8.

2.7K 217 130
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







𝘊𝘡𝘌𝘙𝘞𝘖𝘕𝘈 𝘊𝘐𝘌𝘊𝘡 spływała po czole Dabiego, sunąc powoli po jego skórze, aż zachodziła na jego skroń i przesuwała się po policzku. Zostawiała za sobą ciemną, szkarłatną linię, do której dołączały kolejne krople. Wszystko zdawało się tworzyć jeden, równy strumień, płynący po jego twarzy. Po chwili jednak źródło cieczy, skryte gdzieś między linią włosów, zasłonięte zostało niedbale przez biały bandaż. Wystarczyło zaledwie parę sekund, aby materiał zabarwił się na krwistą czerwień, przenikając przez niego, aby wydostać się na zewnątrz. 

— Cholera... — mruknął pod nosem chłopak, próbując zatamować krwawienie. Twój wzrok przyglądał mu się mętnie, znikając co chwilę pod powiekami. Ledwo utrzymywałaś świadomość, ale i tak uśmiechając się blado pod nosem. 

Nie wiedziałaś, który był dzisiaj dzień. Czas mijał, nie zważając na ciebie. Sekundy, minuty, godziny i dni przesuwały się powoli przed twoimi oczami, jak długi, nudny film. Na ekranie zaś znajdował się ten sam krajobraz, niezmieniający się nawet o odrobinę. Przynajmniej teraz główny bohater, w tym ciągnącym się w nieskończoność serialu, znajdował się teraz w dość niekorzystnej dla niego sytuacji. Jako że nie przepadałaś za nim, miałaś ochotę zaśmiać się z jego stanu, i nawet byś to zrobiła, ale twoje zdarte, suche gardło odmawiało współpracy. 

— Do...Sze... Ci... Ak... — mruknęłaś cicho pod nosem, ignorując ból, przychodzący z każdym słowem. Błękitne tęczówki nawet nie zareagowały na twoją pustą uwagę, skupiając się jedynie na bandażowaniu. 

Miałaś ochotę zaśmiać się mu w twarz oraz pogratulować temu komuś, kto go tak skrzywdził. Zarazem jednak zdawałaś sobie sprawę, że nawet gdyby twoje gardło współpracowało, nie powiedziałabyś za dużo. Wystarczyłoby jedno spojrzenie ze strony chłopaka, aby kompletnie cię uciszyć. Wtedy wciągałaś powietrze, zatrzymując się w miejscu z przerażenia. Te dwa niebieskie płomyki stapiały twoją warstwę chłodu, ujawniając kołtun strachu i żalu pod spodem. Jego oczy, pomimo pięknej barwy, kojarzyły ci się jedynie z nożem, skierowanym w twoją stronę oraz przecinającym twoją skórę, jak mu się podobało. 

— Dobrze, że zdechł. Należało mu się — zaczął mamrotać pod nosem, upewniając cię jedynie, że był kompletnie popierdolony. Wewnętrznie chciałaś się wyrwać z tych kajdanek i porządnie mu wyjebać, ale nie byłaś w stanie. Nie z tym ciałem. Nie, kiedy na twojej skórze znajdowały się siniaki i ślady po przypaleniach, czy cięciach. — A to był zaledwie jeden...

— Hu... Huh...? — wyrzuciłaś z siebie, ledwo co podnosząc głowę. Twoje ramiona i tak już zwisały smętnie z łańcuchów, a twoje nogi leżały bez życia na podłodze. W uszach wyczuwałaś bicie swojego serca. Ciche, ale żywe. 

❝DARK SIDE OF YOUR ROOM❞ dabi x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz