𝘊𝘡𝘌𝘙𝘞𝘖𝘕𝘈 𝘊𝘐𝘌𝘊𝘡 spływała po czole Dabiego, sunąc powoli po jego skórze, aż zachodziła na jego skroń i przesuwała się po policzku. Zostawiała za sobą ciemną, szkarłatną linię, do której dołączały kolejne krople. Wszystko zdawało się tworzyć jeden, równy strumień, płynący po jego twarzy. Po chwili jednak źródło cieczy, skryte gdzieś między linią włosów, zasłonięte zostało niedbale przez biały bandaż. Wystarczyło zaledwie parę sekund, aby materiał zabarwił się na krwistą czerwień, przenikając przez niego, aby wydostać się na zewnątrz.
— Cholera... — mruknął pod nosem chłopak, próbując zatamować krwawienie. Twój wzrok przyglądał mu się mętnie, znikając co chwilę pod powiekami. Ledwo utrzymywałaś świadomość, ale i tak uśmiechając się blado pod nosem.
Nie wiedziałaś, który był dzisiaj dzień. Czas mijał, nie zważając na ciebie. Sekundy, minuty, godziny i dni przesuwały się powoli przed twoimi oczami, jak długi, nudny film. Na ekranie zaś znajdował się ten sam krajobraz, niezmieniający się nawet o odrobinę. Przynajmniej teraz główny bohater, w tym ciągnącym się w nieskończoność serialu, znajdował się teraz w dość niekorzystnej dla niego sytuacji. Jako że nie przepadałaś za nim, miałaś ochotę zaśmiać się z jego stanu, i nawet byś to zrobiła, ale twoje zdarte, suche gardło odmawiało współpracy.
— Do...Sze... Ci... Ak... — mruknęłaś cicho pod nosem, ignorując ból, przychodzący z każdym słowem. Błękitne tęczówki nawet nie zareagowały na twoją pustą uwagę, skupiając się jedynie na bandażowaniu.
Miałaś ochotę zaśmiać się mu w twarz oraz pogratulować temu komuś, kto go tak skrzywdził. Zarazem jednak zdawałaś sobie sprawę, że nawet gdyby twoje gardło współpracowało, nie powiedziałabyś za dużo. Wystarczyłoby jedno spojrzenie ze strony chłopaka, aby kompletnie cię uciszyć. Wtedy wciągałaś powietrze, zatrzymując się w miejscu z przerażenia. Te dwa niebieskie płomyki stapiały twoją warstwę chłodu, ujawniając kołtun strachu i żalu pod spodem. Jego oczy, pomimo pięknej barwy, kojarzyły ci się jedynie z nożem, skierowanym w twoją stronę oraz przecinającym twoją skórę, jak mu się podobało.
— Dobrze, że zdechł. Należało mu się — zaczął mamrotać pod nosem, upewniając cię jedynie, że był kompletnie popierdolony. Wewnętrznie chciałaś się wyrwać z tych kajdanek i porządnie mu wyjebać, ale nie byłaś w stanie. Nie z tym ciałem. Nie, kiedy na twojej skórze znajdowały się siniaki i ślady po przypaleniach, czy cięciach. — A to był zaledwie jeden...
— Hu... Huh...? — wyrzuciłaś z siebie, ledwo co podnosząc głowę. Twoje ramiona i tak już zwisały smętnie z łańcuchów, a twoje nogi leżały bez życia na podłodze. W uszach wyczuwałaś bicie swojego serca. Ciche, ale żywe.
CZYTASZ
❝DARK SIDE OF YOUR ROOM❞ dabi x reader
Fanfiction【girl you make a fool of my heart】 ❝𝘰𝘨𝘪𝘦ń 𝘱𝘰𝘤𝘩ł𝘢𝘯𝘪𝘢ł 𝘸𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘰. 𝘢 𝘵𝘦 𝘯𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦𝘴𝘬𝘪𝘦 𝘱ł𝘰𝘮𝘪𝘦𝘯𝘪𝘦 𝘱𝘰𝘤𝘩ł𝘰𝘯ęł𝘺 𝘫𝘦𝘨𝘰 𝘤𝘪𝘢ł𝘰, 𝘴𝘦𝘳𝘤𝘦, 𝘶𝘮𝘺𝘴ł 𝘪 𝘥𝘶𝘴𝘻ę.❞ historia, gdzie ogień spotyka lód.