Kiedy usłyszeli stukot moich obcasów odwrócili się w moją stronę. Zlustrowali mnie wzrokiem. Jeden z kolesiów szepnął coś drugiemu do ucha, na co ten się uśmiechnął. Kiedy przechodziłam obok nich, usłyszałam ciche pogwizdywanie. - Idiota. - mruknęłam na tyle głośno, żeby mnie słyszeli. Nagle jeden z brunetów zagrodził mi drogę. - Potrzebujesz czegoś? - warknęłam. Działał mi na nerwy. - Może tak grzeczniej? - wydawał się rozbawiony. - Chcesz coś, bo się spieszę? - odpowiedziałam zakładając ręce na piersi. Ten zignorował moje pytanie. - Masz tupet, że nazywasz mnie idiotą. - zmierzył mnie wzrokiem. - Jak chcesz to mogę nazywać cię padalcem. - odpowiedziałam słodko. Chłopak szybkim ruchem przyszpilił mnie do ściany. Był wkurzony. - Uważaj na słówka Kotku.