Rozdział VI - 70 milionów

12 1 0
                                    

Wszyscy uczestnicy siedzieli na placyku przez domkami. Atmosfera po dramatycznym wyrzuceniu zielonego z obozu Sz była niespokojna. Leo od rana siedział na ławce i palił skręcone w nocy długopisy.
– Ojeju Sołku dlaczego nie ratowałeś swojego chłopaka?? O miłość trzeba walczyć do końca, wiem z doświadczenia. Myślisz że przetrwałabym Syberię, gdyby nie wiara w miłość?? – mówiła do Leona Babcia Asia, ale ten nie reagował, zatopiony w innym wymiarze.
Bogi z kumplami rozmawiali po drugiej stronie placu:
– Ten Gandalf to jest do wyjebania.
– Hmm? Skąd ten pomysł? – spytał kolegi Victor, zaraz żałując pytania.
– Jak to kurwa skąd ten pomysł??? Do wyjebania i tyle. Widziałeś go w ogóle? Niby taki kolonizator, ale wspiara bezdomnych i w ogóle socjalistów. Jak są bezdomni to niech sobie znajdą dom. A jak nie, to też są do wyjebania.
– Masz rację, Bogi, w sumie jak zawsze. Tylko że żaden z nas nie jest w jego drużynie, nie mamy wpływu na wyrzucenie go z obozu... – zaczął mówić trener Kuba.
– Trzeba przekonać jego grupę, by go wyjebała. A ja umiem przekonywać ludzi.
– Obozowicze na obiad – krzyknął Młody Szczepan ze swojego domku. – Gabor nie będzie na was czekał.
***
W stołówce panował chaos. Tłum obozowiczów czekał na gaborowy obiad, walcząc o miejsce przy stołach i w kolejce.
– Nie no ty nie umiesz chodzić debilu – powiedziała Anne, gdy odchodząc od stanowiska Gabora z tacą w ręku została potrącona przez Sołka.
– Co ty powiedziałaś?
– To co słyszałeś.
W oddali Gabor krzyknął do Sołka, by przyszedł po dokładkę.
– Masz kurwa szczęście że jestem głodny kurwa– warknął Sołku.
– Grozić to ty możesz swojej babci – Anne podniosła głowę i odwróciła się w stronę swojego stolika.
Nagle poczuła silną pięść koszykarza na potylicy i upadła. Odruchowo wyjęła pistolet. Wszyscy na sali zaczęli krzyczeć.
– Twoi znajomi mówili że jesteś pojebana, ale nie sądziłem że powiesz coś takiego. Przeproś kurwa babcię. – darł się na nią. Nikt nie reagował, Gabor dalej nakładał ludziom obiad jakby nic się nie działo.
Anne leżała na ziemi w szoku bojąc się szaleństwa Sołka.
Nad nimi stała babcia. Była bardzo wzruszona. Przytuliła Sołka i bez słowa poszła po rosół.
Po incydencie obiadowym uczestnicy mieli poznać kolejne wyzwanie. Kiedy wyszli z jadalni młody Sz czekał już na nich na placu. Tym razem jednak nie był sam. Obok niego stał mężczyzna w średnim wieku ubrany w garnitur. Anne od razu go wypatrzyła:
-Laski patrzcie jaki hot nowy uczestnik przyjechał!!
-No nie wiem Anne, on chyba jest trochę za stary dla ciebie… – odpowiedziała jej Zuza
-I za niski strasznie. Poza tym jakiś taki łysy – dodała Vera
-przecież łysi są najbardziej hot, ale wy tępe jesteście – powiedziała Anne, cały czas patrząc na nowego przybysza.
Kiedy wszyscy się zebrali, Szczepan zaczął mówić:
-siemanko, dzisiaj szybko wam wyjaśnię o co chodzi, bo muszę do sądu jechać, mam sprawę o moje oszustwa poda...podam wam teraz te wytyczne. Przywitajcie się proszę ze sponsorem dzisiejszego wyzwania – Jackiem
-mówcie na mnie per panie ministrze, dziękuję – wtrącił się per pan minister
-w każdym razie – kontynuował Szczepan – Jacek ma problem ze zorganizowaniem takiego yyyy politycznego wydarzenia. On wam powie ogólnie o co chodzi, ja nie mam czasu, także no, kto najlepiej zorganizuje, znaczy pomoże Jackowi to wygra, to ja lecę z fartem
Po tych słowach Szczepan wskoczył do swojej limuzyny kierowanej przez Conrada i odjechał. Jacek wytłumaczył uczestnikom na czym polega wyzwanie. Każda drużyna miała wystawić kandydata i przygotować mu program, który następnie wystąpi w wyborach w których głosować będzie wybrane grono osób: Jacek, Szczepan, Gabor i Conrado. Wszyscy jak najszybciej zabrali się do pracy, a najbardziej podekscytowany był Gandalf:
-jako libertarianin stwierdzam, że nasz główny postulat może być tylko jeden: od każdego według jego możliwości, każdemu według jego potrzeb…
*
Anne siedziała z dala o swojej grupy, kiedy usłyszała za sobą głos Jacka:
-hejka mała, nie zgubiłaś może 70 milionów polskich złotych???
-70 milionów? tyle zarabiasz?
-yyyy w sumie można tak powiedzieć, niby to nie moje pieniądze ale…
-omg ty jesteś złodziejem!! – krzyknęła Anne
-cicho, nikt nie może się o tym dowiedzieć
-nie ma nic za darmo przystojniaku – usta Anne wygięły się w złowieszczym uśmiechu – nie powiem nikomu jeżeli zagłosujesz na naszego kandydata, rozumiemy się?
-tak, tak oczywiście – odpowiedział Jacek i jak najszybciej uciekł z dala od Anne.
Anne patrzyła za Jackiem przez dłuższą chwilę. Było w nim coś interesującego, co koniecznie chciała odkryć. Ale teraz czas na zadanie...

Na krawędzi nart - SEZON 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz