Nie żebym go demonizowała, absolutnie nie jest to moim celem. Jeszcze by się jakoś o tym dowierzał i wsadził mnie do piekła, albo zrobiłby mi z życia piekło. Jest do tego zdolny. Zdolny chłopiec. Bardzo zdolny, tak bardzo, że aż czasami głowa boli.
Sądzę, że Austria przypieczętowała nasz krótki związek. Dwie noce przed wyścigiem Ty miałeś koszmar, a noc po wyścigu miałam go ja. Z tym szczegółem, że ja miałam je bardzo często i wiedziałam z czym to się je. Za to ty wyglądałeś jak zagubiony chłopczyk pragnący spokoju i miłości. W dalszym ciągu chętnie bym Ci to dawała, albo chociaż namiastkę tego. Zgrywam jakąś niewiadomo jak silną, ale to wszystko przez tą sytuację. Mimo płakania w poduszkę co wieczór czuję się silna. To chyba jedyne za co mogę podziękować Maxowi. Gdyby nie jego wybryki pewnie dalej uważałabym siebie za słabszą, niż myślałam, że byłam. Bo byłam słaba, ale nie aż tak.
Pamiętasz jak śpiewałam Ci kołysankę? Nie, to żaden wstyd. Ja dalej ich słucham kiedy mam koszmary, mama zawsze mi je śpiewała. Dużo bym dała żeby zaśpiewała mi jeszcze raz. W zasadzie tata też mógłby mi zaśpiewać. Dwudziestojednolatka kochająca kołysanki? To ja, Mandalika miło mi. Brzmi to może żałośnie, ale jest pomocne. Mówię poważnie!
Wiesz jak to jest kiedy śni się śmierć ukochanej osoby, prawda? Ja wiem doskonale, bo przynajmniej raz w miesiącu w moich snach umierasz ty, Callum albo Lando. Ja mogę tylko na to patrzeć, nie mogę nic zrobić, a potem cały świat obwinia mnie. Nie wiem dlaczego mój mózg kreuje takie sytuacje, ale nie chciałabym doświadczyć ich w prawdziwym życiu. Wiem, że wtedy znowu byłabym tą słabiutką Mandaliką, dla której oddychanie było trudnością.
Pamiętam siebie taką, to było po śmierci rodziców. Każdy wdech i wydech sprawiał mi ból i trudność, wstanie z łóżka było dla mnie niezłym wyzwaniem. Byłam słabsza niż kiedykolwiek, bałam się wyjść dalej niż za próg domu. Cały czas krzyczałam, płakałam i rzucałam wszystkim czym się tylko dało. Nie zważałam na to czy to zabytkowy wazon czy ramka ze zdjęciami. Niszczyłam wszystko jak leci. Chciałam poczuć się lepiej, ale coś mi nie wyszło. Nabawiłam się jedynie szkła wbitego w dłonie. Myślę, że Ty też mnie taką pamiętasz, bo byłeś wtedy ze mną.
To Ty opatrywałeś moje rany, odciągałeś od potłuczonego szkła, którego łapałam się jak ostatniej deski ratunku. Ty przytulałeś mnie w nocy i budziłeś kiedy krzyczałam przez sen. Ty potrafiłeś przywieźć mi pizzę, tylko żebym coś zjadła i to Ty wciskałeś mi ją do buzi kiedy nie chciałam jeść. To Ty chodziłeś ze mną na długie, ciche spacery. To wszystko byłeś ty i nigdy nie miałam się szansy za to odpłacić. Jedynie trzy razy, kiedy miałeś koszmary przy mnie, ale i tak nie zrobiłam nic wielkiego. Kiedy Ty zawoziłeś mnie do psychologa, ja jedynie przytulałam Cię w nocy. Tak, to była moja pomoc. Właściwe to żadna pomoc.
Dużo w życiu się nie pomogłam, zwykle to wszyscy pomagali mi i naprawdę jest mi z tym głupio. Nie raz, nie dwa któryś z was musiał odwołać swoje plany ze względu na mnie. To okropne, teraz to widzę i wiem, że muszę to zmienić. Nie wiem czy mi się to uda, jednak liczą się chęci. Czyż nie?
W każdym razie, jeśli znowu będzie miał w nocy koszmary to po prostu do mnie napisz. Chętnie o nim z Tobą porozmawiam, jak kiedyś. Numer dalej mam ten sam więc śmiało możesz dzwonić i pisać. O każdej porze dnia i nocy.
Poznałam Cię w ciemności, rozświetliłeś moją drogę. Sprawiłeś, że poczułam się wystarczająca. Dlatego pozwól mi na nowo rozświetlić Twoją drogę.
Twoje słoneczko
Mandalika---×---
Z racji, że Callum nie mógł dostać tutaj swojej szansy, a właściwie początkowo miał mieć więc pomyślałam o tym
Będzie tam też Russell i wielu innych!
Zapraszam🌺
CZYTASZ
December sounds bad without you [G.Russell]
RandomI'll keep one blank page in case you come back