Myśli bohaterów* Listy*
Harry został obudzony następnego dnia przez Aarona , pukającego w jego szybę. Chłopak zauważył, że puchacz do nogi nie miał przywiązanego tylko listu, lecz też malutką paczuszkę. Dość szybko zwlekł się z łóżka, próbując ignorować irytujący ból uszu i skroni. Wpuścił ptaka do środka, odwiązał list i paczuszkę, a ptak od razu odleciał. Potter chwilę przyglądał się przedmiotom, już miał sięgać po list, gdy usłyszał wołanie jego ciotki z dołu.
- POTTER! Wstawaj! Już do roboty, ty wstrętny bachorze! - Złoty chłopiec zrezygnowany jak najszybciej opuścił pokój i skierował swoje kroki do salonu. Kiedy był w połowie schodów, nagle został z nich zepchnięty, przeturlał się po reszcie schodów, aż zatrzymał się plecami na ścianie. Jęknął z bólu. Spojrzał w górę i ujrzał dumnego z siebie Dudley'a. Harry próbując zignorować jego radość, spróbował wstać, podpierając się na rękach, jednak krzyknął i upadł na twarz, gdy jedna z jego rąk zaczęła cholernie boleć, domyślił się, że jest złamana.
Po dwóch minutach, koło niego pojawił się wuj Vernon, podniósł go wściekły szarpiąc za włosy. Spojrzał na niego i wymownym spojrzeniem przekazał mu, że powinien być już dawno w kuchni. chłopiec ignorując przeszywający ból ramienia, szybko znalazł się w pomieszczeniu, gdzie czekała jego ciotka z listą rzeczy, które ma zapewne zrobić, gdy ich nie będzie.
- Zostajesz dzisiaj sam z Vernon'em, mnie i mojego słoneczka nie będzie do wieczora, gdy wrócę wszystko ma być zrobię, jednak jak tak nie będzie czeka Cię kara, zrozumiałeś dziwaku! - kobieta warknęła.
- Tak, ciociu...- wyszeptał w odpowiedzi.
Zgarnął kartkę i ruszył do swojego pokoju. Zajrzał co ma do zrobienia, a gdy to zobaczył jego oczy rozszerzyły się w szoku. Przecież to nie możliwe żeby zrobić tyle rzeczy do wieczora! Tego nawet nie ma sensu zaczynać...Harry faktycznie zrezygnował. I bardzo szybko zdążył tego pożałować. Do jego pokoju wparował mężczyzna, którego miał nadzieję nie zobaczyć do końca tego dnia. Wuj w dwóch krokach dostał się do niego i zdarł z niego ubrania. Potter jednak tym razem nie miał zamiaru się poddać. Złożył swoją rękę w pięść i z całej siły przywalił w twarz Vernon'a. Przerażony chciał jak najszybciej wydostać się z pokoju, jednak przeszkodziło mu warknięcie mężczyzny, który nagle wyrósł przed Harry'm. Poczuł ogromny ból w udzie, szybko spojrzał w dół i zauważył nóż wbity właśnie w tym miejscu, krzyknął i opadł na ziemię.
- Nie uciekniesz mi ty popaprańcu! Jak śmiałeś mnie uderzyć! - zaczął wściekły.
W jednej chwili wuj zaczął sprawiać sobie przyjemności, a chłopcu ogromny ból. Harry czuł do siebie ogromny wstręt, nienawidził siebie za tą bezsilność. W świeci magii był Chłopcem - Który - Do - Cholery - Przeżył, a u mugoli popychadłem, dziwadłem i śmieciem. Rozmyślając o tym nawet nie zauważył kiedy wuj skończył i zniknął z jego pokoju. Jednak po chwili znów pojawił się w drzwiach, a w ręce trzymał bicz...
- Teraz zabawię się w inny sposób! - powiedział zadowolony. Zaczął okładać Potter'a, kiedy zauważył, że chłopak już ledwo kontaktuje przerwał i odezwał się - Skończymy wieczorem, gdy ciotka Petunia dowie się, że nie zrobiłeś kompletnie nic.
Jak Harry usłyszał odgłos zamykanych drzwi, odetchnął z ulgą, przewrócił się na plecy, spojrzał na swoje udo. Postanowił spróbować pozbyć się noża, który w dalszym ciągu tkwił w jego nodze. Złapał za niego i pociągnął, jednak gdy poczuł ból towarzyszący temu, zrezygnował. Westchnął głośno, był już na skraju, wiedział, że za niedługo zemdleje. Postanowił jak najszybciej skontaktować się z Draco. Wstał i powoli pokuśtykał do biurka, złapał za list, rozerwał go i zaczął czytać.
Harry
Jak mam się do cholery nie martwić, gdy napisałeś takie rzeczy! Chciałbym przyśpieszyć moje przybycie do Ciebie , ale nie mogę. Jednak gdyby coś zagrażało Twojemu życiu, w paczce masz pierścień, jest on świstoklikiem. Gdy go dotkniesz, będziesz miał jedną minutę zanim znajdziesz się w Malfoy Manor. Proszę uważaj na siebie.
Draco
Chłopak przez chwilę stał rozmyślając nad czymś. Jego krew coraz szybciej ulatniała się z ciała przez co był coraz słabszy. Nie myśląc dłużej, złapał za jakieś spodenki, założył je uważając na miejsce gdzie znajdował się nóż. Nie martwił się o górną część garderoby, wypuścił swoją sowę, żeby poleciała prosto do posiadłości Malfoy'ów, a sam doczłapał resztkami sił do paczki, otworzył ją, wyjął pierścień, po minucie poczuł charakterystyczne rwące uczucie w pępku. Gdy wylądował w pięknym salonie na zimnej podłodze, jedyne co zdążył zarejestrować, był przerażony i zszokowany wzrok Narcyzy Malfoy.
_________________________________________
Kobieta siedziała spokojnie w swoim salonie przy kominku popijając kawę i czytając książkę. Przerwał jej jednak głośny znajomy dźwięk. Uniosła głowę z nad książki i zauważyła chłopca, był cały zmaltretowany, dostrzegła także, że koło niego pojawia się coraz większa plama krwi, podeszła szybko do niego, gdy klęknęła przy jego boku i spojrzała na jego twarz, przerażona stwierdziła, że jest to wybraniec, Harry Potter we własnej osobie.
- Lucjuszu!!! Błagam Cię, szybko chodź tutaj! - zawołała bardzo drżącym głosem.
- Co się stało kocha... - mężczyzna pojawił się kilka chwil potem w drzwiach, zaczął mówić, jednak przerwał gdy zauważył, że jego żona klęczy w krwi obok jakiegoś ciała - Co się stało?!
- J-ja nie wiem...siedziałam spokojnie na kanapie, gdy nagle Potter pojawił się przede mną, był już w tym stanie - Narcyza skończyła mówić, a do pomieszczenia wpadł zdyszany Dracon.
Chłopak od razu jednym susem znalazł się przy chłopaku - Wezwijcie Severus'a do cholery! - krzyknął przerażony ze łzami w oczach - Szybko!!! Proszę... - dodał, gdy zauważył, że jego rodzice stoją i wpatrują w niego zdziwione spojrzenia. Jednak jak usłyszeli błagający i załamujący się głos syna, opamiętali się, Lucjusz szybkim krokiem wyszedł z salonu, a kobieta dotknęła ramię syna w wyrazie pocieszenia.
Pierwszy raz widziała chłopaka w takim stanie, zawsze ukrywał przed wszystkimi swoje uczucia, nawet przed nią, nie wiedziała co może jeszcze zrobić, nigdy nie znalazła się w takiej sytuacji. Uratował ją Lucjusz wraz z Severus'em, wchodząc do salonu. Mistrz eliksirów odciągnął jej syna od Harry'ego i jak najszybciej zaczął wlewać różne eliksiry do jego gardła, masując je lekko, aby chłopak połknął ciecz. Potem wyjął jednym szybkim ruchem nóż z uda chłopaka i zaczął zaklęciami zasklepiać wszystkie rany. Zlustrował chłopaka swoim wzrokiem, zatrzymując się na każdym siniaku i pręgu zostawionego zapewne przez jakiś bicz, wystraszony, mruknął do siebie cicho.
- Kto Cię doprowadził do takiego stanu... - westchnął głośno, złapał chłopaka w ramiona i położył na kanapie, po czym odwrócił się do reszty, jednak jego wzrok zatrzymał się na szarookim chłopaku.
- Możesz nam to wytłumaczyć mój drogi? - Tym razem zapytał już głośniej.
- Dobrze, tylko może przenieśmy go do jakieś sypialni, żeby mógł odpowiednio wypocząć..? - spytał zestresowany i zawstydzony.
Heeeeej! Oto kolejny rozdział, trochę się tutaj podziału. Jak myślicie, jak wytłumaczy się nasz kochany Dracuś????
Słowa: 1108
CZYTASZ
"Życie w niewiedzy" - Drarry
FanfictionJest to moje pierwsze ff o Drarry, so proszę bądźcie wyrozumiali, dziękuję <3 Harry, wiele lat żył w kłamstwie. Sam wielki Albus Dumbledore wziął go za pionka do swojej poplątanej gry. Chłopak jednak w jakiś sposób połączył fakty i dowiedział si...