Epilog

3.3K 126 14
                                    

Dzięki pomocy Dracona, Hermiona po dość krótkiej rehabilitacji, w końcu po dwóch latach leżenie mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, mogła stanąć o własnych siłach na nogi. A dzięki wspólnym ćwiczeniom "narzeczeni" zbliżyli się do siebie, co wywołało radość, nawet u Jane, ich bliskich.

Ku zadowoleniu Malfoya dziewczyna nadal miała amnezje i raczej już nic nie miało tego zmienić. Nawet lekarz, prowadzący leczenie jego narzeczonej, rozłożył bezradnie ręce nie wiedząc, co począć z swoją pacjentką. Żadne eliksiry i zaklęcia nie pomagały, a taki stan rzeczy wcale nie zasmucał panny Granger. Wprawdzie trochę ciekawiło ją jak żyła przed wypadkiem, ale doszła do wniosku, że skoro jest szczęśliwa to, po co ma rozpamiętywać coś, czego nie pamięta. Postanowiła żyć na nowo.

Państwo Potterowie nie raz wypytywali Malfoya Juniora czy brązowowłosa nie ma przejawów przemijania amnezji, ale zawsze uzyskiwali taką samą odpowiedź. Nie. Taka była prawda. Opiekowała się córeczką: ubierała ją, karmiła, wychodziły na spacery czasem połączone z zakupami, kąpała, szykowała mu posiłki, witała go pocałunkiem, razem bawili się z rosnącą pociechą, prowadzili długie rozmowy. Aż chciało się wracać do domu, w którym czekały na niego dwie istoty jego życia.

Jasmin stała się dziewczynką o blond falach sięgających do ramienia. Jej szare oczy patrzyły na wszystkich ufnie. Była energicznym dzieckiem, co wykorzystywała jak najbardziej mogła. Można nawet rzec, że miała problemy z usiedzeniem w jednym miejscu, dzięki czemu rodzice musieli mieć oczy dookoła głowy by nie zrobiła sobie krzywdy. Ale pierwszą wizytę, po za urodzeniem i odwiedzinami matki, w szpitalu miała już za sobą, kiedy to w wieku czterech lat złamała sobie rączkę.

Młodzi narzeczeni, w końcu, ustalili termin ślubu, co nie tylko zostało to skomentowane gratulacjami i radością, ale także podnieconymi rozmowami matek na temat co, gdzie i jak. Mimo, że do uroczystości było pięć miesięcy, a z pomocą magii wszystko można było przygotować cztery razy szybciej, Narcyza i Jane się zbytnio nie przejęły i już wszystko zaczynały planować.

Państwo Potterowie i przyszli Malfoyowie, jak co weekend spotkali się w jednym z domów na obiedzie. Zazwyczaj towarzyszyli im jeszcze rodzice blondyna, ale ci, ku zdziwieniu wszystkich, pojechali na drugi miesiąc miodowy z okazji ich trzydziestolecia pożycia małżeńskiego. Draco pierwszy raz widział jak świętowali swoją rocznice, co było dla niego nie małym zaskoczeniem.

Tak, więc w czwórkę, dzieci bawiły się na mini placu zabaw w ogrodzie, siedzieli w salonie i odpoczywali po sytym posiłku wesoło debatując o wszystkim i niczym. Tym razem przygotowaniami do posiłku musiała zająć się Hermiona, która podczas gotowania wielokrotnie przeganiała podjadającego Dracona.

- To gdzie, w końcu, jedziecie na miesiąc miodowy? - Zapytała, po raz kolejny, Diana.

- Mi nie chciał powiedzieć, to tobie tym bardziej się nie wygada. - Westchnęła Hermiona, obejmując w pasie swojego narzeczonego.

- Niespodzianka. - Powiedział, zadowolony, blondyn całując brązowowłosą w czoło.

- Ale to tyczy się jej, a nie mnie. - Fuknęła czerwonowłosa wskazując palcem na przyszłą szwagierkę.

- Jakbym nie wiedział, że prędzej czy później się wygadasz. - Mruknął, w odpowiedzi, Malfoy.

- Oj dziewczyny, dowiecie się za niecałe dwa miesiące. - Zabrał, tym razem, głos Harry.

- Ty wiesz! - Krzyknęły obie panie na raz, wywołując śmiech u całego zbiorowiska.

I choć dziewczyny zaczęły snuć przypuszczenia na temat miejsca, panowie nic nie powiedzieli. Nawet nie odezwali się słowem, kiedy były bliskie odkrycia zagadki.

Ale jednak wszystko co wesołe szybko się kończy, szczególnie w momencie, kiedy coś sobie przypomnimy niespodziewanie i niekoniecznie na luźny temat.

- Diana, co robiłaś w Mungu? - Zapytała, z nieukrywaną ciekawością, Hermiona.

I jak na zawołanie wszyscy zaczęły uważnie przyglądać się skromnej osobie pani Potter, która uroczo się zarumieniła.

- No, bo byłam u lekarza... - Zaczęła.

- I...? - Zaczęli wszyscy na raz, specjalnie przeciągając samogłoskę.

- Jestem w drugim miesiącu ciąży. - Wydusiła z siebie.

- Jezu, kolejny Potter. - Skwitował, jej wypowiedź, Draco, za co dostał w ramie. - No co? - Zapytał Hermionę, przyglądając się z grymasem na ustach jak Harry obdarowywał jego siostrę radosnym pocałunkiem.

- A ty skąd o tym wiesz? - Zapytała, przyglądając się podejrzliwie szatynce, Diana, kiedy oderwała się od ust małżonka.

- Ja?? - Zaczęła, głupkowato, Hermiona. - Wizyta kontrolna. - Mruknęła, odwracając wzrok od zebranych.

- Tylko? - Dociekała siostra Dracona. - Bo jakoś mi nie chce się w to wierzyć.

I mimo szczerych chęci utrzymania języka za zębami, dręczona pytaniami szatynka, w końcu, skapitulowała.

- Dobra, wygrałaś. Jestem w trzecim miesiącu ciąży. Zadowolona? - Fuknęła na młodszą kobietę starsza.

- Czemu mi ...? - Zaczął blondyn.

- Chciałam za tydzień. Na twoje urodziny. - Mruknęła, uroczo się rumieniąc.

- Jakie to słodkie. - Skomentowała Harry, ich pocałunek.

Jednak nim Malfoy zdążył odpyskować do salony wpadła ubrudzona dwójka dzieci, przerywając rozmowę starszym. Matki zabrały dzieci do łazienki umyć je, a panowie udali się do kuchni przygotować deser lodowy.

Tatuś / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz