10.

2.6K 226 101
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







𝘋𝘈𝘉𝘐 𝘕𝘐𝘎𝘋𝘠 by nie pomyślał, że skończy w barze nie z powodu nieznośnego swądu spalenizny, a zamiast tego będzie opijał swoje myśli. Te związały się w jeden zaciśnięty kłębek i mieszały mu w głowie i jedynie procenty zdawały się pomagać w jego stanie. Zawsze mógł po prostu siedzieć u siebie i tam popijać alkohol, ale już sama myśl o tej wkurwiającej dziewczynie sprawiała, że miał ochotę ponownie wbić w jej skórę swoje palce i zacisnąć, aż popłynie krew. 

— Zaraz zbijesz szklankę — odparł ze zmartwieniem barman, wycierając jak zwykle swoje szklanki. Wyglądało na to, że nigdy nie zaprzestawał tej czynności. Ciemnowłosy uderzył nią o blat, wypuszczając ją z dłoni. — Pamiętaj, że pójdzie to na twój rachunek. 

— Ta, ta... — odmruknął, prawie kładąc się na stole. Miał gdzieś, że reszta patrzyła się na niego z ciekawością, strachem czy jakimś innym gównem. Skupił się jedynie na whiskey, kręcącej się w przezroczystym naczyniu. Jego ruch był uspokajający. 

Pozbyłby się tych wkurzających spojrzeń, ale była to strefa neutralna. W dodatku nie miałby gdzie się podziać. Barek w Lidze może i był dobry, ale nawet jeżeli by się tam skierował, to nie mógłby znieść panującej tam atmosfery. Zaraz czy to Toga, czy to ktokolwiek inny by się do niego przypierdolił i cały jego spokój poszedłby się jebać. Gdyby zaś został w mieszkaniu, musiałby znosić widok pokrzywdzonej dziewczyny. Przez większość czasu lubił przypatrywać się jej wyczerpanej, poranionej twarzy, jednak czasami nie mógł znieść bólu wyrytego w jej rysach. Przypominała mu jego matkę. 

— Wyglądasz na... Zdezorientowanego — stwierdził nagle chłopak, przypatrując się mu uważnie. Dabi ściągnął brwi, nie mogąc znieść jego spojrzenia. Miał ochotę spalić jego twarz, topiąc jego skórę i ujawniając kościstą czaszkę pod spodem. Pokręcił głową, pozbywając się z niej podobnych myśli.

— Nie twój problem — rzucił ciemnowłosy, ostrzegając go przed przekroczeniem wyznaczonych mu granic. Był prawie pewien, że po barman zatrząsł się niekontrolowanie, ale ten jedynie przytaknął ze strachem, wyczuwając nadchodzące niebezpieczeństwo. 

— Oh, przepraszam — wydusił cichym głosem, spuszczając wzrok na szklankę w jego dłoni. Błękitne oczy wróciły do przeglądania pomieszczenia, szukając jakiegoś punktu zaczepnego. Jego wzrok mimowolnie ruszył w stronę miejsca w kącie, gdzie spotkał wkurzającą dziewczynę. — Od dawno jej nie widać. 

— Huh? — mruknął pod nosem Dabi, biorąc łyka alkoholu. Pomimo tego, że chciał zostać sam, jego słowa przykuły jego uwagę. Podniósł jedną brew, każąc mu kontynuować. 

— Ta bohaterka, co tu siedziała. Gadałeś z nią raz. Podobno zniknęła z miesiąc, czy dwa temu. Spora drama się z tego zrobiła. Do tego czasu jej nie znaleźli — powiedział barman, czyszcząc dokładnie szklankę. Podniósł je do góry i spojrzał na niego przez szkło, uśmiechając się delikatnie. 

— Kto jej szukał? — zapytał zaciekawiony, uderzając palcami o kraniec swojej szklanki. Dźwięk odbił się echem, przykuwając uwagę młodziaka. 

— Grupa prowadzona przez Endeavora. Mogę dać ci więcej informacji, ale wiesz... Nie za darmo — stwierdził przy napływie odwagi, zagryzając niepewnie wargę. Odłożył szklankę na bok, przełykając głośno ślinę. 

— Eh, masz — rzucił na odwal Dabi, przesuwając po stole papierek. Chłopak zerknął na niego z dumą, po czym uważnie obejrzał go, szukając jakichś śladów oszustwa. Po tym westchnął z ulgą i zadowoleniem, nachylając się nad złoczyńcą. 

— Świetnie... Więc cała agencja przyłożyła się do poszukiwań. Z plotek słyszałem, że każdego tygodnia przeszukują dokładnie każdy zakamarek Tokio. Teraz podobno mają skierować się na zachód — napomknął, szepcząc w jego stronę na tyle cicho, aby nikt ich nie usłyszał. — Dziewczyna była dość ważną częścią organizacji. Jej umiejętność była kompatybilna z Endeavorem. Pomimo tego były plotki, że nie zachowywała się zbytnio jak bohater. W liceum ledwo co zdała. 

— Na zachód... — mruknął cicho pod nosem Dabi, zdając sobie sprawę, jak nierozważny był do tej chwili. Wstał z miejsca, ignorując dalsze gadulstwo chłopaka i skierował się w stronę wyjścia. Nie przejął się wołaniami barmana i zatrzasnął za sobą drzwi, wychodząc na ulicę. 

Zakrył twarz kapturem i ruszył szybkim krokiem w stronę swojego mieszkania. Jego kroki odbijały się echem po uliczkach, a jego dłonie poruszały się w jego kapturze nerwowo. Będąc w jednej z bocznych skrętów, zatrzymał się w miejscu, ściągając brwi. Po cholerę się tak martwił. I tak był już kryminalistą. I tak skrzywdził już wiele osób. Jednak... Jednak świadomość, że gdyby dziewczyna dostała się w ręce bohaterów, była przerażająca. Jako jedna z nielicznych wiedziała kim, tak naprawdę jest. I tylko ona była w stanie wydać na świat ten sekret. 

— Musi zostać ze mną... Albo w grobie — szepnął do siebie, zdając sobie sprawę, jak ten sekret może szybko uciec z jego rąk. Zacisnął zęby, wznawiając bieg. Wskoczył szybko po ledwo trzymającej się klatce schodowej. 

Budynek ledwo stał, ale pomimo tego był najlepszą kryjówką jak na tę chwilę. Nie trzymając się cały czas przy Lidze, potrzebował miejsca dla siebie, a straszny, pusty budynek do rozbiórki był dobrym do tego miejscem. Nikt nie mieszkał w pobliżu i nikt nie był w stanie go znaleźć. Jak dotychczas pozostawał poza radarem bohaterów. Teraz jednak, kiedy zaczęli przemieszczać się w stronę zachodu, z pewnością zajrzeliby tutaj i znaleźli ledwo żywą dziewczynę. Dabi zacisnął dłoń na klamce, wchodząc do środka. 

— Oi, śnieżynko, chyba pora na mały spacer — stwierdził luzacko, wchodząc do środka. Zgodnie z jego przewidywaniami w mieszkaniu panowała cisza. Nigdy mu nie odpowiadała. Na początku jeszcze próbowała z nim walczyć. Ostatecznie jednak poddała się, tak, jak myślał. — No już, nie udawaj, że mnie nie słyszysz...

Przerwał w pół słowie, zatrzymując się w miejscu. Jego oczy rozszerzyły się szeroko, a jego usta otworzyły w szoku. Kiedy jego pierwsze zdziwienie przeszło, wyciągnął dłoń przed siebie, jakby chcąc złapać dziewczynę i przyciągnąć ją do siebie. Po chwili jednak cofnął rękę, a wszelkie emocje zniknęły z jego twarzy. Widok leżącej na ziemi białowłosej nie był rzeczą nową. Jednak krew wokół niej zdecydowanie nie leżała tam wcześniej. A jej nadgarstki nie były przecięte. Obok jej zakrytej białymi kosmykami twarzy leżały porozwalane fragmenty butelki po alkoholu. Dabi westchnął ciężko, podchodząc bliżej do jej trupa. 

— A jednak... Jesteś kompletnie bezużyteczna — mruknął, podnosząc jej twarz i przypatrując się jej martwym oczom. Po tym pozwolił jej głowie opaść i z cichym śmiechem gdzieś na końcu głowy, odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, zostawiając ją całkowicie samą. Ważne, że jego sekret był bezpieczny. 




❝DARK SIDE OF YOUR ROOM❞ dabi x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz