-Ale Harry! Ja nawet nie jestem ubrana tak jak trzeba. - oburzyłam się, idąc za nim do środka.
-Jeśli chodzi o randki to nie ważny jest ubiór, lecz osoba z którą jesteśmy na niej. - odezwał się.
-Filozof się znalazł. - burknęłam.
-Słyszałem to. - zaśmiał się.
-Miałeś słyszeć. - fuknęłam.
Ruszyłam za nim, weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku dla dwojga.
-Jesteś niemożliwy. - pokręciłam głową.
-A ty piękna. - wyszeptał, przez co się zarumieniłam. - Zamówmy coś.
Chwyciłam menu i sprawdziłam na co mam ochotę, po czym powiedziałam kelnerce, która ewidentnie leciała na Harry'ego, co zamawiam.
-Jesteś pewna, kochanie? - spytał Harry, kładąc swoją dłoń na tej mojej.
Kelnerka wydawała się tego nie zauważyć.
-Myślę, że tak. - pokiwałam głową.
-W takim razie ja poproszę to samo co moja narzeczona. - stwierdził, a kelnerka zrobiła zniesmaczoną minę patrząc na mnie kątem oka.
-Coś jeszcze sobie Państwo życzą? - spytała.
-To wszystko. - kiwnął głową, Harry.
Kelnerka odeszła od stolika, a ja odsunęłam swoją dłoń od tej Harry'ego i oparłam się o krzesło.
-Narzeczona? Widzę że ta ksywka Ci się spodobała. - prychnęłam.
-Przyzwyczajenie. - mrugnął oczkiem.
-Jakoś nie przypominam sobie, żebym wcześniej była twoją narzeczoną. - uniosłam brew.
-Nie pamiętasz? - zaśmiał się.
-Jakoś sobie nie przypominam.
Nastała cisza. Ale nie jakaś taka niezręczna, to była przyjemna cisza. Odwróciłam wzrok od zielonych tęczówek i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Panował tu pół mrok, stoliki byli w równym odstępie po dwa metry od siebie z każdej strony, czerwone obrusy z czarnymi krzesłami.
-Byłaś zazdrosna? - spytał po kilku minutach ciszy.
-Kiedy? - spytałam, nie rozumiejąc.
-Teraz, gdy ta kelnerka próbowała mnie poderwać. - sprostował.
-Nie? - odpowiedziałam pytającym tonem.
-Nie? Myślę, że jednak tak. - patrzył na mnie rozbawiony.
-Pieprz się. - burknęłam.
-Nie wiem czy to odpowiedni moment. - zażartował.
-Jezu, morda. - przewróciłam oczami.
-Już Jezusa wołasz? Przecież nawet Cię nie dotknąłem. - zachichotał.
-Możesz być cicho, proszę? - fuknęłam.
-Jak grzecznie. - skomentował.
-Zaraz wyjdę. - ostrzegłam.
-Żartowałem, kochanie. - powiedział spokojnym tonem.
Po chwili przyszła do nas wcześniejsza kelnerka z naszymi daniami. Jedliśmy rozmawiając na różne tematy i czasami śmiejąc się z kiepskich żartów Harry'ego. Po trzydziestu minutach wyszliśmy z budynku. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu. Po dziesięciu minutach wjeżdżaliśmy już windą do domu.
CZYTASZ
will you stay with me forever?
RomanceTO TRZECIA CZĘŚĆ SERII LAYOUT Gdy Amelia zabiera się w wir pracy, nie ma pojęcia jeszcze co ją czeka. Pracuje jako asystentka jednego z biznesmenów, ale on wyjeżdża i Amelia ma nowego szefa z którym ma drastyczną przeszłość. Próbowała o nim zapomnie...