Rozdział 9. Zły znak.

146 8 0
                                    

/Gabriel/

Sprawdziłem godzinę na telefonie. 1:21. Idealnie. Wyszedłem z łóżka ubrany w normalne ciuchy. Zdjąłem z rąk stare opatrunki po cięciu się. Zostawiłem je w pudełku pod moim łóżkiem. Wziąłem plecak. Związałem prześcieradła w linę. Otworzyłem okno i zacząłem schodzić po "linie". Położyłem kopertę z listem na samochód ojczyma i zacząłem biec. Biegłem ile sił w nogach. Dobiegłem po paru minutach do lasu. Wszedłem do niego. Włączyłem latarkę. Zaczęłam iść w stronę polany gdzie bawiłem się z Hachim. Po znalezieniu polany usiadłem na ziemi. Wyjąłem z plecaka kilka opakowań leków oraz butelkę wódki. Rozgniotłem leki. Otworzyłem butelkę i wsypałem rozgniecione leki do alkoholu. Po zamknięciu butelki zaczęłam nią potrząsać. Odstawiłem butelkę obok. Wyjąłem z plecaka nóż.

-J-Jeszcze kilka cięć i odejdę.- Wyszeptałem robiąc ciecia na rękach. Po zrobieniu dużej ilości ran wypiłem kilka łyków alkoholu. Starałem się wypić całą butelkę ale nagle straciłem przytomność.

/Marek/

Obudziłem się bo chciało mi się pić. Wyszedłem z mojej i Olgi sypialni. Poszedłem do kuchni. Wziąłem szklankę do której nalałem wody. Napiłem się. Poszedłem sprawdzić czy młody śpi. Otworzyłem po cichu drzwi od jego pokoju. Od razu uderzył mnie powiew zimnego powietrza. Zapaliłem światło. Nie było go.

-Cholera.- Powiedziałem i pobiegłem do sypialni. Zacząłem potrząsać Olgą.- Olga, Olga obudź się. Młody zniknął.- Powiedziałem gdy Olga zapaliła lampkę.

-Jak to zniknął?- Spytała się przerażona. Wstała z łóżka i założyła kapcie oraz szlafrok.

-Nie ma jego plecaka.- Powiedziałem idąc z Olgą do pokoju Gabriela.- Jest otwarte okno, a z prześcieradeł zrobił linę.- Powiedziałem patrząc na żonę.

-Tato? Gdzie są leki przeciwbólowe?- Spytał się Kamil.

-W szafce w łazience.- Powiedziałem wychodząc z Olgą z pokoju Gabriela.

-Nie ma.- Powiedział Kamil. Wszedłem do łazienki. Kamil akurat przeszukiwał szafki.

-No nie ma tato.- Na słowa syna byłem przerażony.

-Cholera jasna. Zabrał leki.- Powiedziałem po czym poszedłem do kuchni. Sprawdziłem szafki. Nigdzie nie było wódki. Byłem kompletnie.- Olga dzwoń po policje.- Powiedziałem i wróciłem do sypialni. Zacząłem szybko się ubierać. Pobiegłem do przedpokoju. Założyłem buty i wybiegłem z domu. Gdy znalazłem się przy aucie zauważyłem kopertę. W niej był list. List pożegnalny.

Śmierć przyjaciela.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz