Ktoś kiedyś powiedział „ Niebezpieczeństwo jest ciche". Nie wierzyłem nigdy w te słowa, bo jakim cudem zagrożenie życia może być określone jako ciche? Dopowiedział również „Nie usłyszysz, gdy nadleci na szarych piórach." Moja niewiara w te słowa jeszcze bardziej urosła. Niemal drwiłem z niebezpieczeństwa. Od małego byłem uczony, żeby nie wierzyć wszelakie zabobony i stąpać twardo po lodzie, nie dać się spłoszyć jakimś tam pogłoską. Do tego co takiego mogło mi grozić? Przeżyłem depresje, fobię społeczną, brak akceptacji i OCD, czułem się więc wolny. Myślałem, że wszystko co najgorsze już jest za mną. Niestety życie nie jest ułożonym schematem, w którym możesz wykreślić jakieś punkty, które zostały przeżyte. Nie można skreślić także tego co może dopiero się stać. Cóż, ja po części chciałem to zrobić. Zadrwiłem i zlekceważyłem niebezpieczeństwo, przez co mój zegar zaczął tykać, a niebezpieczeństwo naprawdę nadleciało i zabrało mnie w swoje szpony. Cudowną okładkę wykonała @Blood_Merry_