3

3K 109 2
                                    

Koniec urlopu zbliżał się coraz bliżej, a postępów w przygotowywaniu kącika dla małej pani Malfoy nie było widać. Jak na razie pomieszczenie będące obok jego sypialni można było określić jako "cztery gołe ściany". Jedyną oznaką, że w tamtym pomieszczeniu cokolwiek się działo były porozstawiane wiaderka z farbą i przyrządy do malowania, pędzie i wałki, które brudziły panele. Nie myślcie, że on, Draco Malfoy, robi to własnoręcznie. Co to to nie! Do wszystkiego używa czarów, ale musi pilnować pracy. Choć magia to niekontrolowana mogła trochę nabałaganić jak w tym przypadku. Podsumowując wszystko nie zapowiadało się żeby w najbliższym czasie w owym pomieszczeniu mógł zamieszkać ktokolwiek.

Z niezadowoleniem spojrzał na kalendarz wiszący w kuchni po lewej stronie od szarej, bądź jak kto woli srebrnej lodówki. Obwieszczał mu on bowiem, że za trzy dni powinien powrócić do pracy. Mniejsza z pokojem, który był w stanie "surowym". Gorzej było z faktem brak opiekunki dla Jasmin w czasie jego nieobecności w domu. Nie za bardzo wiedział do kogo powinien się zgłosił. Nigdy, ale to nigdy nie obchodziły go niańki dla dzieci. Nie planował w swoim życiu tego aspektu. Ba! On nie myślał o ustatkowaniu się jak na obecny moment życia. Westchnął zrezygnowany przyglądając się dziewczynce, która za żadne skarby nie chciała zjeść kaszki.

No i za jakie grzechy mały "potworku" nie chcesz jeść!?

Spojrzał smętnie na zegarek wskazujący szóstą czterdzieści siedem. Już za trzynaście minut wybije pora jego wstawania, a za dwadzieścia cztery godziny będzie szykował się do pracy. Nie chciało mu się iść. Przez te dwa tygodnie rozleniwił się troszeczkę. Choć jego córka potrzebowała dużej uwagi nie miał przy niej tak dużo do robienia jak mu się wydawało na samym początku. Prawda musiał ją karmić, przewijać, wychodzić na spacery by zaczerpnęła świeżego powietrza, ale potrafiła cichutko bawić się swoimi zabawkami.

Właśnie, Mała! Wykrzyczały jego myśli kiedy sobie przypomniał, że nie posiada jeszcze dla niej opiekunki. Przecież nawet gdyby chciał nie mógł jej brać ze sobą. Szef na bank by się nie zgodził nawet jeśli jest jego najlepszym pracownikiem.

A gdyby tak przedłużyć urlop?

Parzył właśnie herbatę dla Jasmin, która siedziała w swoim krzesełku do karmienia (oczywiście sam go nie kupił, był zbyt zajęty by móc się wybrać na zakupy i to dzięki siostrze miał większość potrzebnych rzeczy dla córki, którą wybłagał o udanie się na nie) i z zaciekawieniem przyglądała się tacie. Mimo, że usłyszał huk teleportacji dobiegający z salonu, Jezu też wybrali sobie miejsce, nie odwrócił wzroku od czynności, którą wykonywał. Z drugiej strony domyślał się kim jest przybysz. Dwa dni temu dostał sowę od szwagra o tym, że wpadnie do niego z wizytą aby pomówić o dziewczynce i najważniejsze by w końcu ją zobaczyć. Mimo, że dowiedział się o całej sprawie od swojej żony zaraz po tym jak wrócił do domu ponad tydzień temu to nawał pracy i masa papierkowej roboty sprawiła, że późno wracał do domu by móc odwiedzić Malfoya.

Jednak uporał się ze wszystkim i miał w końcu weekend wolnego.

- Cześć. - Powiedział przekraczając progi kuchni.

I nie było to powiedziane do Dracona, który właśnie zakręcał butelkę z ciepłą herbatą dla córki. Skierował je do blondyneczki, która gdy tylko wszedł od razu skierowała na niego wzrok i przekręciła delikatnie głowę w prawą stronę przyglądając się mu z zainteresowaniem. Podszedł do niej z uśmiechem po drodze pokazując misia, którego dla niej kupił dzień wcześniej. Będąc przed małą chwycił ją na ręce, ucałował w policzek i podarował jej różową maskotkę, którą zaczęła entuzjastycznie oglądać. Zachowanie Pottera Draco skomentował pokręceniem głowy z niedowierzania.

- Mów wszystko ze szczegółami. - Powiedział w końcu Harry do Malfoya kiedy to zasiedli w salonie całą trójką.

Z niechęcią powiedział cała historię po raz trzeci. Według niego gdy powtórzył drugi raz wszystko uważał, że nie będę musiał robić tego po raz kolejny. Jednak przeliczył się licząc na to, że Potterowi wystarczą słowa siostry, której powiedział dosłownie to samo. Nie lubił się powtarzać. Z resztą jak pewnie większość ludzi. Jednak zachował złości dla siebie i opowiedział minuta po minucie jeszcze raz. Czarnowłosy wysłuchał wszystkiego w skupieniu tak by nie pominąć żadnego, nawet najmniejszego, szczegółu. Siedzieli w ciszy, która zapanowała po między nimi gdy Draco skończył swój monolog.

- Naprawdę nie domyślasz kim może on być? - Przerwał, w końcu, milczenie Potter.

- Gdybym wiedział nie potrzebowałbym pomocy. - Odpowiedział blondyn odbierając córkę z rąk szwagra.

- Nikogo ci nie przypomina?

- Nie. - Powiedział, po chwili wahania, Malfoy, przyglądając się dziewczynce.

Harry zaśmiał się pod nosem przyglądając się nowemu tatusiowy w ich rodzinie.

Pan Potter został w domu Malfoyów dłużej niż przypuszczał. Choć dowiedział się wszystkiego w sprawie Małej i mógł zacząć poszukiwania to rozmowa na inne tematy ich pochłonęła. Ku ich zdziwieniu, ponieważ zazwyczaj potrafili się dogadać bez zbędnych złośliwości tylko przy Dianie. Nawet udało się Draconowi przekonać go, by zajął się Jasmin aby mógł dokończyć w końcu przygotowywanie pokoju dla dziewczynki. Na szczęście Malfoya zgodził się i bez obaw o swoje dziecko udał się na górę by dokończyć to co zaczął dwa tygodnie temu.

Czas mknął do przodu szybciej niż spodziewali by się oboje ponowie. Nim się obejrzeli z godziny jedenastej zrobiła się czternasta i ku zadowoleniu blondyna skończył malowanie ścian, ustawianie mebli i najważniejsze posprzątał po bałaganie, który się utworzył przy robieniu wszystkiego. Właśnie mył ręce kiedy usłyszał wołanie Pottera z dołu. Zmarszczył brwi ze zdziwienia. Miał swoje dziecko więc wiedział jak je nakarmić, przebrać gdy się ubrudzi czy co podać do picia i jedzenia. Nie rozumiał po co go wołał. Sam przecież mu zakomunikował, że sobie poradzi i w razie czego przemagluje jego szafki i pułki w kuchni. Wytarł ręce i skierował się do wyjścia, a następnie w stronę schodów.

Z nim gorzej niż z dzieckiem.

- Malfoy od kiedy masz węża?! - usłyszał na wejściu do salonu.

- Co?! - zawołał zdziwiony słowami bliznowatego.

Nie przypominał sobie kupna jakiegokolwiek zwierzaka, a co dopiero węża, który mógłby zagrażać jego córce.

Tatuś / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz