7. Utrata chwili...

279 16 3
                                    


Monika

Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, z głośników leciała angielska piosenka „Last Christmas", która została przełączona nachalnie na inną stację, gdzie puszczano „Jingle Bells". Przestawił radio inną stację, aby nie nastrajać się na atmosferę świat. Eryk zacisnął dłonie na kierownicy, kiedy wjeżdżaliśmy do Gnieżdżewa. Mieliśmy ostatnią prostą, aby znaleźć się w mojej rodzinnej miejscowości.

Rozumiem, że jest zły na rodzinę, ale dlaczego mści się na przełączniku radia? Chociaż nie dziwię się, prawdopodobnie nie chce na mnie wyzywać złości, więc nie odzywamy się do siebie słowem.

Całe szczęście, że odmówił spędzenia Wigilii z rodziną, nie czuję się komfortowo z obcymi ludźmi w domu atmosfery świątecznej. – myślałam.

Gdy patrzę na rodzinę Wilczyńskich, widzę, że kochają siebie bezgranicznie. Nie ważne co Eryk robił w przeszłości przyjęli go z otwartymi ramionami jako członka rodziny. U mnie z krewnymi nie ma tak łatwo. Podjęłam własną decyzję, przez co zostałam ogłoszona CZARNĄ OWCĄ rodziny. Nie patrzą na mnie jak na córkę, tylko obcego człowieka, który musi ich wspierać finansowo. Chociaż Eryk ma rację, powinnam liczyć im odsetki, skoro biorą ode mnie pieniądze. Obcy człowiek nie daje nic za darmo. W końcu nie zaliczam się do ich rodziny, już nie! Zostałam oddelegowana w świat, aby radzić sobie z trudnościami na własną rękę. Oczywiście, przyjeżdżają do mnie tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują, między innymi pieniędzy na studia młodszej siostry.

- Monika... - przeciągnął moje imię, brzmiało to rozkosznie w jego ustach. Zerknęłam na Eryka, który przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Przełknęłam ślinę. Kolorowe tęczówki patrzały w moje oczy. Wstrzymałam oddech. Świdrował mnie przez co straciłam poczucie czasu i zapomniałam, że gapię się na Eryka jak na obrazek. Gdybym stała upadłabym z hukiem na ziemie przez intensywną głębie oczu. – Patrzysz mi głęboko w oczy, chcesz coś powiedzieć? Zwierzyć się?

- Nie! – otworzyłam drzwi. Poliki zaczęły piec od bliskości Eryka. Ten facet działał na mnie jak dobry afriodyzjak. Nie czułam się przy żadnym mężczyźnie głębi, chęci dotyku czy nawet pójścia na całość. Wiem, że nie powinnam o tym myśleć, ale ma ciało jak grecki bóg. Za nim zrobiłam krok do domu, poślizgnęłam się. Próbowałam utrzymać równowagę, ale mój pech prześladuje mnie od nastoletnich lat, więc na oczach Eryka wyrżnęłam się i uderzyłam głową o zlodowaciały podjazd. – Moja głowa, Jezusie, boli... - podniosłam się do pozycji siedzącej, gdy obok mnie kucnął Eryk, pomógł wstać na równe nogi. Dotknęłam głowy, zerknęłam na palce obmazane czerwona cieczą. – K-k-krew?

Chwyciłam Eryka za rękaw kurtki. Zastygłam. Świat zaczął kręcić się w kółko. Żołądek podszedł do gardła. Zaczynałam się czuć, jak w czasie wypadku mojego brata, gdzie widziałam pełno krwi.

- Monika! Oj! Słyszysz mnie? Odpowiedz, do cholery, co się dzieje?! – spojrzałam na Eryka, po czym straciłam kontakt z rzeczywistością. Nienawidzę krwi! Przypomina mi moją przeszłość! Nie chce jej NIGDY widzieć na oczy!



Eryk

Zwariuje!

Jak mogła bez przyczyny zemdleć? Zobaczyła tylko krew. Dobrze, że byłem obok, inaczej mogła nie tylko upaść, ale uszkodzić sobie ciało. Wszystkie funkcje życiowe są w normie. Lekarz jest w pokoju od dobrych dwudziestu minut i nie mam pojęcia co mogło wydarzyć w przeszłości, że zaczęła panikować na widok krwi.

Zaczynam się martwić o jej zdrowie. Psychika jest ważna, a jeśli Monika zmaga się z demonami przeszłości, których nie potrafi się pozbyć, może nigdy nie wieść szczęśliwego życia. Może potrzebuje psychologa? Mi pomogła rodzina, ale w przypadku Moniki jest to nie możliwe. Wszyscy się odwrócili, została sama jak palec. Ma tylko Anie i Piotrka, którzy na pewno próbowali pomóc przyjaciółce, ale bezskutecznie.

Drzewko SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz