3. Dom

279 15 1
                                    

Zatrzymałam się na podjeździe, Ania odeszła do domu, zostawiając mnie i Eryka w samochodzie. Spojrzałam do tyłu, nasze usta niemal się dotknęły. Oddechem drażnił policzek, a nieziemski zapach wody toaletowej sprawiał, że mogłabym nie utrzymać równowagi gdybym stała naprzeciw niego. Dbał o siebie. Robił takie pierwsze wrażenie.

Odsunęłam się i patrzałam w kolorowe oczy, które fascynowały mnie i przyciągały. Nasze spotkanie może źle się skończyć, na dodatek zgodziłam się na spędzenie wspólnego miesiąca, oprócz świat. Oczywiście nie będzie między nami nic więcej niż krótkich rozmów. Przyjechał dla Piotra i Ani, więc powinien z nimi spędzać czas wolny. Eryk nie chciał mieszkać w domu przyjaciółki z powodu zbędnych pytań, na jakie nie chciał odpowiadać. Nachalność to najgorsza wada.

- Musisz iść z nimi porozmawiać. – spojrzałam na Anie, która machała do mnie ręką, abym czym prędzej przyszła. Nie miała zadawalającej miny, więc wysiadłam i odeszłam do domu, Eryk powędrował za mną bez bagażu. – Co się dzieje?

- Monika! – spojrzałam na Piotrka, pociągnął mnie do środka. Buchnęło we mnie gorąco z przedsionka, zapach pieczonej potrawy unosił się w pomieszczeniu, aż poczułam głód i żołądek skurczył się od braku posiłku. – Musisz mi pomóc, to sytuacja awaryjna. Naprawdę, tak bym cię nie poprosił. Nie spodziewałem się, że dziadkowie zrobią mi niespodziankę, a mówili, że w tym roku nie będzie ich w świeta.

- Przejdź do sedna sprawy, nie wiem o co ci chodzi.

Przez ramię zerknęłam na Eryka, który stał na ganku z Anną, zaciągnął się w papierosie. Dlaczego w tej sytuacji wyglądał jak niegrzeczny chłoptaś nie przestrzegający prawa? Co sprawiło, że zaczęłam myśleć o nim jak o jedynym facecie, którego chcę mieć dla siebie? Chore.

- Czy Eryk może zatrzymać się u ciebie? – pytał. Spojrzałam na niego jakbym dostała w twarz. Na lotnisku o tym rozwialiśmy, a teraz Piotrek prosi mnie o przysługę. W salonie zobaczyłam niespodziewanych gości, jacy zostają aż do świąt, a na dodatek jutro rodzice Piotra zamierzają przyjechać. – Miał zostać u mnie, ale widzisz co się porobiło. Jestem w dość nieciekawej sytuacji, a nie chcę wysyłać go do hotelu. Jest moim przyjacielem i chcę dla niego jak najlepiej. Nie widzieliśmy się przez dwa lata, a przyjechał aż z Wenecji.

- Mój dom jest pusty, może u mnie zostać tyle ile będziesz potrzebował. Chociaż nie będę się nudzić.

- Dziękuję, ratujesz mi tyłek.

Do nas podeszła starsza kobieta – babcia Piotra – wyściskała mnie. Czasami mnie denerwowała, ale była dobrą kobietą. Dbała o dwójkę na każdym kroku. Oddałaby cały swój majątek w zamian za ich szczęście. Anna jest dla niej jak prawdziwa córka, której nie ma. Szkoda, że moja matka z ojcem uwielbiają podróże i koczowniczy tryb życia, a przy okazji mnie mają w dupie.

Wyszłam na ganek.

- Przepraszam, że od razu nie powiedziałam.

- Nie mam pretensji, choć jak do mnie dzwoniłaś wiedziałaś, że Eryk ma ze mną zamieszkać? – spojrzał na Annę, która zaśmiała się nerwowo, bawiąc się palcami. Papieros wypadł jej z ręki. – Nie ważne. Jestem sama w dużym domu, więc to bez różnicy. – podeszłam do przyjaciółki i ucałowałam w policzek. – Do zobaczenia.

Odeszłam do samochodu.

Przez ramię zauważyłam Eryka rozmawiającego z Piotrem. Wyglądali na szczęśliwych, skoro zobaczyli się po dwóch latach. W końcu mają sobie dużo do powiedzenia w ciągu niecałego miesiąca pobyty.

Eryk szedł za mną, niczym wierny piesek. Czułam na sobie przenikliwe spojrzenie, które – mogłam przysiąść – mnie rozbierało. Przełknęłam ślinę. Odwróciłam się i staliśmy od siebie parę milimetrów. Patrzyłam w kolorowe oczy. Zacisnęłam zęby ze złości.

Drzewko SzczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz