4."Jesteś niemożliwy!"

260 16 47
                                    

Poczułam na mojej szyi coś mokrego. Było to bardzo przyjemne więc mimowolnie mruknęłam, ale kiedy usłyszałam ten seksowny i piękny śmiech jak poparzona podparłam się na łokciach, żeby wstać. Dopiero teraz się zoriętowałam gdzie jestem. Dom Petera, no tak. Czy on całował mnie po szyi? To było naprawdę przyjemne, ale takie nowe... Przynajmniej dla mnie.

- Wybacz, nie umiałem się powstrzymać - powiedział niby przepraszając, ale wszystko zdradzał jego delikatny uśmiech.

- Um... Która godzina? - zapytałam nie zamierzają zareagować na to jak mnie obudził. Peter odwrócił się na plecy i spojrzał na budzik po jego lewej stronie.

- 10:42. Jak się spało? - zapytał i ułożył się wygodniej zakładając ręce za głowe.

- Dobrze... Powinnam już wracać - powiedziałam i wstałam kierując się do łazienki.

- Wyglądasz pociągająco w moich koszulkach - odwróciłam się do niego z delikatnym uśmiechem. On za to miał szeroki uśmiech mierząc mnie swoim wzrokiem.

- To dziwne - powiedziałam prychając.

- Co jest dziwne? - zapytał nadal się uśmiechając.

- Zapamiętałam cię jako fajtłapę i nieśmiałego chłopca a teraz nie dość, że jesteś jeszcze bardziej przystojny niż wcześniej to do tego za każdym razem pożeracz mnie wzrokiem marząc tylko abym znowu była tylko twoja. Muszę cię zawieść, nadal nie mam tych pikantnych wspomnień - powiedziałam i znowu ułlyszałam ten cudowny dźwięk a mianowicie jego śmiech.

- Ty wiesz, że jesteś moja. Muszę tylko ci przypomnieć jak bardzo cię kocham - powiedział i wstał z łóżka podchodząc do mnie powoli. Czekałam na jego ruch zbyt ciekawa co zrobi. Położył swoją dłoń na mojej talii a drugą dłonią złapał mnie za brodę tak abym mu nie uciekała. Jednak ja mam inne plany. Kiedy już miał mnie pocałować położyłam palec na jego ustach i uśmiechnęłam się delikatnie.

- To nie takie proste. Musisz się pomęczyć, wtedy jest zabawniej nie sądzisz? - szepnęłam i odsuwającej się weszłam do łazienki. Kątem oka widziałam jak kręci głową widocznie rozbawiony. Nie ma to jak w domu. Wzięłam swoje wczorajsze ubrania i założyłam na siebie. W jakiejś szafce znalazłam nową zapewne zapasową szczoteczkę do zębów więc zabrałam ją i umyłam zęby. Po ogarnięciu się wyszłam z łazienki, ale Petera tam nie było. Nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach od razu trafiając na kuchnie. Dziwne było widzieć jak Peter stoi przy gofrownicy i właśnie wyciąga dwa gotowe gofry następnie je dekorując. Usiadłam na krześle kiedy przede mną pojawił się talerz z śniadaniem.

- Smaczego kochanie - nachylił się i cmoknął szybko w usta. Pocałunek z zaskoczenia tak? Jebaniutki.

- Pff... Sprytnie robaku - powiedziałam i zaczęłam jeść gofry.

- A już myslałem, że zapomniałaś o tej ksywie. Ach, przcież tak właśnie było - mrugnął do mnie, a ja przewróciłam oczami.

- Dupek - mruknęłam a on się zaśmiał.

- A to coś nowego - tym razem ja się zaśmiałam. Dokończyłam jedzenie i razem z Peterem przenieśliśmy się na kanapę.

- Powiedz Peter... Kto tak naprawdę przeżył z Avengers? Trochę się w tym gubię i chcę znać prawdę - zaczęłam dość trudny temat.

- Cóż... Dużo się zmieniło. Bruce jest pół Hulkiem pół człowiekiem, Steve żyje, ale ma swoje lata, Sam dostał tarczę od Steve'a więc to naprawdę fajne z jego strony myślę, że jeśli zjawi się jakieś zagrożenie to Falcon powróci, Bucky wyjechał, ale wróci jeśli tylko będziemy tego potrzebować jestem tego prawie pewny, Clint w końcu ma czas dla rodziny w domu, Wanda dość długo przeżywała śmierć Visiona, ale zebrała się do kupy, Thora widziałaś... Jest Królem Asgardu. Powiedzmy. A Wakanda żyje i ma się dobrze mimo strat.

Widzialne Życie | VIVEL | ❗ZAWIESZONE❗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz