/Gabriel/
Była godzina 17:30. Szykowałem się by wyjść i... Zabrać Hachiego do kliniki. Wszedłem do salonu. Zauważyłem jak mama, Kamil i mój ojczym zmywają podłogę. Na widok krwi i jej metaliczny zapach zrobiło mi się nie dobrze. Zacząłem pomagać rodzicom i bratu w sprzątaniu. Po skończeniu Marek przyniósł 2 worki na śmieci. Spojrzałem na Hachiego. Piszczał z bólu. Tylną część ciała Hachiego włożyliśmy do worka. Zabezpieczyliśmy to drugim workiem. Podniosłem Hachiego.
-Pójdę z tobą bracie.- Powiedział Kamil na co ja skinąłem tylko głową. Podeszli do nas nasi rodzice. Mama pogłaskała Hachiego po głowie.
-Żegnaj Hachi.- Powiedziała smutnym głosem moja mama. Mój ojczym nic nie powiedział. Jedynie pogłaskał Hachiego po głowie. Po chwili wyszedłem z bratem i Hachim na rękach z domu. Zaczęliśmy iść w stronę kliniki gdzie Hachi miał badania. Kiedy byliśmy na miejscu położyłem Hachiego na stole w gabinecie. Kamil rozmawiał z weterynarzem. Po chwili weterynarz przyszedł. Zaczął wszystko przyszykowywać. W pewnej chwili zaczął nabierać do strzykawki pewną substancję. Już chciał ją podać przez wemflon umieszczony w łapie Hachiego ale Kamil złapał go za nadgarstek.
-Może lepiej by on to zrobił.- Powiedział i spojrzał na mnie. Weterynarz nie pewnie podał mi strzykawkę. Oboje wyszli. Spojrzałem na Hachiego. Hachi patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Pocałowałem go w głowę.
-Hachi... Kocham cię piesku.- Powiedziałem wkładając igłę w wemflon. Hachi polizał moją rękę. Powoli wstrzyknąłem substancję. Łzy spływały mi po policzkach. Gdy cała substancja została wstrzyknięta Hachi zaczął zamykać oczy. Przytuliłem go.- Z-Zawsze zostaniesz w moim sercu Hachiko.- Wyszeptałem ze łzami w oczach. Odsunąłem się. Gdy zauważyłem, że jego klatka piersiowa się nie rusza wiedziałem, że... On już... Nie oddycha. Odszedł. Przytuliłem się do Hachiego i mocno się rozpłakałem. Usłyszałem kroki, a po chwili poczułem dłoń na ramieniu. Pewnie dłoń Kamila. Zdjąłem Hachiemu obroże i wyszedłem z kliniki. Po paru minutach przyszedł mój brat. Oboje wróciliśmy do domu. Poszedłem po czyste ciuchy do spania i poszedłem wziąć prysznic. Długo go brałem. Musiałem wypłukać z siebie te emocje. Po prysznicu wróciłem do pokoju. Położyłem się do łóżka. Na łóżko usiadła moja mama.
-Może coś zjedz synku.- Powiedziała zmartwiona.
-Nie dzięki.- Powiedziałem i przekręciłem się na drugi bok by nie patrząc na mamę. Poczułem jak całuje mnie w czoło, a następnie usłyszałem jak wychodzi. Długo nie mogłem zasnąć. Raz z tych emocji zwymiotowałem w łazience. Kiedy w końcu mi się udało wiedziałem, że nie dam rady iść do pracy.
/Olga/
Rano jak tylko się obudziłam zaczęłam robić w kuchni śniadanie dla chłopaków i sobie. Po kilku minutach przyszedł Marek i Kamil. Spojrzałam na nich z kubkiem kawy.
-Nadal nie mogę uwierzyć w to, że...- Kamil nie dokończył bo napił się kakaa.
-Wiem synu. Ale lepiej jak młody weźmie na tydzień wolne od pracy.- Powiedział Marek jedząc w między czasie tosta. Wzięłam telefon i zaczęłam szukać numeru Kuby. Gdy tylko znalazłam zadzwoniłam do niego.
-Olga czego ode mnie chcesz?- Powiedział Kuba po odebraniu telefonu.
-Chodzi o Gabrysia. Musi mieć wolne na tydzień.- Powiedziałam patrząc przez okno.
-A co się dzieje?- Zapytał się Kuba.
-Ma grypę. W dodatku nie spał całą noc.- Powiedziałam idąc do pokoju syna. Po rozmowie weszłam po cichu do pokoju. Gabryś spał przytulając obroże Hachiego.
CZYTASZ
Śmierć przyjaciela.
FanfictionGabriel mieszka ze swoim ojczymem, mamą oraz przyrodnim bratem. Oczywiście mieszka z nimi pies Gabriela, Hachiko. Hachi jest psem rasy akita. Młody ratownik zaczyna zauważać dziwne zmiany w wyglądzie jak i w zachowaniu swojego psa. Niepokoi go to. B...