Dlaczego mi to mówisz?

7K 326 41
                                    

Po tym jak William odjechał poprosiłam Theo żeby wyszedł, a sama pobiegłam na górę do swojego pokoju. Dzwoniłam do Williama tak długo, aż nie wyłączył telefonu. Na sam koniec dowiedziałam się, że to Kris zadzwonił do niego. Nie powiedziałam mu nic tylko poszłam pod prysznic, a potem położyłam się spać. Długo nie mogłam zasnąć, bo co jakiś czas dzwoniłam do niego. Niestety nie włączył telefonu. Zasnęłam o 2 nad ranem. Dzisiaj jest środa. Czuje się jak wrak człowieka. Przez to, że się nie wyspałam mam ciemne sińce pod oczami. Nie chciało mi się nawet ich w jakiś sposób ukryć. W czasie śniadania Kris próbował zmusić mnie do rozmowy, ale kompletnie go ignorowałam. W moich myślach był tylko on. Brunet, który mi nie uwierzył. Myśl, że mam iść do szkoły i spotkać go dodawała mi trochę siły. Nigdy przy moich byłych nie czułam takiej pustki. Kłóciliśmy się, ale jakoś mnie to tak nie ruszało. Z nim wszystko było inaczej. Czułam wszystko mocniej. On był inny. Przy nim czułam, że żyję.

- Cześć.- pożegnał się ze mną brat kiedy dojechaliśmy do szkoły. Kiwnęłam mu głową i poszłam w swoją stronę. Przez cały czas rozglądałam się po parkingu czy nigdzie nie stoi William. Zobaczyłam Stefana, który rozmawiał z kimś przez telefon. Ruszyłam w jego stronę, a kiedy mnie zauważył rozłączył się.

- Hey.- przywitał się ze mną.

- Cześć. Wiesz może czy William jest już w szkole?- zapytałam mając nadzieję, że Black już będzie.

- Nie. Jeszcze nie przyszedł.- odpowiedział na moje pytanie. - A coś się stało?- ruszyliśmy w stronę szkoły. Opowiedziałam mu o wszystkim co się wczoraj wydarzyło.- I na pewno nic między tobą, a Theo się nie zdarzyło?- doszliśmy do mojej klasy.

- Nie, przecież kocham Williama.- powiedziałam bez chwili zastanowienia. Pokiwał głową.

- Porozmawiam z nim.- oznajmił. Zadzwonił dzwonek, więc pożegnałam się z blondynem i weszłam do klasy. Dzisiaj Alice nie ma w szkole, bo ma jakieś badania, więc będę zdana tylko na siebie. Usiadłam w ławce, w chwili kiedy przyszedł nauczyciel. Przez całe 45 minut próbowałam skupić się na lekcji, ale moje myśli cały czas krążyły wokół brązowookiego. Kiedy lekcja w końcu się skończyła zebrałam wszystkie rzeczy i szybko wyszłam z klasy. Musiałam go zobaczyć, więc weszłam po schodach na piętro, bo wiedziałam, że tam ma lekcje. Zajrzałam do jednej klasy i zobaczyłam go. Siedział do mnie tyłem i rozmawiał ze Stefanem. Usłyszałam, że blondyn wydziera się na kolegę. Podeszłam do nich i stanęłam za chłopakiem.

- Możemy porozmawiać?- zapytałam. Brunet gwałtownie odwrócił się w moją stronę.

- Uważam, że nie mamy o czym.- zmierzył mnie wściekłym spojrzeniem.

- Proszę.- poczułam, że moje gardło się zaciska.

- Idź stąd.- warknął. Miałam go posłuchać, bo gdybym nie wyszła to on by wyszedł. Nagle stanął obok mnie Theo.- A ty czego tu szukasz?- spojrzał na szatyna.

- Jesteś kompletnym idiotą, że jej nie wierzysz.- oznajmił.

- Ja jestem idiotą?- warknął.- A ty co byś sobie pomyślał gdybyś przyszedł do swojej dziewczyny i zastał taki widok jaki ja zastałem?

- Na pewno uwierzyłbym swojej dziewczynie, a w szczególności gdyby była nią Claudia.- powiedział. Spojrzałam błagalnie na Blacka.

- Dlaczego mi to mówisz?- spojrzał na szatyna z zaciekawieniem.

- Bo nie chcę żeby chodziła smutna przez takiego kretyna jakim jesteś.- oznajmił i odszedł w stronę swojej ławki. William przeniósł na mnie spojrzenie swoich brązowych oczu. Miałam wielką nadzieje, że mi coś powie, ale on odwrócił się do mnie tyłem. Opuściły mnie wszystkie siły, więc odwróciłam się na pięcie i wyszłam z klasy. To był dopiero początek dnia, a ja miałam już dość.

Kolejna lekcja była nieudana. Nie mogłam się na niczym skupić. Chciałam tylko iść do domu, położyć się w łóżku i zasnąć. Nauczycielka francuskiego na koniec lekcji zapytała mnie czy wszystko ze mną w porządku, bo nie wyglądam najlepiej. Powiedziałam jej, że jestem tylko niewyspana i to wszystko. Wypuściła mnie z klasy. Powolnym krokiem skierowałam się do następnej klasy. Pośród ludzi, których mijałam na korytarzu czułam się samotna. Każdy z kimś rozmawiał. Wszyscy wokół się uśmiechali i w ogóle, a ja czułam się jakbym znalazła się w innym świecie.

- Claudia.- podszedł do mnie Theo z Markiem. Spojrzeli na mnie z troską.

- Wszystko w porządku?- zapytał mnie Mark. Wzruszyłam ramionami.

- Black się do ciebie odezwał?- kolejne pytanie padło z ust szatyna. Pokręciłam głową.

- Możemy ci jakoś pomóc?- odezwał się Mark. Po raz kolejny wzruszyłam ramionami.

- Już wiem co jest najlepsze na smutki.- oznajmił Theo.

- Co?- po raz pierwszy się odezwałam.

- Grupowy uścisk.- uśmiechnął się i po mniej niż sekundzie obydwoje z Markiem się do mnie przytulili. Ten gest z ich strony dodał mi trochę sił na przetrwanie tego dnia.- Lepiej?

- Jeszcze nie.- mruknęłam na co chłopacy mocniej mnie uścisnęli. Zaczęłam się śmiać.- Udusicie mnie zaraz.- wykrztusiłam. Odsunęli się ode mnie i zeskanowali mnie wzrokiem.

- No i przez cały dzień masz chodzić uśmiechnięta.- dał mi polecenie Mark. Zasalutowałam mu, na co zaczęli się śmiać. Ich śmiech był strasznie zaraźliwy, bo sama wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.

- Jesteście wspaniali.- uśmiechnęłam się w ich stronę.

- Wiemy.- wyszczerzyli się. Niespodziewanie Mark przeniósł swoje spojrzenie ze mnie na coś za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Black i Stefan stali za nami. Spojrzałam na bruneta i od razu nasze spojrzenia się skrzyżowały. Długo nie myśląc ruszyłam w jego stronę. Stefan mruknął coś do niego i ten też zaczął zmierzać w moją stronę.

- Przepraszam.- powiedział, a ja nic nie mówiąc przywarłam do niego. Kiedy do moich nozdrzy dotarł zapach jego ciała i objął mnie ramionami wiedziałam, że mi w końcu uwierzył.- Przepraszam. Byłem kompletnym idiotą, że ci nie uwierzyłem od razu. Wybaczysz mi?- usłyszałam napięcie w jego głosie.

- Po prostu nie rób tak więcej.- powiedziałam w jego tors.

- Nie wiem jak ty ze mną wytrzymujesz?- wymruczał w moje włosy.

- Wytrzymuję z tobą, bo cię kocham.- odsunęłam się od niego.

- Jestem cholernym szczęściarzem, że cię mam.- poinformował mnie, a ja uśmiechnęłam się na jego słowa. Ku mojemu zaskoczeniu chłopak pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Chciałam oddać pocałunek, ale przypomniało mi się, że stoimy na środku korytarza. Niechętnie odsunęłam się od niego. Rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się do mnie.- Chyba straciłem tytuł największego bad boya w szkole.- zaczęłam się z niego śmiać. Spoglądając na niego i widząc te wszystkie siniaki na jego twarzy miałam ochotę zapytać go co się stało, ale to musiało poczekać. Teraz liczyło się tylko to, że uwierzył mi i wszystko miedzy nami jest już w porządku.

Cześć Kotku 1 [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz