Rozdział 4. Ukrywanie.

114 7 0
                                    

/Wiktor/

Minęły 2 tygodnie od kąt Nowy wziął dzień wolny. Martwi mnie jego zachowanie. Od 2 tygodni jest małomówny, przygnębiony i jest ciągle smutny oraz nieobecny. Jakby był pogrążony w swoich myślach. Muszę popytać Zosi. Może ona coś wie. W końcu ona i Gabryś są ze sobą od kilku miesięcy. Napisałem do Zośki wiadomość z pytaniem gdzie jest. Odpisała mi po chwili, że jest w bistro. Od razu tam poszedłem. Podszedłem do stolika przy którym siedziała Zosia. Zająłem miejsce naprzeciwko córki.

-Więc o co chodzi tato?- Spytała się Zosia.

-Wiesz może co dzieje się z Nowym? Od dłuższego czasu jest...- Nie dokończyłem, ponieważ Zosia mi przerwała.

-Nieobecny, przygnębiony, smutny, małomówny?- Spytała się z niepokojem.

-Tak Zosiu.- Powiedziałem patrząc na córkę.

-Tato sama nie wiem co się z nim dzieje. Od ponad miesiąca nigdzie nie wyszliśmy.- Powiedziała Zosia. Jej słowa mnie zaniepokoiły.

-Wczoraj starałem się z nim porozmawiać ale nie udało się. Po prostu mnie ignorował.- Powiedziałem patrząc na córkę.

/Gabriel/

Od dowiedzenia się o wynikach Hachiego zacząłem podawać mu leki które dała nam pani weterynarz. Mało pomagają. Hachi z dnia na dzień gorzej wygląda. Marek mówił, że jeśli dalej tak pójdzie to... Będziemy musieli go uśpić. Na samą myśl łzy wdzierają mi się do oczu, a serce łamie się na kawałki. Siedziałem przy Hachim i dawałem mu kolejną tabletkę. Od kąt przeczytałem jego wyniki zacząłem sypiać na kanapie. Nie chciałem by dzieliły nas pokoje i korytarze. Poza tym nie chce o tym mówić Kubie i reszcie. Pocieszaliby mnie co by nie pomagało.

Śmierć przyjaciela.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz