|9|"Czy To Koniec? "

462 18 5
                                    

Czasem będę udostępniać wam tapety z fnaf...          Miłego czytanie...

Otworzyłam oczy mój towarzysz spał, słodko tak wyglądał...
Przeciągnęłam się i zobaczyłam w rogu stojącą Chice,uśmiechnęłam się w jej stronę a ona najwidoczniej wkurzona odeszła. Nie chciałam wstawać ale coś mnie natchnęło i poszłam w jej stronę. Stała ona tyłem obrucona odemnie oparta o ścianę. Podeszłam do niej i położyłam jej rękę na barku, ona ja ztrąciła.

-Ej, wszystko okej? - martwiłam się trochę nie wiem co jej jest. Odwróciła się do mnie i popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem. Jej oczy były czarne z czerwonymi punkcikami w środku. Zlękłam się trochę... Z jej ust wydobył się szept :

-Foxy jest mój... - o co jej chodzi?
Byłam trochę zaskoczona, zerknęłam na dół w prawej ręce trzymała nóż kuchenny.

-Co ty chcesz zrobić... - ona tylko zahihotała, odsunęłam się trochę od niej. Nie wiem jakie ma zamiary ale mam złe poczucie. Wycelowała nim we mnie, gdy chciała zadać mi cios, odskoczyłam na bok. Zaczęłam biec wołając o pomoc. Dlaczego nigdy ich nie ma gdy są potrzebni. Gdyby wczoraj nie pili pewnie by się pojawili. Biegłam ile sił w nogach, ale ona nie przestawała. Coś mi to przypomina...
Biegłam i biegłam, nagle się przewróciłam. Czemu ja jestem taką łamagą. Gdy miałam się podnieść poczułam bardzo mocny, ból w okolicach klatki piersiowej. Spojrzałam na nią, wyciągnęła ostrze ze mnie. Po nożu pociekła moja krew... Krzyknęłam...

-Jeszcze raz się do niego zbliżysz to... - przerwała, w naszą stronę biegł Freddy i Bonnie. Chyba pierwszy raz ucieszyłam się na ich widok. Gdy znajdowali się już przy nas Freddy przytrzymał dziewczynę i odsunął się z nią na bok. Ona nie przestawała się miotać i szarpać. Do mnie podbiegł Bonnie.

-Nie, nie, nie - powiedział roztrzęsionym głosem. Ściągnął koszule i próbował zatamować krwawienie. Zerknęłam na dwójkę stojącą nieopodal spojrzałam w stronę drzwi z których wybiegł Foxy. Nie wiem co się dalej działo, bo chyba zemdlałam.

Zpw Foxy

Podbiegłem do nich i przyklękłem przy dziewczynie. Z oczu pociekły mi łzy.

-Czy ona umrze? - spojrzałem na boniacza - Dlaczego mi nie odpowiadasz!

-Pomogę jej-odparł, odsunął się a ja delikatnie ja podniosłem. Z jej ust pociekła krew. Spojrzałem na bruneta i Chice ten z ledwością ja przytrzymywał. W końcu udało jej się mu wyrwać i zaczęła uciekać. Zaczął się pościg, ona ucieka a brunet za nią. Nie mam pojęcia co się dalej działo, bo poszedłem z fioletem do jego warsztatu. Położyłem ją na blacie, Bonnie kazał mi wyjść bym mu nie przeszkadzał. Stałem tak chwilę przed drzwiami. Oparłem się o ścianę i sunąłem po niej.

Zpw Bonnie

Czas wziąć się do roboty, chodzi tu o jej życie. I nie mam zbyt wiele czasu na zwlekanie. Podeszłam migiem do pudła i wyjąłem z niej pilot. Nacisnąłem guzik i ją wyłączyłem. Kable w środku były porozrywane, a endoszkiet popękany wciąż ciurkiem wylewała się krew. Zatkałem miejsce z którego to się wydobywało. Połączyłem wszystkie kabelki i powkładałem na swoje miejsce, pozespawałem ze sobą szczątki szkieletu. Teraz najtrudniejsze... Zamknąć wszystkie rany i zeszyć tak by blizny nie były zbyt widoczne...

Zpw Freddy

Jestem już bardzo wyczerpany,moja kondycja zawsze była słaba. Ale muszę ją złapać.

-Wracaj tu! Od kary nie uciekniesz! - wykrzyknąłem ona zahihotała i się zatrzymała.

-Pragnę jej cierpienia...

-O czym ty pieprzysz, opanuj się!

-Ty lepiej się nie wtrącaj...

-Nie pozwolę Ci tu nikogo krzywdzić!

NOWA <FNAF> [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz